Mężczyzno, pokaż, że masz jaja. Listopad miesiącem profilaktyki męskich nowotworów

Czytaj dalej
Fot. Łukasz Capar
Magdalena Olechnowicz

Mężczyzno, pokaż, że masz jaja. Listopad miesiącem profilaktyki męskich nowotworów

Magdalena Olechnowicz

Listopad jest miesiącem profilaktyki męskich nowotworów. Przy tej okazji rozmawiamy z doktorem Jamesem Weli-Wegbem, urologiem ze Słupska.

O ile o kobiecych nowotworach mówi się dużo i często, o tyle męskie są jakby zaniedbywane. Jak duży jest to problem w naszym społeczeństwie?

Uściślijmy, że mówimy tu o nowotworach męskich narządów, czyli prostaty i jąder. Nowotwór prostaty jest drugim - zaraz po raku płuc - najczęściej występującym nowotworem u mężczyzn. Z kolei nowotwór jąder występuje u trzech do pięciu osób na sto tysięcy. Można więc powiedzieć, że jest to duży problem.

Dotyczą mężczyzn w każdym wieku?

Jeżeli chodzi o raka prostaty, mówimy tu o grupie pacjentów powyżej 50. roku życia. Natomiast jeśli chodzi o nowotwór jąder, może się zdarzyć w każdym wieku, jednak grupą najbardziej dotkniętą tą chorobą są pacjenci młodzi - do 40. roku życia.

Jak powinna wyglądać wzorcowa profilaktyka?

Jeśli mówimy o raku prostaty, to po 50. roku życia zalecana jest rutynowa kontrola w poradni urologicznej. Lekarz po interpretacji wyników - myślę tu o badaniach z krwi i oznaczeniu markera prostaty, czyli tzw. PSA - i po przeprowadzeniu badania, stwierdzi, jakie jest ryzyko wystąpienia tej choroby. Jeśli w rodzinie występował rak prostaty, profilaktykę trzeba zacząć wcześniej, najlepiej między 40. a 45. rokiem życia. W zależności od tego, ile było tych osób chorych i jaki to był rodzaj nowotworu. Wszystkie choroby prostaty wrzucone są do jednej grupy - raka prostaty, ale można tu wyodrębnić grupę nowotworów o niskiej złośliwości. I są one trochę inaczej leczone niż tradycyjny nowotwór. Nie stosuje się agresywnego leczenia, operacji bądź naświetlania, jednak trzeba takie choroby obserwować. Decyzja o dalszym postępowaniu zależy od lekarza prowadzącego.

Natomiast jeśli mówimy o raku jądra, to tutaj ważne jest samobadanie. Przynajmniej raz w miesiącu każdy mężczyzna powinien sobie jądra zbadać. Jeżeli wyczuje coś, czego wcześniej nie było bądź są jakieś dolegliwości - jądro się powiększy, jest twardsze niż było poprzednio, jest to wskazanie, aby zrobić badanie USG. I dopiero jak widzimy obraz tego badania, decydujemy, co dalej. Co ważne, często pacjenci mówią, że nic ich nie bolało. Bo przy raku jądra ból zdarza się rzadko. Jak już boli, to prawdopodobnie choroba jest już mocno zaawansowana.

Pan już w zasadzie przeszedł do odpowiedzi na pytanie, które miałam zadać. Kiedy mężczyźnie powinna zapalić się czerwona lampka, że dzieje się coś niepokojącego?

Te nowotwory są bardzo podstępne. Objawy pojawiają się stosunkowo późno, kiedy choroby są już bardzo zaawansowane. Dlatego tak bardzo ważna jest profilaktyka, aby wykrywać te mniej zaawansowane formy. Wtedy leczenie jest szybsze i mniej uciążliwe dla pacjenta. Jeśli chodzi o raka prostaty, niepokoić mogą: problem z oddawaniem moczu, szczypanie, pieczenie, czasami występowanie krwi w moczu, bóle w okolicy miednicy, jąder, problem z oddawaniem stolca. Wachlarz objawów jest szeroki, jednak początkowe stadia choroby zazwyczaj nie dają żadnych symptomów. Natomiast jeśli chodzi o raka jądra, najczęściej jest to stwardnienie, guzek, którego wcześniej nie było, powiększone węzły chłonne w pachwinach i na szyi czy ból - ale to oznacza już zaawansowaną postać choroby.

Załóżmy, że mężczyzna zrobił badania profilaktyczne i ich wynik jest niepokojący? Jak wygląda dalsze postępowanie? Czy te nowotwory są wyleczalne?

