Kung fu panna. MON uczy obrony

Czytaj dalej
Fot. Jarosław Barczewski/CSSP
Joanna Krężelewska

Kung fu panna. MON uczy obrony

Joanna Krężelewska

Silna sprytem, bo jak mantra wybrzmiewa tu zasada - zdobądź czas na ucieczkę

W Koszalinie projekt Ministerstwa Obrony Narodowej spotkał się z ogromnym zainteresowaniem. Chętnych pań było więcej, niż miejsc, dlatego stworzona została dodatkowa grupa. A o co chodzi? Plan jest prosty i konkretny - w 30 polskich miastach najlepsi wojskowi instruktorzy pokażą kobietom techniki samoobrony, by w razie ataku bądź sytuacji zagrożenia życia lub zdrowia potrafiły się obronić. Głównym celem projektu „Samoobrona Kobiet” jest popularyzacja wśród pań systemu szkoleniowego z walki wręcz Sił Zbrojnych RP, zapoznanie z podstawowymi technikami walki w bliskim kontakcie - między innymi z ciosami, chwytami, kopniakami.

Zajęcia będą trwały do czerwca przyszłego roku. Prowadzone są w obiektach wojskowych. W Koszalinie w nowoczesnej hali sportowej w Centrum Szkolenia Sił Powietrznych. Sprawdziliśmy, jak te warsztaty wyglądają... od kuchni.

Bez roszczeń za siniaki

Żeby stanąć na macie przed instruktorem, trzeba najpierw odwiedzić lekarza i przekonać się, czy nie ma przeciwwskazań do udziału w zajęciach z samoobrony. Do tego kopia ubezpieczenia NW i oświadczenie, że jeśli czyjś cios zamiast w tarczę trafi nas w szczękę, nie będziemy mieć pretensji, ani tym bardziej roszczeń do organizatorów szkolenia.

Podczas pierwszych zajęć żołnierze Wojska Polskiego dali prawdziwy popis umiejętności - obrona przed atakiem nożem czy saperką, uwalnianie się z uchwytu, obrona przed duszeniem - kolejne pokazy technik walki wręcz tylko rozbudzały zainteresowanie kursantek. Tym bardziej, że to żołnierki raz po raz kładły swych kolegów. Z łatwością (i oczywiście gracją!) zbijały ich ciosy, przewidywały moment zadania kolejnych, a kiedy odsłaniali swe... czułe punkty, kobiety pewnym ruchem wykorzystywały ten fakt. To dało poczucie: „ja też tak chcę”, ale przede wszystkim: „ja też tak mogę!”.

Zajęcia w CSSP prowadzą st. chor. Tomasz Składowski oraz st. chor. Tomasz Zatorski. Pierwszy ma doświadczenie w judo, drugi zgłębiał techniki Krav Magi. - To nie fitness, tylko walka w bliskim kontakcie - jeśli jeszcze któraś z kursantek miała wątpliwości, już podczas pierwszych zajęć mundurowi je rozwiali.

W czuły punkt

Po zajęciach pokazowych kursantki miały mnóstwo pytań. Między innymi o to, dlaczego tak często stosowany jest... kopniak w krocze. - Zapewniam panie, że celny cios w krocze, to zazwyczaj będzie to koniec walki. Kolejne będą już ciosami na ofierze, bo jeśli dobrze uderzymy, mężczyzna nie będzie w stanie walczyć - zaakcentował st. chor. Tomasz Składowski. - Chcemy was nauczyć właśnie uderzania w czułe punkty. Nie będziemy was uczyć tego, żeby na ulicy bić się z przestępcą. Chcemy, żebyście jak najszybciej, nawet jednym ciosem, uderzyły w czuły punkt. Nie macie walczyć, tylko odeprzeć atak i uciekać. Nie czekać, aż ktoś wstanie i zacznie się druga runda. Chcemy zwiększyć wasze szanse, wyrobić nawyk właściwej reakcji. Ale nikt nie zagwarantuje wam, że położycie Pudziana!

- Chcemy, byście zyskały chwilę zaskoczenia. Kopniak w krocze, cios palcami w oczy - to może wam dać kilka sekund na ucieczkę. Jeśli tylko nabędziecie właściwych odruchów, da wam to szansę - dodał st. chor. Tomasz Zatorski.

Postawa, cios, kopniak

Naukę ciosów na drugich zajęciach poprzedziła rozgrzewka. Intensywna rozgrzewka przed ćwiczeniami ogólnorozwojowymi minimalizuje ryzyko urazów. Jednocześnie poprawia kondycję, zatem sprzeciwów nie było. Zresztą - kto by zaryzykował sprzeciw w wojsku? W czasie szkolenia trzeba wykonywać rozkazy!

