Łukasz Szkwarek

Jak to było z PGR-ami..

Pracownicy Państwowych Gospodarstw Rolnych w naszym regionie zaczęli strajkować, obawiając się o swoje miejsca pracy. Fot. Jan Maziejuk Pracownicy Państwowych Gospodarstw Rolnych w naszym regionie zaczęli strajkować, obawiając się o swoje miejsca pracy.
Łukasz Szkwarek

W latach 70. XX wieku komuniści zaczęli łączyć PGR-y w kombinaty. W 1991 roku PGR-y w naszym regionie zaczęła ogarniać fala strajków.

Już od czasów średniowiecznych istniały gospodarstwa rolne, folwarki pańszczyźniane, w których za darmo pracowali chłopi na rzecz swojego pana: szlachcica lub księdza. Pierwsze folwarki powstawały przy dobrach kościelnych. Miały one na celu produkcję zboża, wysyłanego głównie do Europy Zachodniej, wyniszczonej w trakcie licznych wojen. Właściciele folwarków potrzebowali siły roboczej – chłopów. Początkowo pracowali oni w zamian za użytkowanie ziemi pańskiej, wkrótce jednak stali się niewolnikami szlachty, która w ten sposób rozwijała swoje majątki. Dopiero w czasach nowożytnych zaczęły się pojawiać postulaty zniesienia obowiązkowej pracy chłopów na ziemiach dziedzica. W 1864 roku wszyscy chłopi na ziemiach Polski mieli swoje grunty na własność. Zachwiało to pozycją majątków ziemskich, które od tej pory utrzymywane były z pracy najemnej.

W II RP istniał problem przeludnienia wsi, stąd w 1925 roku rząd Władysława Grabskiego podjął decyzję o parcelacji za odszkodowaniem: majątków powyżej 180 ha w centralnej Polsce oraz 300 ha na Kresach Wschodnich. Reforma ta była oparta na zasadzie dobrowolności, wskutek czego udało się ją zrealizować do 1939 roku w 58 procentach.

W 1944 roku, na mocy dekretu PKWN o reformie rolnej, komuniści przystąpili do nacjonalizacji majątków powyżej 50 ha. Jako odszkodowanie właściciele otrzymywali groszową rentę ziemiańską. Zdarzały się także przypadki aresztowań i wywózek na Syberię. Natomiast majątek kościelny został wyłączony z reformy – władze nie chciały wówczas otwartego konfliktu z Kościołem. Dwie trzecie przejętego majątku trafiło do Skarbu Państwa, który przekazał je powstałym w 1946 roku Państwowym Nieruchomościom Ziemskim. Sami chłopi początkowo bali się przyjmować ziemię, uważając nową władzę i granice za tymczasowe.

Dlatego też najwięcej takich majątków powstało na Ziemiach Odzyskanych (woj. gdańskie i szczecińskie). Po ugruntowaniu swojej władzy komuniści zaczęli dążyć do kolektywizacji rolnictwa. Wzorem radzieckim, od 1949 roku zaczęły powstawać odpowiedniki kołchozów i sowchozów: Rolnicze Spółdzielnie Produkcyjne oraz Państwowe Gospodarstwa Rolne. Różnica między nimi polegała przede wszystkim na tym, że RSP tworzona była z ziemi prywatnej chłopów, natomiast bazą PGR był majątek Skarbu Państwa zarekwirowany w 1944 roku. Nic więc dziwnego, że chłopi niechętnie oddawali swoje ziemie do tworzenia RSP. Po dojściu do władzy Władysława Gomułki ostatecznie zrezygnowano z tego pomysłu, wskutek czego Polska pozostała jedynym krajem bloku wschodniego bez kolektywizacji rolnictwa. Zupełnie inne było podejście do pegeerów.

Do 1959 roku podlegały one pod zjednoczenie będące w każdym województwie. Po tym roku każde gospodarstwo przeszło na własny rachunek. Początkowo w pegeerach istniały problemy z kadrami. W latach 50. do przymusowej pracy w tych gospodarstwach kierowani był tzw. element społeczny, który poprzez pracę miał się zrehabilitować. Jak się można domyślać, efekt był odwrotny od zamierzonego – to wtedy powstał negatywny wizerunek pegeerowca. Z drugiej strony władze dość mocno prześwietlały życiorysy kandydatów na dyrektorów PGR. Nie mogli być nimi dawni żołnierze AK. Początkowo funkcja ta wiązała się z pewnym ryzykiem: 9 września 1948 roku w Szczecinie rozstrzelano Władysława Czarneckiego, dyrektora zarządu okręgowego PGR w Koszalinie. Jak podano w uzasadnieniu wyroku, przyczyną było „świadome zmniejszanie areału zasiewów i dezorganizacja pracy rolnej”. W latach 60. przestano zajmować się przeszłością kadry kierowniczej, zaś większy nacisk stawiano na kwalifikacje kandydatów. Oczywiście funkcje dyrektorskie obejmowali działacze PZPR. Byli to jednak w większości absolwenci szkół rolniczych, którzy radzili sobie z zarządzaniem przedsiębiorstwem. Przykładem może być absolwent warszawskiej Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego Andrzej Kot, dyrektor PGR Koczała w latach 1977-1994. Jeszcze na początku lat 90. jego przedsiębiorstwo osiągało dodatnie wyniki. Trzeba jednak przyznać, że źle zarządzane pegeery nie bankrutowały, gdyż wszelkie straty były pokrywane przez dotacje państwowe. Typowy pracownik PGR nie mógł narzekać na swoją pracę.