Oczywiście, że tak. Szczególnie gdy wyłapiemy je na wczesnym etapie. Jeśli chodzi o raka prostaty, to musimy wykonać badania obrazowe - rezonans i tomografię komputerową, oraz pobrać wycinek do badania, czyli wykonać biopsję stercza. Na podstawie tego wycinka urolog stwierdza, jaki jest to rodzaj nowotworu, i planuje leczenie. Najczęściej jest to operacja, naświetlanie, chemioterapia czy hormonoterapia. Natomiast jeśli chodzi o guzy jąder, to zazwyczaj kończy się to usunięciem jądra. Należy tu jednak od razu uspokoić, że mamy dwa jądra, więc usunięcie jednego nie musi oznaczać tragedii.

Od razu nasuwa się pytanie - co z płodnością w takiej sytuacji?

Statystycznie odsetek potomstwa u mężczyzn z jednym jądrem jest taki sam jak u tych z dwoma. Ważne jest tu jednak, aby przy rozpoznaniu raka jądra omówić ten temat. Jeśli pacjent nie ma dzieci, a planuje mieć w przyszłości, ważne jest, aby zapewnić sobie tzw. bankowanie nasienia. Jeśli po usunięciu jądra okaże się, że wymagane jest leczenie uzupełniające, czyli chemio- lub radioterapia, to takie leczenie może upośledzić także to zdrowe jądro i wtedy może być problem z uzyskaniem potomstwa. My jednak wychodzimy krok naprzód i przed tym leczeniem zalecamy pacjentom, aby oddali swój materiał do banku nasienia. W razie gdyby chcieli mieć w przyszłości dzieci, będzie można z niego skorzystać.

Jaka jest szansa, że pacjent zostanie wyleczony w stu procentach?

Wszystko zależy od tego, z jakim nowotworem mamy do czynienia. Rokowanie w raku jądra jest dość dobre. We wczesnych stopniach zaawansowania można wyleczyć trwale wszystkich pacjentów lub prawie wszystkich. Nawet w stopniach zaawansowanych raka jądra większość chorych przeżywa pięć lat od diagnozy. U chorych na nasieniaka w I stopniu zaawansowania klinicznego pięcioletnie przeżycie wynosi 100%, w stopniu II - 70-90%, a w stopniu III raka jądra - 70%. Natomiast jeśli chodzi o prostatę, to też wszystko zależy od tego, jaki jest to rodzaj raka. Wczesne postacie, mniej zaawansowane, są w pełni wyleczalne. Ważne jest jednak, że po takim leczeniu wymagana jest dalsza kontrola. Nie kończy się na tym, że coś wytniemy. Przez kolejne lata są ustalane regularne wizyty, badania, prześwietlenia, ponieważ mogą wystąpić wznowienia choroby nawet po kilku czy kilkunastu latach od wyleczenia.

Czy jeśli chorował dziadek, ojciec, to pewne jest, że syn też zachoruje?

Pewne nie jest, ale czynnik genetyczny jest bardzo ważny. Jeśli chorowały najbliższe osoby, ryzyko jest statystycznie dużo wyższe. Dlatego w takich sytuacjach tak ważna jest profilaktyka.

O profilaktyce raka piersi czy jajników mówi się jednak dużo więcej niż o nowotworach jąder i prostaty. Czy nie jest to dziedzina zaniedbywana?

Z perspektywy mojej praktyki uważam, że z każdym rokiem mówi się więcej i świadomość jest wyższa. Coraz więcej mężczyzn przychodzi na profilaktyczne badania. Problem jest w tym, że mężczyzna wychodzi z założenia, że jak nie boli, to nie ma po co iść do lekarza. Dlatego część pacjentów diagnozujemy dopiero na późniejszym etapie.

Myślę, że ta opieszałość wynikać może z faktu, że to jednak jest wstydliwy temat.

W pewnym stopniu pewnie tak, jednak mężczyźni muszą zrozumieć, że większym problemem jest leczyć później poważne choroby, żyć z powikłaniami tego zbyt późnego leczenia, niż raz na jakiś czas przyjść na tę 15-minutową wizytę. Zawsze staramy się, aby była ona jak najbardziej komfortowa dla pacjenta. Lekarz jest z pacjentem sam na sam. Wszystko zostaje między nami. Nikt nie musi wiedzieć, że mężczyzna chodzi do urologa. Najważniejsze, to zrobić ten pierwszy krok i po prostu przyjść. Po przekroczeniu progu gabinetu stres mija. Badanie prostaty nic nie boli, jest krótkie, a bardzo dużo wnosi. Same wyniki badań krwi nie dają pełnego obrazu choroby. Czasami wyniki są prawidłowe, a dopiero w badaniu prostaty wychodzi, że są jakieś guzki.

Może w takim razie zaapelujemy do pań, aby zachęciły swoich mężczyzn do wizyty w gabinecie?

Panie naprawdę robią dobrą robotę i mocno zachęcają. Często w ramach prezentu urodzinowego panowie zostają umówieni na wizytę przez swoje partnerki. Mężczyźni są jednak uparci i nie chcą przychodzić. Bronią się, choć z roku na rok świadomość jest coraz większa, a opór coraz mniejszy.

Magdalena Olechnowicz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.