Pościel bywa brudna, a pralnia już nie działa

Czytaj dalej
Fot. Łukasz Capar
Monika Zacharzewska

Pościel bywa brudna, a pralnia już nie działa

Monika Zacharzewska

Pościel prana przez zewnętrzną firmę dociera na oddziały wilgotna, brudna i zniszczona, a szpitalna pralnia już nie działa.

Dwa miesiące działała szpitalna pralnia zarządzana przez wyłonioną przez szpital zewnętrzną firmę Bryza. W październiku, gdy przejęła te usługi, przestała prać pościel dla szpitala, a zaczęła obsługiwać promy i Warsy. Nowa firma przejęła pralnię razem z ponad 20 pracowniami, ale sama szukała klientów. Nie było wśród nich słupskiego szpitala, który w przetargu wyłonił tańszą ofertę konsorcjum z Torunia na czele z tamtejszymi Zakładami Materiałów Opatrunkowych.

- My nie praliśmy i nie dezynfekowaliśmy już bielizny szpitalnej, ale przez dwa miesiące obsługiwaliśmy inne firmy. To jednak nagle się skończyło. W grudniu już pralnia stała, a na koniec miesiąca dostaliśmy wypowiedzenia - mówi kobieta. - Nie wiemy, co będzie z nami dalej.- My nie praliśmy i nie dezynfekowaliśmy już bielizny szpitalnej, ale przez dwa miesiące obsługiwaliśmy inne firmy. To jednak nagle się skończyło. W grudniu już pralnia stała, a na koniec miesiąca dostaliśmy wypowiedzenia - mówi kobieta. - Nie wiemy, co będzie z nami dalej.

- To prawda, że dotychczasowy dzierżawca pralni wypowiedział pracownikom umowy o pracę - przyznaje Elżbieta Gryko, rzeczniczka prasowa słupskiego szpitala. - Jednak wszyscy bez względu na to, czy mieli dwutygodniowy, czy miesięczny - dostali trzymiesięczny okres wypowiedzenia, a w jednym przypadku osoba, która jest przed emeryturą, otrzymała nawet czteromiesięczny okres wypowiedzenia.

Dodaje ona, że pracownicy otrzymali także ofertę pracy w Gdyni, a ich pracodawca jest gotowy pokryć w 50 procentach koszty ich dojazdu.

- Zarząd szpitala będzie chciał wydzierżawić pralnię nowemu oferentowi, który będzie wykonywał w niej własne usługi pralnicze - mówi rzeczniczka. - Co więcej, zarząd szpitala zapewnia, że zrobi wszystko, co w jego mocy, aby pracownicy pralni, którzy będą chcieli pracować, dostali zatrudnienie u nowego dzierżawcy. - Zarząd szpitala będzie chciał wydzierżawić pralnię nowemu oferentowi, który będzie wykonywał w niej własne usługi pralnicze - mówi rzeczniczka. - Co więcej, zarząd szpitala zapewnia, że zrobi wszystko, co w jego mocy, aby pracownicy pralni, którzy będą chcieli pracować, dostali zatrudnienie u nowego dzierżawcy.

To niejedyny problem z praniem dotyczący szpitala. Jakość pracy konsorcjum z Torunia, które teraz pierze bieliznę dla słupskiego szpitala, m.in. pościel, w której leżą chorzy, wywołuje sporo kontrowersji.

- Zdarza się, że pościel trafia na oddział jeszcze wilgotna. Mało tego, bywała i niedoprana i zniszczona - mówi pielęgniarka ze słupskiego szpitala. Jej koleżanka z innego oddziału dodaje: - Nasze fartuchy przyjeżdżają w fatalnym stanie. Wyglądają jak szmaty.
Zarząd szpitala nie zaprzecza tym skargom. - Rzeczywiście trafiały do nas informacje dotyczące uszkodzenia prania (rozerwania, uszkodzenia rzepów czy troczków) lub niedoprania - przyznaje Elżbieta Gryko. Jednak wszystkie reklamacje na bieżąco były zgłaszane wykonawcy i przez niego uznawane. Wszystkie były rozpatrzone pozytywnie. Niedoprania były poprawiane, a uszkodzenia naprawiane. W celu monitorowania wykonywania umowy w zakresie usług pralniczych został powołany zespół ds. nadzoru nad prawidłowością realizacji umowy.

Twierdzi ona, że niedoprania czy uszkodzenia pościeli zdarzały się także wówczas, gdy pracowała pralnia szpitalna. - Tylko wówczas za naprawę uszkodzeń musiał płacić szpital. Obecnie takich kosztów już nie ponosi - mówi.

Monika Zacharzewska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.