Anna Czerny-Marecka

Babskie gadanie. Gorzka pochwała ślepoty

Babskie gadanie. Gorzka pochwała ślepoty
Anna Czerny-Marecka

Nigdy nie wkładaj na nos okularów do czytania po sprzątaniu - przypomniałam sobie tę własną zasadę za późno, popatrując z niesmakiem na niedomyte kafelki i jakieś pominięte przez ścierkę farfocle za szafką. Bryle mocno powiększające włożyłam, idąc do łazienki, by przeczytać ulotkę nowego kremu. No i w efekcie posprzątałam jeszcze raz.

Wzrok z wiekiem słabnie naturalnie, szczególnie jak się dużo czyta papieru i na monitorze. Z koleżankami śmiejemy się, że natura wie, co robi. Dzięki nieostremu widzeniu twarz widziana w lustrze o poranku ma mniej zmarszczek i, uwielbiam to określenie, niedoskonałości cery, więc człowiek ma odwagę wyjść z domu z nadzieją, że mijani ludzie nie będą uciekać z krzykiem na nasz widok. Owszem, przy robieniu makijażu jest to pewna niedogodność, bo można gdzieś kreskę albo cień do powiek źle pociągnąć, ale ja sobie z tym jeszcze jakoś radzę. Owszem, kiedyś zastanawiałam się nad kupnem specjalnego lusterka powiększającego, ale już w sklepie z tego zrezygnowałam. To, co zobaczyłam po drugiej stronie lustra, do dzisiaj śni mi się po nocach jako koszmar.

Jednak naturalnie dojrzewająca ślepota, czyli fachowo mówiąc, prezbiopia (albo starczowzroczność), czasem mocno przeszkadza w bezproblemowym funkcjonowaniu. I to już ludziom wcale nie starym, bowiem wzrok zaczyna psuć się po czterdziestce. To tak duża i aktywna zawodowo grupa społeczna, że nie mogę wyjść z zadziwienia, jak rzadko jej wzrokowe potrzeby są brane pod uwagę.

Przykład? Rozkłady jazdy na przystankach i dworcach. Nie każdy sprawdza w internecie (który pozwala powiększyć czcionkę), czasem trzeba spojrzeć na papierową rozpiskę. A na niej maczek. Bez okularów nie do odczytania, a nie każdy nosi je w torbie.

Mało? To proszę, ważne informacje na produktach. Przed kupnem kosmetyku trzeba sprawdzić, czy jest on właśnie dla nas. Zalecają to wszystkie kosmetyczki. Przed wsadzeniem do koszyka żywności warto poznać jej skład. Zalecają to wszyscy dietetycy. Wyciągam więc z torebki okulary i patrzę, patrzę, patrzę. Mocno czcionkę powiększają, ale tej wielkości ziarnka piasku, w dodatku na jakimś kolorowym tle, nie dają rady. Owszem, teksty promocyjne, w stylu „odmładza o sto lat”, da się zobaczyć. Ale już coś ponadto, nawet to, jak stosować, oj, trudno.

Po co marudzę? Bo są nas miliony. Może przeczyta to jakiś rzecznik praw konsumentów i ruszy nam, z prezbiopią, z pomocą?

Anna Czerny-Marecka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.