Czysta energia powieje z Bałtyku. Morskie farmy wiatrowe to dla nas wyjątkowa szansa

Czytaj dalej
Bogna Skarul

Czysta energia powieje z Bałtyku. Morskie farmy wiatrowe to dla nas wyjątkowa szansa

Bogna Skarul

Morskie farmy wiatrowe to dla nas wyjątkowa szansa - mówi dr hab. inż. Artur Bejger, prof. Politechniki Morskiej w Szczecinie, prorektor ds. nauki.

Parę tygodni temu rząd i Zarząd Morskich Portów Szczecin Świnoujście zapowiedzieli, że w Świnoujściu powstanie port instalacyjny dla morskich farm wiatrowych. Co to oznacza?

Oznacza to, że będziemy budowali polskie morskie farmy wiatrowe, że będziemy mieli czystą energię, że Świnoujście będzie się rozwijać. Z kolei w miejscach, gdzie powstaną porty serwisowe, nastąpi znaczący rozwój zaplecza technicznego i magazynowego, a także powiązanych z tym firm czy przedsiębiorstw. Mógłbym tak długo wyliczać, bo jestem wielkim entuzjastą morskich farm wiatrowych.

Czysta energia powieje z Bałtyku. Morskie farmy wiatrowe to dla nas wyjątkowa szansa
Andrzej Szkocki Dr hab. inż. Artur Bejger jest wielkim zwolennikiem morskich farm wiatrowych

Dlaczego?

Morskie farmy wiatrowe to wyjątkowa szansa dla całego regionu, a w zasadzie dla całego polskiego wybrzeża. Z jednej strony dadzą nam czystą energię, z drugiej natomiast spowodują rozwój na przykład bazy hotelowej czy gastronomicznej, możliwość rozbudowy firm i centrów badawczych związanych z nowymi technologiami, takimi jak pozyskiwanie czy magazynowanie „zielonego” wodoru, zaawansowane systemy pomiarowe itp. Mają również wiele zalet, których nie posiadają na przykład farmy wiatrowe powstające na lądzie.

Czyli jakie?

Na przykład nie musimy myśleć o ograniczeniach wielkościowych, gabarytowych powstającej elektrowni. To z kolei łączy się z faktem, że możemy z jednej takiej elektrowni wygenerować więcej mocy, więcej energii niż z elektrowni wiatrowej na lądzie czy elektrowni konwencjonalnej. Obecnie na świecie potentatem w produkcji energii wiatrowej z morskich farm są Chiny. Patrząc w skali globalnej, tylko w zeszłym roku zainstalowały prawie połowę turbin wiatrowych. W Europie zdecydowany prym wiodą Wielka Brytania, Niemcy, Dania, Holandia i Belgia.

A jak sytuacja wygląda w Polsce?

U nas ze wszystkich źródeł generuje się powyżej 58 GW (gigawatów) mocy, z czego z odnawialnych źródeł - około 20 GW. Sytuacja pozyskiwania energii z Odnawialnych Źródeł Energii (OZE) wygląda zatem całkiem nieźle. Pomimo iż nie mamy jeszcze morskich farm wiatrowych, głęboko wierzę w to, że Polska może stać się docelowo jednym z liderów pod względem mocy zainstalowanych na Morzu Bałtyckim.

A co się dzieje w Niemczech?

Niemcy mają całkiem niedaleko nas, w pobliżu wyspy Rugia, swoją morską farmę wiatrową - Arkona. Tę niemiecką farmę tworzy 60 turbin wiatrowych o mocy ponad 6 MW każda. Arkona zajmuje obszar o powierzchni 39 kilometrów kwadratowych na Morzu Bałtyckim. Jej budowę rozpoczęto w 2017 roku, a oficjalnie uruchomiono w 2019 roku. Jest to więc całkiem nowa farma. W Polsce w tej chwili chcemy budować morskie farmy wiatrowe, gdzie jedna turbina (jeden wiatrak) będzie miał moc co najmniej 15 MW.

