112 zgłoś się na ratunek!

Czytaj dalej
Fot. mat. LUW
Anna Rimke

112 zgłoś się na ratunek!

Anna Rimke

Proszę przysłać taksówkę... Jaki jest numer do pizzerii? Dlaczego nie ma prądu? - takie pytania słyszą operatorzy 112. A przecież mają ratować życie!

- Chyba trzeba dużymi literami napisać, że 991 to numer do pogotowia energetycznego. Bo gdy tylko gdzieś jest awaria prądu, to mamy mnóstwo telefonów, że światła nie ma i nie da się oglądać telewizji - mówi 31-letni Daniel. Młody, uśmiechnięty mężczyzna pracuje w Wojewódzkim Centrum Powiadamiania Ratunkowego, od kiedy ono powstało. A właśnie minęły dwa lata, jak do centrum został przyłączony ostatni z powiatów. Od tego momentu właśnie tu odbierane są telefony na 112 z całego regionu.

Telefon dzwoni co chwilę

Pan Daniel wraz z innymi operatorami (tak się nazywa osoby, które odbierają telefon, gdy dzwonimy na 112) siedzi w dużej sali na czwartym piętrze Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego.
Sala wygląda jak typowa centrala telefoniczna: mnóstwo stanowisk oddzielonych od siebie jedynie szklaną ścianką. Telefon dzwoni co chwilę. Operator odbiera natychmiast.
- Średnio, każdy telefon odbierany jest w 7 sekund. Z tego 5 sekund trwa zapowiedź z automatu - mówi Jerzy Sroczyński, kierownik centrum.

Pan Daniel mówi, że lubi tę robotę. Ale czasem ręce mu opadają. - Są tacy ludzie, którzy chyba mają jakieś napady agresji i nawet po 100 razy dzwonią tylko po to, żeby nas wyzywać. A w przekleństwach nie przebierają - kręci głową 31-latek. Dodaje, że osoby dzwoniące na 112 czują się chyba bardzo anonimowe, bo często zaczynają połączenie od słowa na k...

- Najgorsze są weekendowe wieczory. Wtedy mamy mnóstwo telefonów od nietrzeźwych. I żeby taksówkę zamówić czy pizzę. Trochę traktują nas jak biuro numerów - wzdycha pani Alicja, która też w centrum jest od początku. Pani Alicja, filigranowa brunetka z Gorzowa, nie wygląda na swoje 28 lat. Ale nasłuchała się w tej pracy chyba więcej niż kobiety dwa razy starsze od niej. - Wyzwiska są na porządku dziennym - mówi.

Wojewódzkie Centrum Powiadamiania Ratunkowego mieści się w dużej sali na czwartym piętrze Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego. Pracuje tu 30 operatorów.
mat. LUW Wojewódzkie Centrum Powiadamiania Ratunkowego mieści się w dużej sali na czwartym piętrze Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego. Pracuje tu 30 operatorów. To oni odbierają, gdy dzwonimy na 112.

Opowiada o „generale”, który systematycznie wydzwania, żeby „poinformować”, jak powinna wyglądać polityka rządu i co powinna robić np. pani premier. Ponoć „generał” też w słowach nie przebiera. - A teraz, gdy przyszły mrozy i zrobiło się ślisko, zaczęły się telefony o piaskarki. A co najśmieszniejsze, na trzy telefony, że droga nie posypana, czwarty był ze skargą, że piaskarka sypie piach prosto na auto kierowcy - opowiada pan Krzysztof, 50-latek z Kłodawy, również operator centrum. Dodaje, że bardzo często dzwonią też dzieci. Ot, tak, żeby zadzwonić. Wtedy trzeba je dyscyplinować, żeby nie blokowały linii.

