Krzysztof Zając

Jak ja tam dojadę, czyli gorzej dla naszego dobra

Jak ja tam dojadę, czyli  gorzej dla naszego dobra
Krzysztof Zając

Władze miasta zamknęły znaczną część ulicy Gdańskiej, bo będą wymieniane tory tramwajowe.

W niedzielę, z ul. Legionów na ul. Paderewskiego, zamiast czterdziestu minut, jechało się ponad godzinę. W poniedziałek pracownicy nadzoru ruchu MPK jeździli swoimi małymi autkami od przystanku do przystanku i przez uchyloną szybę wykrzykiwali, że „piętnasta” nie jeździ. Bardzo grzeczni panowie. Tyle, że pasażerom nic z tej grzeczności, bo tracą czas, a ci którzy zamiast migawek używają jednorazowych biletów, musieli kasować dodatkowe. Wszystko dlatego, że trzeba wyremontować jedną ulicę, która już kilka lat temu była remontowana. Na pociechę, autobus „57” wrócił rna swoją starą trasę... tyle, że zamiast jechać ul. Sienkiewicza od ul. Brzeźnej, kursuje al. Kościuszki. To istotna różnica. Ludzie głupieją.

MPK ma wiaty na przystankach, które wynajmuje jako powierzchnię reklamową. Może należało je okleić wielkimi plakatami z wyjaśnieniami, co się zmienia od 1 lipca? Tylko po co? Pasażer za to przecież nie zapłaci, a jak dłużej jedzie, to MPK więcej zarobi.

Krzysztof Zając

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.