Nie kopie się leżącego, wie to każdy z wyjątkiem słupskiego policjanta

Czytaj dalej
Fot. Krzysztof Piotrkowski
Grzegorz Hilarecki

Nie kopie się leżącego, wie to każdy z wyjątkiem słupskiego policjanta

Grzegorz Hilarecki

Podczas policyjnej interwencji na meczu zatrzymano czterech mężczyzn. Minęło ponad półtora roku, a sądy mają mnóstwo roboty i to osądzając nie kibiców, lecz mundurowych.

W internecie nic nie ginie. Ciągle można zobaczyć filmik nagrany 3 czerwca 2021 roku z zatrzymania na słupskim stadionie Łukasza Z., kibica Gryfa. Mężczyzna, chroniąc głowę, leży na asfalcie. Jest obezwładniony przez dwóch policjantów i gryziony przez policyjnego psa. Kolejny funkcjonariusz podchodzi i go kopie. Nagranie nagłośniło policyjną interwencję podczas meczu Gryfa Słupsk z Pogonią Lębork, a sprawa w różnych odsłonach ciągnie się do dzisiaj. Pierwszą jej rundę wygrał kibic.

Akt pierwszy: policjant i skopany kibic

Nagranie okazało się zgubne dla kopiącego policjanta. Kibice rozpoznali go od razu, po tuszy. Następnego dnia jego nazwisko było w internecie. Pewnie też to spowodowało, że już 4 czerwca, po nocy spędzonej na materacu w izbie zatrzymań, Łukasz Z. trafił do prokuratora. A ten wspomniał, że przez filmik jest wielkie poruszenie. Kibica prosto z prokuratury odwieziono na Szpitalny Oddział Ratunkowy w Słupsku.

Sprawa trafiła do bytowskiej prokuratury i znalazła swój epilog w słupskim sądzie rejonowym. Na początku stycznia tego roku warunkowo ją umorzono. Policjant przyznał się do winy.

- I wyraził skruchę - mówi skopany kibic. - Ale mnie nie przeprosił - dodaje. - Wyrok się właśnie uprawomocnił, czekam więc na pieniądze. Nie podjął jeszcze próby kontaktu ze mną w sprawie wpłaty.

Sąd skazał policjanta na zapłatę Łukaszowi Z. 10 tysięcy złotych zadośćuczynienia. Poza tym przez trzy lata pan C. musi uważać, by nie popełnić podobnego czynu.

Krzysztof Wojdygowski, reprezentujący w sądzie słupską policję, zastrzega, że do Komendy Miejskiej Policji jeszcze nie wpłynęły dokumenty z decyzją sądu. Władze słupskiej policji wcześniej zapowiedziały, że po rozstrzygnięciu sądowym zwolnią funkcjonariusza.

Akt drugi: walka o godność kibica

18 stycznia w Sądzie Okręgowym w Słupsku rozpoczęła się kolejna sprawa dotycząca zatrzymania Łukasza Z. Mężczyzna tym razem postanowił walczyć o odszkodowanie od słupskiej policji.

- Jestem osobą niekaraną. Szanowaną w pracy. Taką spokojną - tłumaczył na początku procesu przed sądem.

Niewysoki facet w średnim wieku. Mieszka z niepełnosprawnym ojcem, którym się opiekuje. Nie wygląda na kibola. Jak sam mówi, jest zwykłym kibicem, żadnym ultrasem. W dodatku pracuje w największej w Słupsku firmie ochroniarskiej. Prosi, by nie podawać nazwiska, ale pozwala pokazać swoją twarz na zdjęciach. Chodzi na mecze Gryfa w klubowej koszulce, ale nawet nie siada w sektorze zagorzałych fanów, czyli w młynie. Nie kryje, że przed meczem lubi z kolegami wypić pół piwka. I tak to wszystko miało wyglądać 3 czerwca 2021 roku.

- Szedłem na mecz. Wszędzie było dużo policji. Musiałem długo czekać. Najpierw pokazać dowód, potem dać się sfotografować z dowodem. Już dawno trwał mecz, jak mnie wpuścili. W trakcie spotkania stanąłem w kolejce po kiełbaskę i piwo. Nic nie robiłem. Stałem - mówił Łukasz Z. na rozprawie. - Nagle zobaczyłem światło, na młynie odpalono race. Wtedy weszła na stadion policja. Zobaczyłem, jak rzucili się na jednego z kibiców. I wtedy zauważyłem w kordonie tego policjanta. Zachowywał się dziwnie. Jakby pobudzony był. Poruszony. Coś krzyczał w moją stronę. W tym momencie zrobiła się w ich kordonie luka, ten policjant podbiegł do mnie i uderzył pałką w głowę. Ciemno mi się przed oczami zrobiło i poczułem, że leżę na ziemi. Zobaczyłem go, jak podciąga spodnie, robi nogą zamach i czuję, jak dostaję kopniaka w głowę. Z drugiej strony inny policjant, z psem, zaszedł mnie i krzyczał: bierz go, bierz. Pies zaczął mnie za bark szarpać, a pazurem zajechał mi po ręce. Nie stawiałem oporu. Ten pierwszy policjant kolanem przycisnął moją głowę i zaczął mnie przyduszać do ziemi. Okulary zaczęły mi pękać, to się przestraszyłem, że stracę wzrok. Zamknąłem oczy. Ten policjant nic sobie z tego nie robił.