Od rana mnóstwo telefonów

W poniedziałek, 18 stycznia kiedy odwiedziliśmy centrum, właśnie rozpoczęły się ferie. I od rana było mnóstwo telefonów (takich bez powodu) od dzieciaków. Tylko pan Daniel odebrał 108 tzw. fałszywych telefonów (czyli takich, po których nie ma powodu zawiadamiać żadnych służb, a więc telefony od bawiących się dzieci albo po taksówkę, albo z wyzwiskami - dop. red.). Tylko osiem osób, które dzwoniły, faktycznie potrzebowały pomocy.

Ogólne statystyki wyglądają niewiele lepiej. Bo mówią, że średnio 70-75 proc. telefonów na dobę w lubuskim centrum to właśnie te fałszywe. Więc jeśli operatorzy przyjmują dziennie 1 tys. „zgłoszeń”, to niespełna 200 z nich dotyczy wypadku, pożaru czy innych sytuacji, gdy trzeba wezwać pogotowie, straż pożarną albo policję. - To nasz największy kłopot. Bo niektórzy ludzie nie mają świadomości, że dzwoniąc bez potrzeby na numer ratunkowy, zwyczajnie go blokują - mówi Jarosław Śliwiński, dyrektor wydziału powiadamiania ratunkowego i ratownictwa medycznego w Lubuskim Urzędzie Wojewódzkim. Tłumaczy, że nawet jeśli ktoś ubliża operatorom, to ci muszą ich wysłuchać, bo na końcu może ta osoba poprosi o pomoc.

- Trzeba mieć grubą skórę i się tym nie przejmować - pan Daniel kwituje sprawę obelg pod swoim kierunkiem.
Bardziej na wyobraźnię operatorów z centrum działają tragedie, których są świadkami „przez telefon”. Ale tu nie ma miejsce na nerwy czy wątpliwości, trzeba szybko podejmować decyzje i natychmiast wysyłać pomoc. - Na emocje nie ma czasu - mówią na 112.

Kiedy można dzwonić na 112

Numer 112, czyli europejski numer alarmowy, służy wyłącznie do powiadamiania w nagłych sytuacjach zagrożenia zdrowia, życia lub mienia.
Te sytuacje to:

Co robi operator odbierający połączenie na numer alarmowy 112?

Na początek zapyta o rodzaj i miejsce zdarzenia. Operator wstępnie oceni sytuację i ustali, która służba powinna być skierowana na miejsce zdarzenia. Poinformuje właściwe służby ratunkowe najbliższe miejscu zdarzenia - dlatego tak istotne jest, żeby jak najbardziej precyzyjne wskazać lokalizację. Jeśli zajdzie taka potrzeba, operator 112 może połączyć osobę zgłaszającą zdarzenie bezpośrednio z dyspozytorem danej służby np. z dyspozytorem medycznym.

Anna Rimke

Dziennikarz "Gazety Lubuskiej" od 2005 roku, choć z dwiema przerwami. Prywatnie mieszkanka podgorzowskiej Kłodawy. Bliskie są mi szczególnie tematy społeczne, ale nie tylko. Lubię być tam, gdzie coś się dzieje, bo lubię ludzi. Lubię ich słuchać i z nimi rozmawiać. Dzięki temu, każdy dzień mojej pracy jest inny. 


Zajmuję się tematami związanymi z oświatą:



Lubię poznawać ciekawych ludzi:



A kiedy Ci ludzie mają coś wspólnego ze zwierzętami, to muszę ich poznać:



Ale nie tylko przyjemnymi sprawami się zajmuję. Jak trzeba, to jestem też w miejscu tragedii:



Portal Naszemiasto.pl


Na czele moich obowiązków jest też portal Gorzów Wielkopolski Naszemiasto.pl


Tu nie tylko piszę, ale też opiekuję się stroną.


 


Gdyby nie praca w redakcji, to...


Trudno powiedzieć... Od najmłodszych lat uwielbiałam pisać i chyba stąd ten pomysł na życie. Ale myślę, że mogłabym też zwyczajnie sobie zwiedzać świat. I tylko od czasu, do czasu napisać o ludziach, których spotkałam na swojej drodze.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.