Historia wyłowiona z otchłani niepamięci. Recenzja premiery Nowego Teatru w Słupsku

Czytaj dalej
Fot. Kamila Rauf-Guzińska
Anna Czerny-Marecka

Historia wyłowiona z otchłani niepamięci. Recenzja premiery Nowego Teatru w Słupsku

Anna Czerny-Marecka

Mityczny Charon przewoził dusze do krainy śmierci za jednego obola. Ten, który zabrał w podróż na tamten świat 21 harcerek, był bardziej chciwy. I bezwzględny.

Lipiec 1948 roku. Na obóz harcerski w Gardnie Wielkiej (wtenczas Ustronie) przyjeżdża Mała Piętnastka. Nastolatki z 15. Łódzkiej Żeńskiej Drużyny Harcerek im. „Zośki” bardzo chcą zobaczyć morze. W niedzielę, 18 lipca, mają do niego dopłynąć dwoma łodziami przez jezioro Gardno. Opiekunka, Eugenia Leszewska, która przyjechała z dwoma małymi bratanicami, załatwia rejs z mechanikiem z miejscowego gospodarstwa rybnego. Przesiedleńcem. On angażuje sternika. Też nie stąd. W dwóch łodziach, które mogą pomieścić około 20 osób, na jezioro Gardno wypływa 36 dziewczynek, dwie opiekunki, żony mechanika i sternika oraz obaj mężczyźni. Gaśnie silnik, łodzie idą na dno. Śmierć zabiera 21 dziewczynek i cztery kobiety.

17 grudnia 2022. Nowy Teatr w Słupsku. Na scenie za sędziowskim stołem pokrytym aktami siedzą dwie harcerki i ich instruktorka. Snują się ich historie, te sprzed tragedii. Ta, która zginie, ma wpojone przez rodziców poczucie obowiązku, jej wiara w Boga jest jej sterem. Zanim utonie, uratuje kilka koleżanek. Dzień wcześniej na ognisku zagra we własnej inscenizacji Wandę, która rzuca się w Wisłę, bo nie chce Niemca. Ta, która przeżyje, to buntowniczka łamiąca zasady i dyscyplinę. Chce kochać i bawić się. Z głową pełną marzeń ruszy dalej przez życie naznaczona piętnem śmierci przyjaciółki i koleżanek. Instruktorka to stara panna, która niespełnionymi uczuciami macierzyńskimi obdarza bratanice. Nie uratuje ani ich, ani siebie. To ona umawia rejs z mechanikiem, wchodząc z nim we flirt. Jeszcze oczekuje czegoś od życia, które za chwilę straci.

Jest i on. Mroczny, pokryty cieniem, z boku słuchający emocjonalnych opowieści dziewcząt i kobiety. Cynik z przeszłością, która zmusza go do ukrywania się przed ubekami. Chce zarobić. Nie zna jeziora, bierze sternika, który nigdy nie pływał. To dla niego nieważne, chustę z pieniędzmi będzie ratował do końca. Jego ludzką twarz widzimy tylko raz - kiedy w odmętach jeziora ginie jego żona.

Są i oni, chociaż nieobecni ciałem. Milczący z dezaprobatą rodowici mieszkańcy wsi. Nawet kiedy ostrzegają przed wyprawą, bo Gardno znają i wiedzą, że to jezioro podstępne, nikt ich nie posłucha. To przecież tutejsi, czyli Niemcy. Wojna dopiero co się skończyła.

Spektakl „Mała piętnastka - legendy pomorskie” to półtoragodzinna wiwisekcja tragedii. Zbudowana na mocnych kontrastach. Z jednej strony pełne życia i marzeń dziewczęta, z drugiej - umarły za życia mężczyzna. Ruch, emocje, rozedrganie, naiwność kontra cyniczny spokój, bo jakoś to będzie. Nie było jakoś, była śmierć.

Wszystko tu jest spójne, łącznie ze scenografią sali sądowej i muzyką, w której wykorzystano harcerskie i obozowe piosenki. Aktorsko trafione w dziesiątkę. Widz siedzi przykuty do fotela, targany emocjami i współczuciem. Także wobec tego, który zgotował niewinnym dziewczętom i kobietom straszny koniec. Tragedia w każdym wymiarze - życiowym i teatralnym - nie pozostawia nikogo obojętnym.

Najbliższe spektakle: 13, 14 i 15 stycznia, godzina 19. W niedzielę, 15 stycznia, po spektaklu w kawiarni Nowego Teatru odbędzie się spotkanie z historykiem Tomaszem Urbaniakiem na temat tragedii na jeziorze Gardno.

Anna Czerny-Marecka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.