Kiedy te farmy powstaną?

Plany mówią, że za trzy, cztery lata możemy spodziewać się pierwszej takiej farmy.

Jakie są zalety morskich farm wiatrowych akurat na Bałtyku?

Mówiłem już o gabarytach, czyli o wielkości takiej elektrowni, której na morzu nic nie ogranicza. Poza tym wielkim atutem jest sam Bałtyk. Na jego wodach panują jedne z najlepszych warunków do rozwoju farm wiatrowych - wietrzne i lokalizacyjne, a do tego ma on płytkie wody. Bałtyk jest najpłytszym morzem na świecie, jego średnia głębokość to około 55 metrów. Większa i stabilniejsza prędkość wiatru zapewnia bardziej przewidywalną niż na lądzie produkcję energii. Fundamenty morskiej siłowni wiatrowej stają się także po kilku latach jej eksploatacji siedliskiem dla ryb czy ssaków morskich, a to z kolei sprzyja rozwojowi fauny morskiej. To wszystko sprawia, że potencjał rozwoju morskiej energetyki wiatrowej w polskiej części Morza Bałtyckiego uznaje się za jeden z największych w regionie.

Ale te pierwsze polskie farmy wiatrowe nie powstają blisko Świnoujścia. To dlaczego w tym mieście budujemy port instalacyjny ?

Port instalacyjny to miejsce, skąd będą dostarczane komponenty morskich farm wiatrowych, w tym turbiny wiatrowe. W Szczecinie takie turbiny ma produkować firma duńska Vestas. Fabryka tych turbin ma być gotowa w 2024 roku, z kolei port instalacyjny w Świnoujściu - w 2025 roku. Mógłby on dostarczać komponenty nie tylko do polskich morskich farm wiatrowych, ale także do Niemiec, Danii czy Skandynawii. Wydaje się zatem, że usytuowanie portu instalacyjnego w Świnoujściu daje większe możliwości niż w innej lokalizacji. Nabrzeża w Świnoujściu są lepiej usytuowane niż jakiekolwiek nabrzeże w Trójmieście. Można tam po prostu bezpieczniej składować poszczególne elementy nowoczesnych farm. W portach Trójmiasta mogą pojawić się ograniczenia w nośności. W Świnoujściu na 20 hektarach nabrzeża, jakie przejął po likwidacji Morskiej Stoczni Remontowej Gryfia Zarząd Portu Szczecin Świnoujście, będzie możliwy montaż wieży turbin wiatrowych o wysokościach znacznie przekraczających 100 metrów i masie około 1000 ton każda. Długość nabrzeży, wynosząca w obu przypadkach 250 metrów, umożliwi operowanie specjalistycznym statkom typu jack-up, służącym do instalacji elementów morskich farm wiatrowych. Wydaje się, że będzie to port w pełni uniwersalny, służący nie tylko naszym farmom wiatrowym. Zgodnie z planami w 2025 r. terminal wejdzie w fazę eksploatacji, dając możliwość obsługi dla około 80 morskich turbin wiatrowych rocznie.

Ponadto wystarczy wspomnieć niemiecką farmę wiatrową Arkona. Obecnie są tam zainstalowane turbiny o mocy 6 MB, za jakiś czas będzie można je wymienić na siłownie o większych mocach. Najbliższym a przez to najtańszym portem instalacyjnym byłoby Świnoujście. Usytuowanie jest więc idealne, jeśli chodzi o przyszłość i rozwój bałtyckiej energetyki wiatrowej.

A co z portami w Ustce i Łebie?

Tam powstaną porty serwisowe. To idealne miejsce na ich lokalizację. Pierwsza polska morska farma wiatrowa Baltic Power o mocy do 1,2 GW zostanie zlokalizowana około 23 km od brzegu na wysokości Choczewa i Łeby. Po zakończeniu budowy w 2026 roku będzie w stanie zasilić czystą energią ponad 1,5 miliona gospodarstw domowych. Łeba więc będzie idealnym portem dla serwisu tej farmy. Ostatecznie przewiduje się, że portów serwisowych ma powstać najprawdopodobniej kilka. Całkiem możliwe, że będą one usytuowane także w naszym województwie.

