Leszek Kalinowski

Jak sklep, lodowisko dzielą zielonogórzan

Sklep jest nam tu bardzo potrzebny - mówi Józef Kamela, mieszkaniec osiedla Braniborskiego Fot. Mariusz Kapała Sklep jest nam tu bardzo potrzebny - mówi Józef Kamela, mieszkaniec osiedla Braniborskiego
Leszek Kalinowski

Czy na Wzgórzu Braniborskim wybudowany zostanie sklep, a na Wzgórzach Piastowskich powstanie lodowisko-wrotkarnia? O to właśnie toczy się spór...

- Kiedyś nikt nikogo nie pytał o zdanie i przynajmniej się budowało - mówi Stefan Rawicki. - Teraz ciągle się robi konsultacje, odbywają się spotkania, protesty. Jedni chcą, inni nie chcą, a inwestycji jak nie było - tak nie ma. A już moglibyśmy np. budować tężnie. Nie wszystkim jednak ten pomysł się podobał. Nigdy nie będzie tak, że wszystkim się dogodzi. A ludzie jak ludzie, zawsze będą niezadowoleni. Taka Polaków natura...

Od lat mieszkańcy osiedla Braniborskiego domagali się sklepu. Bo od czasu, kiedy zamknięta została na wzgórzu Biedronka, po większe zakupy trzeba schodzić na dół, na ulicę Podgórną i nosić ciężkie torby...

Sprawa marketu wiele razy poruszana była także na sesji rady miejskiej. Zielonogórzanie domagali się od miasta i radnych zaangażowania w powstanie dużego sklepu. Oni? Tłumaczyli, że po pierwsze teren nie należy do miasta, po drugie nie można zmusić inwestora do budowy sklepu. Tu rządzi ekonomia. Musi się opłacać, żeby coś wybudować.

Tymczasem po latach pojawiła się nadzieja na inwestycję. Nie wszystkich jednak ten fakt ucieszył. Podczas ostatniego spotkania na Wzgórzach Braniborskim doszło do kłótni między mieszkańcami.

Zniszczonym obiektem dawnej Biedronki jest zainteresowany prywatny inwestor. Ale stawia on jednak warunki. By sklep mógł powstać, musi się pojawić przy nim parking i droga dojazdowa.

Część mieszkańców jest gotowa pójść na ustępstwa, by nie musieć chodzić do oddalonego dyskontu przy ul. Podgórnej. Inni na sklep się zgadzają, ale na parking i drogę już nie...

- Robimy analizę, jakie jest zainteresowanie mieszkańców - mówią pełnomocnicy właścicieli tego budynku. - Trzeba do inwestycji przekonać nie tylko mieszkańców, ale i spółdzielnię czy miasto. Podstawą jest jednak opinia osób, mieszkających w tym miejscu.

- Jeśli powstałaby ta droga, to wtedy przekonujemy inwestora, że jest celowe powstanie tego sklepu - wyjaśniali. - Chcemy dotrzeć do każdego mieszkańca. Wtedy właściciele podejmą decyzję.

Niektórzy nie wierzą, że powstanie tu większy sklep.

- Teraz mamy tu spokój i ciszę. Nie potrzeba nam parkingu - mówi jedna z mieszkanek, która przyszła na spotkanie. - Tu mieszkają starsi ludzie i nie mają pieniędzy na zakupy w takim miejscu. Tyle lat nie mamy tu sklepu, to i kolejne lata damy sobie radę.

- Dawniej był tu już market, tiry dojeżdżały do niego i nie było z tym problemu - mówi inna mieszkanka osiedla. - Nie będzie nam to przeszkadzało. A tu musi być sklep! Ludzie teraz muszą chodzić pod górę z ciężkimi zakupami.

Niektórzy mieszkańcy nie chcą się zgodzić na przesunięcie placu zabaw bliżej ulicy Chmielnej.

Inna mieszkanka przypomina, że dużego sklepu nie ma tu od 2007 roku.

