Kolarz zbiera siły, pieniądze i ekipę. Ameryka już na niego czeka

Czytaj dalej
Fot. archiwum prywatne
Łukasz Czerwiński

Kolarz zbiera siły, pieniądze i ekipę. Ameryka już na niego czeka

Łukasz Czerwiński

Przejechać 4800 kilometrów na rowerze w kilkanaście dni. Taki cel ma Marek Rupiński, który przygotowuje się do prestiżowego Race Across America. To jedna z najdłuższych corocznych imprez wytrzymałościowych na świecie.

Mieszkający w podszczecińskiej gminie Dobra kolarz stoi przed życiową szansą. Może być jedynym reprezentantem Polski podczas najbardziej prestiżowego ultradystansowego wyścigu kolarstwa szosowego, którego tradycje sięgają lat 80. XX wieku. Nie każdy może dostąpić takiego zaszczytu, ponieważ kwalifikacją do zawodów jest ukończenie jednego z trzydziestu wyścigów na całym świecie. Marek Rupiński uzyskał prawo udziału, wygrywając w ubiegłym roku liczący 3600 kilometrów wyścig dookoła Polski (Race Around Poland). Początek rywalizacji w Stanach Zjednoczonych wyznaczono na 13 czerwca. Wyścig będzie trwał 12 dni.

Specyficzny początek kariery

Zacznijmy jednak od początku. Jak sam mówi, sport od zawsze był obecny w jego życiu, ale nigdy nie był zawodowym sportowcem. Jego przygoda z kolarstwem rozpoczęła się późno, gdy był już po czterdziestce i ruszył na przejażdżkę pożyczonym rowerem.

- Na dzień dobry przejechałem sto kilometrów bez żadnego bólu i zmęczenia. Okazało się, że mam predyspozycje, dobrze się z tym czuję i idą za tym dobre wyniki - wspomina Marek Rupiński.

Bez problemu radził sobie z coraz dłuższymi dystansami, aż postanowił wziąć udział w zawodach. Wtedy potwierdziło się, że jest stworzony do jazdy na długich dystansach. Na pięć startów wygrał cztery ultramaratony i raz zajął drugie miejsce. Teraz przed nim najtrudniejsze wyzwanie, ale nie wszystko zależy tylko od szczecińskiego kolarza.

To kosztowna wyprawa

Żeby wziąć udział w Race Across America, Marek Rupiński potrzebuje około 200 tysięcy złotych. Jest to kwota, której nie może wygospodarować z własnego budżetu, więc oprócz treningów musi zająć się także marketingiem.

Co składa się na tę sumę?

- Samo wpisowe to kwota czterech tysięcy dolarów. Do tego dochodzą obowiązkowo dwa samochody, jeden techniczny i jeden kamper, a także cała logistyka z tym związana, czyli przelot w obie strony i przewiezienie sprzętu, paliwo, ubezpieczenie czy hotele - wymienia potencjalne koszty Rupiński.

Dodatkowo niezbędne jest odpowiednie zaplecze techniczne. Kolarz powinien mieć chociażby dwa inne rowery, a także części na wymianę.

- Nigdy nie byłem medialny, ale teraz muszę prowadzić profile w mediach społecznościowych. W dzisiejszych czasach możesz być supersportowcem lub mistrzem innej dziedziny, ale jeśli nie masz tam profilu, to nikt nie będzie o tym wiedział - tłumaczy kolarz.

Dodatkowo w internecie założona jest zrzutka, a nazwisko każdego, kto dołoży solidną cegiełkę, może się znaleźć na specjalnie przygotowanej koszulce. W sprzedaży jest też specjalny shaker i czapeczka kolarska. Wsparcie finansowe deklarują także samorządy.

- Liczę, że pojawi się kluczowy sponsor techniczny, który da mi sportową broń do walki. Chcę to zrobić jak najlepiej i godnie reprezentować nasz kraj, naszą gminę i miasto Szczecin - tłumaczy nasz rozmówca.

Przygotowania idą pełną parą

Mimo że nie udało się jeszcze pozyskać chociaż połowy potrzebnej kwoty, to Marek Rupiński nie traci wiary i już przygotowuje się do udziału w czerwcowym wyścigu. Trenuje jednak na własną rękę. Każdą wolną chwilę spędza na rowerze, m.in. okrążając Zalew Szczeciński, a dodatkowo stara się biegać.

- Dotychczas to dawało efekty i liczę na to, że w tym wypadku też będzie dobrze - mówi.

W całym tym cyklu przygotowań nie może zapomnieć o codziennych obowiązkach. Prowadzi własną firmę, a w domu czekają na niego dwie córki i żona.

- Wiem, że to taki etap w jego życiu, że ma niepowtarzalną szansę spełnić swoje marzenie. Nieraz jest ciężko, ale jestem pozytywnie nastawiona, wspieram go i mam nadzieję, że się uda - mówi małżonka Marka. - Mega pozytywny człowiek i optymista na każdym kroku - zapewnia.

Oczywiście ona również wybiera się do Stanów jako wsparcie i członek ekipy, którą kolarz musi zbudować. Dodatkowo znajdzie się w niej miejsce jeszcze dla kilku osób.

- Mam przyjaciela, który mocno się angażuje i pojedzie jako główny koordynator, a oprócz tego chciałbym zabrać fizjoterapeutę. Rower można naprawić, ale jeśli coś naderwę, źle się rozciągnę, to tylko fizjoterapeuta może mi pomóc. Druga osoba to na pewno mechanik. I jeżeli się uda, to dietetyk. Chcę się skupić tylko na jeździe i osiągnąć dobry wynik - mówi Marek Rupiński.

Setki kilometrów niemal bez snu

Średnio codziennie trzeba przejechać 400 kilometrów. Niezależnie od pory dnia, temperatury, pogody czy zmęczenia. Podczas maratonu czas na sen i odpoczynek, a nawet posiłek jest mocno ograniczony. Prawie całą dobę spędza się na rowerze.

- Ultramaratony wygrywa się na postojach. Im krótszy postój, tym lepszy wynik. Na wyścigu dookoła Polski jadłem w trakcie jazdy. Jeśli byłem już naprawdę zmęczony, to robiłem krótki postój na posiłek. Sen planowałem wtedy, kiedy warunki i pogoda były najgorsze. Szedłem spać, gdy było ciemno, więc jechałem do godziny 1 czy 2, aby łatwiej było mi zasnąć. Wstawałem po 2-3 godzinach i było już widno, więc łatwiej się wstawało - opowiada Rupiński.

Nie ukrywa, że jego atutem jest to, że szybko się regeneruje i nie potrzebuje dużo snu. Nawet w wolne dni wstaje dużo wcześniej niż inni i rusza w trasę swoim rowerem. Co jeszcze jest ważne podczas tak morderczego rajdu?

- Samodyscyplina i silna psychika. W momencie, kiedy cierpisz, czujesz ból, musisz przełożyć to na motywację. Pozytywne myślenie jest kluczem do wszystkiego. Nie można czekać na koniec wyścigu. Trzeba też pamiętać o odżywianiu i nawodnieniu, bo chwila przegapienia posiłku albo napoju może spowodować odwodnienie, a później już trudno odzyskać dyspozycję - odpowiada.

Łukasz Czerwiński

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.