Piotr Ossowski

Koronawirus Łomża. Szpital został przekształcony w szpital zakaźny. Tylko dla pacjentów zarażonych koronawirusem. Personel protestuje

Koronawirus Łomża. Szpital został przekształcony w szpital zakaźny. Tylko dla pacjentów zarażonych koronawirusem. Personel protestuje Fot. NaM Łomża
Piotr Ossowski

Personel szpitala twierdzi, że nie są na to przygotowani. Mieszkańcy boją się, że na długi czas zostaną bez szpitala w mieście.

Od poniedziałku 16 marca szpital w Łomży jest szpitalem jednoimiennym zakaźnym. To oznacza, że w placówce tej leczeni będą wyłącznie pacjenci zarażeni koronawirusem. Wszyscy znajdujący się tam pacjenci zostali ze szpitala ewakuowani. Sieć takich szpitali w Polsce ustaliło ministerstwo zdrowia - 17 marca na tej liście znalazł się także jeden szpital białostocki.

Mieszkańcy Łomży i okolic zostali poinformowani, że mogą opieki lekarskiej szukać w sąsiednich szpitalach. Między innymi w Białymstoku, Kolnie czy Grajewie. W poniedziałek 16 marca rano w szpitalu w Łomży był jeden pacjent - przywieziony tu z podejrzeniem zakażenia koronawirusem (okazało się, że nie jest zarażony).

Taka sytuacja wywołała oburzenie mieszkańców

W poniedziałek 16 marca od godz. 7.00 pod szpital przyjeżdżały kolejne samochody z przyklejonymi kartkami „Oddajcie nam szpital”.

Początkowo mieszkańcy chcieli protestować tylko w taki sposób - w autach, żeby móc przestrzegać zasad izolacji. Szybko jednak okazało się, że pod szpitalem zebrał się także spory tłumek ludzi.

Protestowali nie tylko mieszkańcy. 17 marca na specjalnie zwołanej sesji zebrali się łomżyńscy radni.

- Możemy jedynie błagać wojewodę o to, żeby zmienił swoją decyzję, bo prosimy już od kilku dni - mówił w dramatycznym tonie prezydent Łomży Mariusz Chrzanowski.

Radni jednomyślnie przyjęli stanowisko w tej sprawie - adresowane do premiera.

Zarówno w naszej ocenie, jak również opinii mieszkańców i pracowników łomżyńskiego szpitala, placówka ta nie jest przygotowana na to, by przyjmować pacjentów zarażonych koronawirusem, a ze strony Wojewody Podlaskiego nie ma informacji, w jaki sposób i kiedy podjęte zostaną działania zapewniające bezpieczeństwo personelowi szpitala oraz jego przyszłym pacjentom. Co więcej, w żaden sposób nie została przez służby Wojewody zabezpieczona szpitalna opieka medyczna dla mieszkańców Łomży i regionu - czytamy w stanowisku.

Równolegle do tych sprzeciwów w łomżyńskim szpitalu odbyły się w minionym tygodniu dwa spotkania personelu z nowym dyrektorem - nowym, bo po decyzji o przekształceniu lecznicy w szpital zakaźny poprzednia dyrektorka złożyła dymisję. Zatrważające jest przy tym to, że oba spotkania odbyły się w warunkach urągających zasadom bezpieczeństwa! Spora grupa ludzi - większość to lekarze i personel szpitala - zebrała się w niewielkiej salce w szpitalu.

Początkowo pracownicy szpitala liczyli na to, że nowy dyrektor stanie po ich stronie. Już na pierwszym spotkaniu okazało się, że Jacek Roleder ma inne priorytety.

- Nie będę odpowiadał na żadne pytania dlaczego wojewoda przyjechał czy nie przyjechał, podjął taką decyzję. Podjął taką decyzje i musimy się z nią zmierzyć. Nie mam więcej do dodania - poinformował Jacek Roleder. - Zaczniemy państwa szkolić, wyposażać w środki ochrony osobistej. Jeszcze ich nie ma, ale już jadą - zapewniał dyrektor.

I choć spotkanie odbyło się 17 marca, czyli w czasie kiedy szpital już był „na papierze” lecznicą zakaźną, to brakowało w nim sprzętu i ludzi.

Dyrektor uspokajał, że jeszcze pacjentów nie ma. Zapewnił, że śluzy będą, ale najpierw trzeba ustalić, gdzie mają powstać. Będzie też nocleg, jeśli ktoś z pracowników będzie bał się wracać do domu.

- Za chwilę otrzymacie informację, kto z państwa co ma robić, bo w tej chwili będąc tutaj, narażamy się na zarażenie chorobą - kończył spotkanie Roleder.

Pracownicy byli oburzeni takim obrotem spraw.

- Tym pracownikom, mieszkańcom należy się prawda. Żądamy spotkania z wojewodą, uzasadnienia oraz cofnięcia decyzji - mówiła Małgorzata Góralczyk, w imieniu pracowników szpitala.

Zapewniała też, że szpital jest ich priorytetem i nie ma mowy, że go odpuszczą. W budynku pojawiły się komunikaty personelu, przypominające klepsydry. Zawiadamiają, że szpital będzie umieralnią, wskazując argumenty o nieprzygotowaniu placówki.

W końcówce ubiegłego tygodnia do szpitala w Łomży zaczęto zwozić specjalistyczny sprzęt. Jednocześnie trwały zabiegi o to, żeby w szpitalu udało się choć zostawić nocną opiekę lekarską i szpitalny oddział ratunkowy (w oddzielnym budynku).

Nerwowe i pospieszne przygotowania do urządzenia tam szpitala zakaźnego dla całego województwa nie napawają jednak łomżan optymizmem.

BYŁA POSŁANKA ZAWIESZONA

Jedną z najgłośniej protestujących przeciw przekształceniu łomżyńskiego szpitala w imienny szpital zakaźny była Bernadeta Krynicka - administracyjna pracownica szpitala i była posłanka PiS. Głośnym echem odbiły się jej słowa o tym, że szpital w Łomży na przyjęcie pacjentów z koronawirusem „jest tak nieprzygotowany, że głowa mała” i że „to tak jakbyśmy posłali żołnierzy z gołymi posłami na czołgi”. Była posłanka mówiła też, że decyzja o zlokalizowaniu takiego szpitala w Łomży, a nie w stolicy województwa, to „polityczna zagrywka decydentów z Białegostoku”, którzy jej zdaniem, chcieli w ten sposób „chronić swoich mieszkańców”. W reakcji na takie słowa władze Prawa i Sprawiedliwości zawiesiły Bernadetę Krynicką w prawach członka partii.

Piotr Ossowski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.