- Udało nam się wywalczyć w planie zagospodarowania, by teren dalej miał charakter usługowy - podkreśla. - Ale od tego czasu dalej nie było takiego chętnego, który chciałby tutaj coś zbudować. Teraz jest szansa, pojawił się inwestor. Wykorzystajmy ją.

Na terenie dawnej Biedronki jest w planach zbudowanie marketu wraz z galerią.

- Powstanie tu sklep ogólnospożywczy w formie marketu - informuje pełnomocnik właściciela budynku. - W pozostałej części chcielibyśmy zrobić sklepy i usługi prywatnych rzemieślników.

Problem pojawił się w momencie, gdy mieszkańcy okolicznych bloków dowiedzieli się, że projekt budowy sklepu przewiduje też stworzenie parkingu oraz drogi dojazdowej do obiektu. Musiałoby się to wiązać z przeniesieniem placu zabaw bliżej ulicy Chmielnej, co nie spodobało się młodym rodzicom, obawiającym się o bezpieczeństwo swoich dzieci.

- Wyrażamy zgodę na sklep, ale bez budowy parkingu i drogi - denerwował się jeden z mieszkańców ul. Osiedlowej.

- Większość osób wyraziła chęć, aby sklep powstał, bo czekają na niego od kilkunastu lat - mówi mieszkanka tej okolicy, Barbara Marcinów. - Jest to w większości osiedle ludzi starszych, którzy mają problem, aby chodzić pod górkę z zakupami. Oprócz sklepu powstanie kilka punktów usługowych, jak apteka, fryzjer, kosmetyczka, kawiarenka, co ożywi osiedle. Jak wiemy, Wieżę Braniborską i teren wokół niej czeka także rewitalizacja. Wieża zostanie otwarta dla zwiedzających i turystów, a parczek wokół - zagospodarowany. Potrzebna jest zatem infrastruktura sklepowo-parkingowa.

Pełnomocnicy poznają teraz opinię mieszkańców. Czy nastąpi wreszcie przełom w sprawie sklepu na os. Braniborskim? Czas pokaże.

Odżyły również spory wokół Wzgórz Piastowskich. Dlaczego? A to za sprawą radnych PO, którzy chcą przekonać prezydenta, by nie rezygnował z budowy lodowiska/wrotkarni na Wzgórzach Piastowskich.

Ich zdaniem podczas konsultacji nie pokazano mieszkańcom multimedialnych wizualizacji. Pewnie zmieniliby oni zdanie, gdyby widzieli, jakie są możliwości... Bo nowy obiekt po pierwsze nie zająłby całej polany, tylko jej część. Po drugie mieszkańcy mogliby w nim organizować spotkania, festyny, pikniki, ściany byłyby przesuwane, składane. Zimą można by jeździć na łyżwach, latem na wrotkach.

Jak podkreśla radny Robert Sapa, lokalizacja jest dobra. Także z tego względu, że na Wzgórzach Piastowskich temperatura zawsze jest niższa niż w innych rejonach miasta.

- Raz już były konsultacje na ten temat. Wyraźnie powiedzieliśmy, że żadnego lodowiska tu nie chcemy - denerwuje się pani Zdzisława. - Chcemy mieć tu święty spokój. Niech sobie prezydent buduje gdzie indziej.

Innego zdania jest pani Zofia: - Wykorzystajmy szansę, jaką dają nam unijne fundusze. Żeby nie tylko młodzi mieli miejsca, gdzie mogą aktywnie spędzać czas. Wzgórza Piastowskie są rozległe. Każdy znajdzie tu też spokojne miejsce. A polana? Co to za kultowe miejsce? Chyba że do wyprowadzenia psów. Jedna impreza na rok się tu odbywa i tyle. Teraz nagle, gdy ma coś powstać, staje się kultowe, a drzewa i rośliny to same zabytki przyrody. Choć przez lata były samosiejkami i chwastami.

Radni PO postulują też, by w ramach rewitalizacji Wzgórz Piastowskich wyremontować amfiteatr.

- Inne miasta, które mają podobne obiekty, dawno już je wyremontowały - mówi Marcin Pabierowski, pokazując wizualizacje amfiteatrów w Opolu, Koszalinie, Kołobrzegu. - Koszty są różne, od 5 do 20 milionów złotych. Są możliwości pozyskania pieniędzy z kilku źródeł, dlatego nie odpuszczajmy tego zadania.

