List Czytelnika: Gorące 500 złotych

Czytaj dalej
Fot. sxc.hu
(ika)

List Czytelnika: Gorące 500 złotych

(ika)

Czekamy na listy od Państwa - [email protected]

Niemałe emocje wywołuje i polityczna, i prestiżowa sprawa wymarzonego przez wielu rodziców świadczenia 500 zł na dziecko (pomijam szczegóły). Trwa dyskusja, czy ten gest finansowy nie jest ciut za obfity. Ale co do tego opór jest dość „ustępliwy”. Tylko niektóre tuzy ekonomiki sieją niepokój, że nie starczy na to środków.

Jednakże desperacja koalicji jest ogromna, tak że temat ma wielkie szanse wprowadzenie go w życie. Kwestia - jak to zrobić możliwie racjonalnie, żeby z takim trudem wygospodarowane pieniądze dały spodziewane pożytki.

Mocno przebijają się „ostrożności” ustawodawcy. Stąd propozycje, żeby przyznanych pieniędzy nie przekazywać rodzicom zwyczajnie, wprost do ręki, bo może być tak, że upragnione finanse ominą faktyczne potrzeby dzieci i zostaną przeznaczone zgodnie z wiadomymi, na przykład, „pragnieniami” uzależnionego tatusia. Wtedy zamiast radości i poprawy atmosfery domowej – rozbuchane awantury i gorszące sceny. Wspomniana sumka dałaby sporo możliwości niegodziwego wykorzystania…

Chciałbym zaproponować inne rozwiązanie. Jednak wypłacać pieniądze bezpośrednio rodzicom – w jakiejś kasie, na specjalne konto czy doliczać do wynagrodzenia, bez wskazywania dokładnie na co i w jaki sposób wspomniane ekstra finanse zostaną zużytkowane. Te pieniądze należy przeznaczyć na ogólne wzmocnienie rodzin. (...) Dodatkowe pieniądze w budżecie rodzinnym pomagają zawsze w normalizowaniu domowego klimatu. Gdy jest wątpliwość, czy dać pieniądze bezpośrednio rodzinie dysfunkcyjnej, czy przez opiekuna sterować tymi finansami, wybrałbym wyjście – kierować świadczenie, jednak, bezpośrednio do rodziny, przynajmniej na okres próbny; chyba że zaniedbania wychowawcze, opiekuńcze w oczywistym stopniu miałyby charakter antyspołeczny. Większe szanse na poprawę warunków są, gdy środki zaradcze podejmuje się niezwłocznie.

Pouczanie rodziców, podpisywanie przez nich specjalnych regulaminów byłoby dla nich poniżające, w stosownej instytucji, w miejscu zatrudnienia i w gronie znajomych. Wyglądałoby to na sugerowanie, że pobierający należność ma w głowie coś nie po kolei. A po wtóre – mogłoby się okazać, iż przy zbyt formalnym praktykowaniu zabiegu „500 zł” potrzebne jest utworzenie nowych etatów do monitorowania i rozliczania owego świadczenia. Istnieje więc pokusa „biurokracyjna”, chęć rozszerzania stosownej dokumentacji. (...) I niebezpieczeństwo zbytniego podkreślania rozwarstwienia pod względem dochodów. Najbogatsi, niektórzy, przez „publiczne” zrezygnowanie z pobierania „500 zł” zrobiliby wrażenie o wielce szlachetnym charakterze. Pomysł na „500 zł”, w założeniu pozytywny, ale jego realizowanie może okazać się ciężkostrawne.

Stanisław Turowski

(ika)

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.