Germańska choinka zastąpiła szopkę. Jak spędzali święta nasi przodkowie?

Czytaj dalej
Fot. Magdalena Michalska
Magdalena Michalska

Germańska choinka zastąpiła szopkę. Jak spędzali święta nasi przodkowie?

Magdalena Michalska

Co roku wszyscy czekamy z niecierpliwością na Boże Narodzenie. Stroimy choinkę, sprzątamy mieszkania i z wielką troską przyrządzamy dwanaście wigilijnych dań.

Choć wszyscy znamy i kultywujemy te zwyczaje, okazuje się jednak, że niewiele osób potrafi wskazać ich rodowód czy rozszyfrować symboliczne znaczenie…

Z niepowtarzalną okazją zgłębienia dawnych tradycji przodków i zdobycia nowej wiedzy w tym zakresie, przychodzi Muzeum Regionalne w Szczecinku, w którym jeszcze przez dwa tygodnie można będzie podziwiać ekspozycję „Boże Narodzenie - staropolskie zwyczaje świąteczne”.Czas Bożego Narodzenia, czyli „dwunastnica”Święta Narodzenia Pańskiego które dziś celebrujemy przez trzy dni, jeszcze w XIX wieku trwały od 24 grudnia do 6 stycznia.

Był to wyjątkowy okres, związany z wielkim nasileniem wróżb, zabiegów magicznych i z przewijającymi się dwoma głównymi wątkami: agrarnym i zaduszkowym.

Przy świątecznym stole

Jak zapewnił nas Ziemowit Niedźwiecki - dyrektor Muzeum Okręgowego w Pile - mimo pewnych etnograficznych sporów, fakty są takie, że przez całe stulecia gospodynie domowe szykowały na wieczerzę wigilijną przysmaki z mąki, suszu i maku, w liczbie nieparzystej…

Tradycja dwunastu dań, nawiązująca do tuzina apostołów, którzy zasiedli z Jezusem do ostatniej wieczerzy, jest stosunkowo młoda, bo celebrowana dopiero od początku XX wieku. Wcześniej hołdowano magii liczb, doskonałej siódemce i zabobonnej wierze w ochronną moc spożywanych pokarmów. Na stołach przodków królowały: kasza jaglana, fasola, groch w omaście olejowej, kapusta w oleju, grzyby, ziemniaki i placek drożdżowy tzw. „kuch”, a do picia kompot z suszu owocowego. Rytualne skosztowanie każdego z tych dań miało zapewnić urodzajne plony w gospodarstwie, a mieszkańcom wsi bezpieczne przetrwanie przednówka i dożycie do kolejnego roku.

Duchy i gusła

Z obcowaniem zmarłych i powrotem dusz na ziemię zwykliśmy utożsamiać dzień Wszystkich Świętych. Tymczasem nasi dziadowie nie zapominali o swych bliskich zmarłych również w czasie Bożego Narodzenia - stąd wolne miejsce przy odświętnym stole, które dziś tradycyjnie zachowujemy dla zbłąkanego wędrowca.

W wieku XIX nikt nie zapominał, by przed wigilią uchylić w izbie lufcik i drzwiczki od kuchennego popielnika, tak by zbłąkana duszyczka mogła swobodnie wejść pod dach i ogrzać się w piecu. Obowiązywał również nakaz symbolicznego zgarnięcia powierzchni, na której się siadało - stołka czy zydla, aby uniknąć przypadkowego przygniecenia odwiedzającego dom ducha oraz stanowczy zakaz szycia - aby igłą nie skaleczyć niewidzialnych towarzyszy.

Opłatek i jego tajemnica

Łamanie się opłatkiem jest jedną z najpiękniejszych tradycji bożonarodzeniowych. Pierwsze polskie źródłowe wzmianki o łamaniu się opłatkiem sięgają końca XVIII wieku, jednak tradycja ta może być starsza - sama forma, jaką posiada obecny opłatek wigilijny, miała pojawić się bowiem na świecie już w wieku XVI.

Początki były związane z produkcją przy kościele - najpierw wyrabiali go kościelni czy organiści, później bracia bądź siostry zakonne - tłumaczy Ireneusz Markanicz, opiekun zbiorów szczecineckiego Muzeum Regionalnego. Opłatek zawsze symbolizował obecność Chrystusa, miłość i pojednanie.

Przypisywano mu także wiele dobroczynnych właściwości: przechowywany w domu przez cały rok zapewniał spokój, szczęście i dostatek. Bardzo często z pozostałego po wieczerzy opłatka wycinano delikatne ozdoby, nazywane „światami” lub „wilijkami”, które później stanowiły oryginalną dekorację izby.

W poszukiwaniu symboli

Współcześnie najbardziej popularną bożonarodzeniową ozdobą jest przystrojona choinka, nie zawsze jednak tak było. Od czasów św. Franciszka z Asyżu pierwszym symbolem świąt Narodzenia Pańskiego pozostawała szopka z małym Jezusem w żłóbku, z Maryją i Józefem. Bogate czy proste zdobiły świątynie i rezydencje zamorzonych mieszczan, biedakom i mieszkańcom wsi pozostawiając podłaźniczkę - czyli ścięty czubek jodły, sosny lub świerku, zawieszany pod sufitem nad każdymi drzwiami w chacie.

Podłaźniczki ozdabiano z wielkim zaangażowaniem. Gospodynie domowe przez wiele godzin wyplatały łańcuchy z kłosów pszenicy, wypiekały sercowate pierniczki czy też malowały na złoty kolor orzechy włoskie. W wieku XIX czysto polskie zwyczaje zostały wyparte przez zapożyczenia z protestanckiej kultury naszych zachodnich sąsiadów. Rzeczpospolitą opanowały choinki z prostszymi ozdobami, jak kolorowe kokardy, łańcuchy i szklane bombki.

Kościół katolicki początkowo nieufnie przyglądał się nowym zwyczajom, ale z czasem zaakceptował je, jednocześnie nadając własną symbolikę. Wiecznie zielone drzewko stało się odpowiednikiem biblijnego - rajskiego „drzewa wiadomości dobra i zła”, a umieszczane na nim dla ozdoby, czerwone „rajskie jabłuszka” miały przypominać o grzechu pierworodnym.

Choinkę można było przystrajać tylko w dzień Wigilii, czyli w momencie, gdy kościół wspomina Adama i Ewę, a nigdy nie opadające igły świerku stały się symbolem nadziei ludzkości na życie wieczne.A ponieważ choinkę i szopkę dało się łatwo połączyć, a tradycja katolicka zaczęła przeplatać się z ewangelicką, nie brakuje i takich którzy w pomieszaniu symboli upartują przyszłego zjednoczenia rozdzielonych kościołów.

Magdalena Michalska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.