Podczas interwencji policja użyła też gazu pieprzowego. Jakby tego było mało, Łukasz Z. zeznał, że kiedy skutego prowadzono go do radiowozu, ten sam funkcjonariusz uderzył go pałką w kolano. Kibic upadł. Podnieśli go i... dostał w drugie kolano. Znowu upadł.

Tego już nikt nie nagrał, ale pierwszy ze świadków, słupski prawnik i kibic, potwierdził, że widział, jak policjant uderzył prowadzonego kibica. Nie jest jednak w stanie potwierdzić, kto konkretnie wymierzył cios.

Łukasz C. był jednym z czterech zatrzymanych podczas policyjnej interwencji na stadionie. Odwieziono go do komendy. Tam kazano mu się rozebrać. Skoro miał obrażenia, policjanci musieli mu zrobić dokładnie zdjęcia, gdy był rozebrany do naga. Protokół, jak mówił w sądzie, podpisywał, mając skute ręce. Zresztą co za różnica, co tam funkcjonariusze napisali, skoro miał ciągle w oczach gaz pieprzowy, a nie dostał mydła, choć prosił o pomoc, bo bolały go oczy.

Nie wiedział też, do kogo ma zadzwonić, choć mógł wykonać jeden telefon. Nie chciał budzić matki w środku nocy, by jej nie denerwować. Dopiero rano dostał herbatę, kromkę suchego chleba i plasterek wędliny.

Jak się wtedy czuł? Mówi, że fatalnie, z ranami i bólem. W takim stanie odwieziono go do prokuratora. Stamtąd na SOR. Pielęgniarka odesłała go do domu. Sąsiad przywiózł go z powrotem po kilku godzinach, bo mdlał. Dopiero wtedy udzielono mu pomocy. Teraz za to wszystko chce 15 tysięcy złotych odszkodowania.

Reprezentujący słupszczanina w sądzie mecenas Bartłomiej Tutak złożył wniosek, by kwotę tę zapłaciła Komenda Miejska Policji w Słupsku. Krzysztof Wojdygowski, pełnomocnik słupskiej policji, nie zgadza się z tym i wskazuje, że płatnikiem w takich sprawach zgodnie z orzecznictwem powinien być Skarb Państwa bez wskazywania, kto konkretnie.

Rozpoczęty dopiero co proces nie zakończy się szybko. Krzysztof Wojdygowski wniósł nie tylko o oddalenie pozwu w całości, ale i o przesłuchanie kilkunastu świadków - policjantów dokonujących interwencji na stadionie i czynności w komendzie z zatrzymanym, oraz ich szefów. Dodajmy, że mecz był nagrywany, a monitoring na słupskim stadionie jest idealnej jakości. Sprawę prowadzi sędzia Jarosław Turczyn, który przesłuchania kolejnych świadków zaplanował na marzec.

Akt trzeci: policja kontra kibice

Tymczasem Łukasz Z. też ma postawione zarzuty - czynnej napaści na policjanta. Ochroniarz wciąż musi co poniedziałek stawiać się w komendzie policji na tak zwany dozór. Ma z tego powodu problemy w pracy.

Tu warto przypomnieć, jak wyglądała ta interwencja w policyjnych komunikatach. Mecz Gryfa z Pogonią zabezpieczało około 200 funkcjonariuszy, w tym policjanci z gdańskiego oddziału prewencji. Interweniowali oni w doliczonym czasie gry. Według relacji świadków doszło do zatrzymania jednego z kibiców, który chciał się oddalić za potrzebą. Część widzów wybiegła wtedy z sektora. W kierunku policjantów poleciały różne przedmioty. Policja odpowiedziała miotaczami pieprzu. W tym samym czasie na sygnale przybyły posiłki. Kordon policyjny ruszył w stronę kibiców. KMP Słupsk informowała po meczu, że zatrzymała czterech mężczyzn w związku z podejrzeniem zakłócania porządku publicznego i czynnej napaści na funkcjonariuszy (ten zarzut usłyszało dwóch kibiców, w tym pan Łukasz).

Akt czwarty: skuty świadek

To nie koniec. Przed Sądem Okręgowym w Słupsku toczy się jeszcze inny proces, w którym drugi zatrzymany na meczu kibic domaga się od policji odszkodowania w wysokości 30 tys. zł. Spędził na komisariacie całą noc, w sumie kilkanaście godzin, chociaż nie postawiono mu zarzutów. Co więcej, przez długi czas był w kajdankach, do których... nie było kluczyków. Takiego skutego przesłuchano go w charakterze świadka, po czym wreszcie rozkuto i wypuszczono. Stadionowy monitoring pokazał, że mężczyzna nie zrobił nic, co uzasadniałoby jego zatrzymanie. Potwierdził to sąd, uznając je za niesłuszne i niezasadne.

Grzegorz Hilarecki

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.