W Świnoujściu, Ustce i Łebie powstaną całkiem nowe porty, takie, jakich jeszcze w Polsce nie było. Co to może oznaczać dla miast?

Rozwój. Jak wcześniej wspomniałem, powstaną nowe miejsca pracy, będą potrzebne hotele, pensjonaty, nowe sklepy, bo ludzie tam pracujący będą chcieli z tego korzystać. Na pewno znacząco poprawi się rozwój firm związanych z branżą mechaniczną, energoelektroniczną, ale również możliwe będzie zatrudnienie osób chcących zmienić swoją profesję. Poza tym taka morska farma wiatrowa stanie się pewnie atrakcją turystyczną. Jestem przekonany, że będą organizowane wycieczki, aby z bliska można było zobaczyć taką elektrownię na morzu. Tu widzę ogromny potencjał rozwoju na przykład dla łodzi czy statków wycieczkowych.

A da się oszacować, ile powstanie nowych miejsc pracy?

Myślę, że spokojnie można szacować, że w sumie w najbliższej przyszłości dla energetyki wiatrowej na morzu potrzeba będzie około 15-20 tysięcy specjalistów różnych dziedzin. To absolutne minimum, ale i tak ogromna rzesza ludzi. Oczywiście potrzebni będą specjaliści o wykształceniu średnim, ale przede wszystkim wyższym. Nasza uczelnia już drugi rok kształci w kierunku offshore (kierunek: Inżynieria Przemysłowa i Morskie Elektrownie Wiatrowe). I tu kształcimy inżynierów serwisantów - jako pierwsza i jedyna na razie uczelnia w Polsce. Owszem, w Trójmieście kształceni są również specjaliści od morskich farm wiatrowych, ale raczej w szeroko rozumianej logistyce czy na kierunkach menadżerskich. Nam w tej chwili potrzeba bardzo dużo ludzi do produkcji czy montażu turbin wiatrowych, zresztą nie tylko morskich, ale także do ich instalacji czy serwisowania. Taka morska turbina powinna wytrzymać 25-30 lat eksploatacji, czyli przez 30 lat w miarę dobrze i bezawaryjnie pracować. Żeby jednak to zapewnić, będzie potrzebny odpowiedni serwis, w końcu mamy do czynienia z żywiołami, czyli wodą i wiatrem. Pracę przy morskich farmach wiatrowych można porównać trochę do pracy marynarza.

To mnie pan w tym momencie zdziwił. Czyli jeśli mój mąż będzie pracował na morskiej farmie wiatrowej, a mówi pan, że taką pracę można porównać do pracy marynarza, to ja raczej już nie będę musiała codziennie gotować kolacji dla męża?

(śmiech) Zależy na jakim stanowisku będzie pracował. Jeśli chodzi o porty serwisowe, to całkiem swobodnie będzie mogła pani gotować codziennie tę kolację. Można oczywiście podjąć pracę w systemie kontraktowym, ale można również stanowić o swojej dyspozycyjności w sposób, jaki sami obierzemy. Ważne jest jednak posiadanie odpowiednich uprawnień i umiejętności.

A jakie są zarobki?

Mówimy tu o zarobkach - na początku - rzędu kilku tysięcy. Ale nie złotych, tylko euro. Specjaliści wysokiej klasy mogą jednak zarobić zdecydowanie więcej.

Każdego roku w Polsce policjanci otrzymują zgłoszenia o kilkunastu tysiącach zaginionych osób. W 2020 roku - o ponad 12 tys. Większość z nich to mężczyźni. Mundurowi szacują, że w czasie pierwszej doby od zgłoszenia, odnajduje się prawie 30 proc. zaginionych, w drugiej - ok. 54 proc., a w ciągu miesiąca ponad 90 proc.

Bogna Skarul

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.