Największym problemem na pediatrii jest brak lekarzy
Dr Jurkowski od kilku tygodni szefuje oddziałowi pediatrii słupskiego szpitala. Jest też wykładowcą na UWM w Olsztynie.
Zastąpił Pan na stanowisku ordynatora Leszka Dębickiego. Nie był Pan wcześniej związany ze Słupskiem, dlaczego wybrał Pan ten szpital?
Studiowałem w Gdańsku, pracowałem w różnych szpitalach w Polsce, ostatnio w Warszawie. Widziałem ogłoszenie o zatrudnieniu pediatry w słupskim szpitalu i gdy będąc na wakacjach przejeżdżałem przez Słupsk, postanowiłem się spotkać z zarządem, by się dowiedzieć, jaka jest wizja rozwoju szpitala i oddziału pediatrii. Spojrzenie członków zarządu i moje okazało się spójne. Pomyślałem, że to atrakcyjne miejsce, nie tylko ze względu na bliskość morza, ale przede wszystkim ze względu na to, co można wnieść do słupskiej pediatrii z poparciem i współpracą dyrekcji szpitala oraz pracowników oddziału. Nie ukrywam, że mam też sentyment do Słupska z czasów, gdy mój brat studiował w Koszalinie i związki, przynajmniej młodzieży akademickiej z obu miast, były bardzo silne.
Został Pan ordynatorem na oddziale, który cały czas szuka pediatrów...
Cóż, nie jest wyzwaniem zarządzanie oddziałem, który nie ma problemów. Lubię wyzwania, a brak pediatrów nie tylko w szpitalu, ale w Słupsku i okolicach jest największym z nich. Na oddziale mam nieobsadzone trzy etaty, ponadto jedna z koleżanek, co cieszy mnie jako pediatrę, lecz sprawia kłopot jako ordynatorowi, jest na urlopie macierzyńskim. W całej Polsce o pediatrów jest bardzo trudno. Dlatego sporządziłem wniosek, by zwiększyć liczbę miejsc szkoleniowych na oddziale. Teraz jest ich sześć, w tym dwa zajęte przez panie na długich urlopach. Chcę namawiać młodych ludzi, by się tu szkolili i tu zostawali. Ściągnięcie lekarzy z zewnątrz jest trudne, bo Słupsk jest miastem stosunkowo słabo skomunikowanym z innymi ośrodkami. Jest też kłopot
z wynajmem mieszkań w rozsądnych cenach, co jest kluczowe na początku. Sam się o tym przekonuję. Na spotkaniu z dyrekcją zaproponowałem zwrócenie się do władz miasta o pomoc. Może jest to dobre miejsce, by tę prośbę skierować także do przedstawicieli biznesu słupskiego? Przecież dobro dzieci leży nam wszystkim na sercu.
Jakie zmiany chce Pan wprowadzić na oddziale?
Myślimy o utworzeniu w szpitalu pediatrycznej poradni klinicznej. Po to, by na miejscu monitorować naszych pacjentów po wypisaniu ich do domu i by nie musieli szukać pomocy, na przykład w Gdańsku. Będzie to także pomoc dla lekarzy rodzinnych, a dodatkowo my będziemy mogli weryfikować nasze leczenie, co pozwoli na lepsze dostosowanie sposobu leczenia do sytuacji
dziecka i będzie miało także walor szkoleniowy. Już w tej chwili dyrekcja zaaprobowała drobne zmiany organizacyjne, które ułatwią nam monitorowanie niektórych pacjentów po wyjściu z oddziału. Wszystko jednak zależy od liczby lekarzy. Chciałbym też zorganizować cykliczne spotkania dla lekarzy rodzinnych i pediatrów z regionu, by doskonalić i odświeżać naszą wiedzę i zacieśniać współpracę.
A jakie rozwiązania już Pan wprowadził?
Uważam, że konieczne jest zachowanie oddziału w obecnej wielkości, bo po wprowadzeniu sieci szpitali te mniejsze będą redukować swoje oddziały i możemy spodziewać się większej liczby pacjentów. Brakuje natomiast personelu, również pielęgniarek i ich poszukujemy. Z dyrekcją szpitala uzgodniliśmy też, że zatrudnione zostaną opiekunki medyczne, by odciążyć koleżanki w zajęciach, które nie wymagają kwalifikacji pielęgniarskich. Mam zapewnienie, że gdy tylko o pracę starać się będą pielęgniarki, znajdzie się dla nich miejsce u nas. Staramy się także pomóc ratownikom z SOR-u w jak najlepszym kwalifikowaniu dzieci, które mają trafić na oddział. To bardzo usprawnia pracę.
To oddział ogólnopediatryczny, chce Pan go wyspecjalizować?
Na pediatrii obłożenie jest sezonowe. W czasie infekcji większe, potem mniejsze. Trzeba wykorzystać potencjał oddziału i np. wyodrębnić sale specjalistyczne. Na jakie? To zależy od potrzeb dzieci w Słupsku i okolicach oraz od specjalistów jakich uda się
pozyskać lub wyszkolić.