Zdaniem Krzysztofa Machalicy, modernizacja naszego amfiteatru objęłaby widownię i zadaszenie. Zaplecza nie trzeba zmieniać, bo było stosunkowo niedawno modernizowane. Koszty byłyby więc niższe niż w wymienionych miastach.

- Niektórzy uważają, że po co remontować amfiteatr, skoro tam się odbywa tylko jedna, duża impreza? - mówi radny Machalica. - Rozmawiałem ze środowiskiem kulturalnym, wszyscy są zgodni: nie ma imprez, bo nie ma bezpiecznego, nowoczesnego obiektu. Będzie nowa widownia, zadaszenie, będą duże imprezy. Dziś wstyd tu kogokolwiek zapraszać. No i jest niebezpiecznie, bo nie tylko schody się sypią.

Podczas spotkania radni PO pokazali wizualizację, jak nowy amfiteatr mógłby wyglądać.

- Jestem jak najbardziej za amfiteatrem. Wierzę, że gdyby był nowoczesny, odbywałoby się w nim więcej imprez - sądzi pani Wiesława z ul. Wyszyńskiego. - Poza tym marzę o tym, by Zielona Góra nadal określana była jako miasto festiwalowe. Mieszkańcy lubią te imprezy i chętnie wypełniają amfiteatr po brzegi.

Innego zdania jest pan Grzegorz z ulicy Ptasiej: - Jest mało imprez, to mamy przynajmniej spokój, a tak to dudni nam w mieszkaniach. Poza tym uważam, że w mieście jest dużo więcej ważniejszych potrzeb niż zadaszanie widowni amfiteatru. Po prostu szkoda pieniędzy na takie fanaberie...

Leszek Kalinowski

Jestem dziennikarzem działu informacyjnego. W "Gazecie Lubuskiej" pracuję od 1991 roku. Najczęściej poruszam tematy związane z Zieloną Górą i oświatą (przez lata prowadziłem strony dla młodzieży "Alfowe bajerowanie" - pozdrawiam wszystkich Alfowiczów rozsianych dziś po świecie). Z wykształcenia jestem magistrem filologii polskiej. Ukończyłem też dziennikarstwo oraz logopedię, a także podyplomowe studia "Praktyczne aspekty pozyskiwania funduszy unijnych".


Dziś zajmuje sie sprawami, dotyczącymi Zielonej Góry i regionu, zwłaszcza interesuja mnie tematy, związane z: 


- budową Centrum Zdrowia Matki i Dziecka, 


https://gazetalubuska.pl/jak-zmienia-sie-centrum-zdrowia-matki-i-dziecka-w-zielonej-gorze-kiedy-zakonczenie-prac/ar/c1-14995845


- rozwojem Uniwersytetu Zielonogórskiego, w tym m.in, medycyny, 


https://gazetalubuska.pl/zielona-gora-mistrzostwa-polski-w-szyciu-chirurgicznym-studentow-medycyny-zdjecia-wideo/ar/c1-14620323


- rozbudową Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze, 


https://gazetalubuska.pl/ale-sie-dzieje-w-szpitalu-uniwersyteckim-zobacz-jak-sie-zmieniaja-rozne-obiekty/ar/c14-15111792


- inwestycjami oświatowymi i poziomem nauczania w szkołach, 


https://gazetalubuska.pl/egzamin-osmoklasisty-z-jezyka-polskiego-za-nami-zobacz-jak-bylo/ar/c5-15028564


- komunikacją miejską i elektrycznymi autobusami. 


https://gazetalubuska.pl/zobacz-jak-zmienia-sie-centrum-przesiadkowe-zdjecia/ga/13729844/zd/32684686


W wolnej chwili lubię popływać, jeździć na rowerze, obejrzeć spektakl teatralny, posłuchać koncertu, zwiedzać mało znane miejsca, poznawać nowych ludzi, od których czerpię wiele pozytwynej energii. 


 

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.