Od 1958 roku dostawał trzynastą pensję, urlopy, premie za nadgodziny. Otrzymywali mieszkanie socjalne oraz niewielką działkę na własność. Dość istotne były także deputaty żywnościowe: codzienna dostawa mleka i ziemniaków dla pracowników. Pozytywną rolą tychże gospodarstw była aktywizacja życia na wsi: dofinansowanie wyjazdów kolonijnych dzieci, prowadzenie wiejskich przedszkoli oraz świetlic, w których nieraz były organizowane spotkania artystyczne. Badaczka Ewelina Szpak jest zdania, że w PGR-ach wytworzyła się odrębna, lokalna społeczność. Życie w pegeerach miało także negatywną stronę medalu. Dość powszechne było w nich pijaństwo. Podczas zebrania solidarnościowego w jednym z podmiasteckich pegeerów w grudniu 1980 roku przedstawiciel słupskiej „S” przestrzegał przed „nadużywaniem po pijaku słowa ”. Jako że gospodarstwa były uważane za własność wspólną, to dość często dochodziło tam do kradzieży mienia przez pracowników. Poważną wadą był system nakazoworozdzielczy, w wyniku którego nieraz władze narzucały dyrektorom chybione inwestycje. Szczególnie istotne było to w przypadku gminy Miastko, na której przeważa ziemia klasy V i VI.

W latach 70. komuniści rozpoczęli proces łączenia PGR-ów w kombinaty. Miało to na celu polepszenie wyników gospodarstw, w praktyce wprowadziło jeszcze większe zamieszanie. W wyniku tzw. reformy 3 „S” z 1982 roku rozpoczęto tworzenie rad pracowniczych, które miały mieć udział w zarządzaniu przedsiębiorstwem. W praktyce powodowało to częste konflikty z dyrekcją na tle płacowym. W 1989 roku, po przemianach ustrojowych, ministrem finansów został Leszek Balcerowicz. Podjął on decyzję o odcięciu dotacji państwowych na PGR-y, uważając je za socjalistyczny relikt. Po otwarciu rynku na zagranicę do Polski zaczęła napływać tańsza żywność z Zachodu. Wskutek rosnącego zadłużenia kierownictwo niejednokrotnie przestało podejmować inwestycje, przez co zaczęło brakować pieniędzy na wypłaty dla pracowników.

Na początku 1991 roku PGR-om zaczęło grozić bankructwo. Pod koniec stycznia województwo słupskie zaczęła ogarniać fala strajków. Organizowane były one zarówno przez „Solidarność” i jak branżowe związki zawodowe. W lutym w wszystkich pegeerach „S” planowała rozpocząć strajki okupacyjne, jednak nie wszystkie zakłady się na to zgodziły. Przykładowo w PGR-ze Miastko doszło tylko do wywieszenia flag. Świadczyło to o początkującym spadku zaufania do „S”, którą utożsamiano z dotychczasowymi przemianami gospodarczymi. Znacznie większy efekt miała akcja strajkowa związków branżowych. 21 lutego 1991 roku przez ulice Słupska przejechały dwie kolumny, złożone z 50 traktorów. Miały zwrócić uwagę na sytuację PGR-ów. Nie przyniosło to jednak większego efektu. Wraz z nadejściem wiosny załogi pegeerów podjęły decyzję o zawieszeniu strajków.

W maju 1991 roku w Charbrowie doszło do bankructwa PGR-u w woj. słupskim. 19 października 1991 roku Sejm przegłosował ustawę o likwidacji pegeerów i przejęciu ich przez Agencję Własności Rolnej Skarbu Państwa. W 1992 roku na terenie gminy Miastko odbywały się liczne wyprzedaże sprzętu popegeerowskiego, na które przyjeżdżali kupcy z całej Polski. Dawni pracownicy PGR narzekali na brak możliwości zakupu swojego dawnego sprzętu po niższych cenach. Natomiast ziemia została sprzedana prywatnym inwestorom oraz wydzierżawiona części rolnikom. Latem 1992 roku PGR-y Miastko i Bytów zostały przejęte przez Agencję.

Do 1995 roku zlikwidowano 1654 pegeery. Do dziś trwają spory, czy część z nich mogłaby się utrzymać w nowych warunkach gospodarki rynkowej. Należy pamiętać, że likwidacja pegeerów wiąże się z pojawieniem dużego bezrobocia – pracę straciło wówczas 700 000 osób. Spowodowało to stagnację życia na wsi, a także dewastację mienia popegeerowskiego. Dość szybkie tempo zmian spowodowało, że spora część pegeerowców, zwłaszcza starszych, nie umiała odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Sytuacja polskiej wsi zaczęła się zmieniać po wstąpieniu Polski do UE. Autor korzystał z książki E. Szpak „Między osiedlem a zagrodą. Życie codzienne mieszkańców PGR-ów“.

Łukasz Szkwarek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.