Kurs samoobrony rozpoczął się od podstaw, które w tej sferze są jak fundament dla budynku. Już nauka właściwej postawy bojowej, która ma wejść kursantkom w krew, zwiększa prawdopodobieństwo, że nie przewrócą się po ciosie. Prawa noga z tyłu, stopa na palcach. Kolana lekko ugięte. Prawa ręka zgięta w łokciu, blisko ciała. Gotowa do ataku. Lewa z przodu - wyznacza pole obrony. Balans ciałem. I ćwiczenie kroków w tej pozycji - naprzemiennych, dostawnych. Wydaje się proste? Wcale nie jest łatwo, wcześniej nie trenując, zsynchronizować ruchy, pamiętając o odpowiednim oddaleniu pięści od swej twarzy (by po ciosie przeciwnika nie dostać nią w nos), przyciskaniu łokcia do boku i wzmacnianiu siły ciosu ruchem bioder. No właśnie - ciosy. Panie ćwiczyły je, wykorzystując tarcze z gąbki. Były ciosy proste, ale też ciosy z łokcia oraz tzw. młot, czyli uderzenie przeciwnika z góry pięścią i przedramieniem. Ważny był każdy szczegół - jak ustawić kciuk, żeby go nie złamać, jak przytrzymać przeciwnika, kiedy w kierunku jego szczęki zbliża się nasz łokieć.

Kolejnym elementem szkolenia były kopnięcia. Oczywiście, kopać nie trzeba wcale wysoko. To nie kankan. Wystarczyło mierzyć na wysokość krocza. Byle celnie! I mocno! - Nie markujcie ciosów ani kopniaków. Musicie nauczyć się wykorzystywać siłę. Czas wyrobić ten nawyk! - zagrzewali instruktorzy.

Upadek? Też sztuka!

Druga część szkolenia pokazała, że równie ważne, jak ciosy, są też... upadki. Wiedza o tym, jak możliwie najbezpieczniej upadać, pozwala zminimalizować ryzyko złamań kości, czy wstrząśnienia mózgu. Oczywiście, niełatwo jest przełamać lęk i z pozycji stojącej rzucić się na plecy, czy na klatkę piersiową, choć upada się nie na beton, a na matę. Ale warto było trenować. Instruktorzy pokazali, jak upadając w tył można ochronić głowę przed kontaktem z podłogą (brodę należy dociskać do klatki piersiowej, ręce powinny dodatkowo amortyzować upadek) i jak ważne jest wsparcie nóg . Wstawać po upadku panie musiały bez pomocy rąk - jest na to sposób po ugięciu kolana i podwinięciu łydki pod udo drugiej nogi.

Upadając w przód należy odwrócił głowę w lewo lub w prawo i ciało oprzeć na przedramionach i dłoniach oraz na palcach stóp.

W parterze nie leżę

Ostatni element pierwszej lekcji to przyjęcie właściwej pozycji obronnej w parterze. Trzeba położyć się na plecach, o ziemię oprzeć nogę ugiętą w kolanie, drugą unieść, gotową do zadawania kopniaków. Ciało lekko przechylamy w bok, a uniesione ręce markują ciosy. Taka pozycja umożliwia sprawne obracanie się wokół własnej osi i może utrudnić przeciwnikowi dojście do nas.

Choć zabawa na macie była przednia, dla części z pań zdecydowanie ciekawsze niż niejedna gałąź fitnessu, to pewne jest, że choć pilnie ćwiczyć będą kolejne ciosy, wolałyby nie weryfikować swej wiedzy w praktyce.

Szybko i zdecydowanie

- Współczesny świat nie jest bezpieczny. Nie mówię o zagrożeniach zewnętrznych, ale o występujących na co dzień - podkreśla płk dypl. Dariusz Sienkiewicz, komendant Centrum Szkolenia Sił Powietrznych w Koszalinie. - Agresywne postawy powodują uczucie zagubienia, czasem paniki. Prowadzone w wojsku szkolenie w ramach ministerialnego projektu pod nazwą Samoobrona Kobiet, ma za zadanie dać poczucie własnych możliwości oraz nauczyć technik, które w sposób krótki, szybki i zdecydowany dadzą odpór fizycznej agresji. Jeśli panie posiądą odpowiedni stopień znajomości technik samoobrony, nie będą czuły się bezbronne. A

Joanna Krężelewska

Rocznik 1983. Absolwentka Wydziału Nauk Historycznych na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Studentka psychologi na Uniwersytecie Gdańskim. Od 2006 roku dziennikarka „Głosu Pomorza”, dziś „Głosu Koszalińskiego”. Na łamach dziennika relacjonuje przebieg procesów sądowych w sprawach karnych. Pisze o kulturze, sprawdza, co dzieje się w gminie Sianów i gminie Karlino. Na gk24.pl prowadzi magazyn poświęcony kulturze. Autorka książki „Historia pisana zbrodnią”, poświęconej najgłośniejszym procesom sądowym w sprawach karnych, które toczyły się przed koszalińskim sądem po II wojnie światowej. Nałogowo czyta, szczególnie kryminały i przepisy kulinarne. Uwielbia podróże, żeglowanie, wycieczki rowerowe, las i mokry nos psa Muffina.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.