Nocny wypad wilka „na miasto”. Zwierzęta w oku kamery

Czytaj dalej
Fot. SPN
Robert Gębuś, Tomasz Turczyn

Nocny wypad wilka „na miasto”. Zwierzęta w oku kamery

Robert Gębuś, Tomasz Turczyn

Dawno przestało dziwić, że fotopułapki w lasach rejestrują pojedyncze osobniki lub całe watahy, ale że biegającego po ulicy wilka nagrywa policyjny patrol, to już jest pewne zaskoczenie.

Zwierzę biegnie nocą poboczem ulicy Żeromskiego w Lęborku. W mdłym świetle ulicznych lamp, które niknie za granicą jezdni, trudno rozpoznać gatunek. Z okna radiowozu, jadącego równo z tempem jego biegu, wygląda jak futrzany pałąk, który to rozciąga się, to zgina. Lepiej widoczny jest dopiero, kiedy biegnie tuż przy chodniku. Zbliżenie kamery telefonu nie pozostawia złudzeń: do miasta z wizytą wpadł wilk. Chwilę później przetnie jezdnię, ale grzecznie, zgodnie z przepisami - po przejściu dla pieszych, po czym zniknie na osiedlu Sportowym.

To niecodzienne zdarzenie z wilkiem w roli głównej nagrali policjanci lęborskiego patrolu podczas nocnej służby.

- Funkcjonariusze widzieli, że biegnie wzdłuż drogi i zachowali czujność, nie dopuszczając do zderzenia w momencie, gdy pojawił się przed autem - mówi asp. Marta Szałkowska, oficer prasowy komendanta Komendy Powiatowej Policji w Lęborku.

- Kontrolowali też, czy w pobliżu nie ma kogoś, kto mógłby być zagrożony niespodziewaną wizytą leśnego mieszkańca w mieście.

Lębork jak w „Przystanku Alaska”

Ta wizyta może zaskoczyć, chociaż sama obecność wilka w powiecie lęborskim już nie dziwi. Dawno przestał być bajkowym stworem, wyjącym do księżyca i znanym z opowieści starych ludzi.

Lębork, który sąsiaduje z rozległym borem, momentami staje się jego częścią. Teraz po ulicy biegał wilk, a jakiś czas temu w okolicach kortów tenisowych widziany był łoś, którego nagrała mieszkanka miasta. Pokręcił się chwilę, potem przeszedł na drugą stronę rzeki. Trochę jak w popularnym przed laty serialu „Przystanek Alaska”, gdzie wędrujące po ulicach łosie nikogo nie dziwiły. W Lęborku, na szczęście, to jeszcze rzadkość.

- Jeżeli chodzi o wilki, ich liczba rośnie - mówi Alicja Kąckowska, rzecznik prasowy Nadleśnictwa Lębork.

- W naszym południowym pasie, czyli w okolicach Lęborka, to nie są duże watahy, tylko pojedyncze, przemieszczające się osobniki. Na północy, czyli od Redkowic w górę, zdarzają się już watahy, czyli pary rodzinne. Nasi pracownicy zlokalizowali podczas lustracji terenu kilka nor, więc wiemy, że się rozmnażają na terenie naszego nadleśnictwa. Trafiają też do nas sygnały od miejscowych rolników czy pracowników leśnych, którzy je widzą coraz bliżej swoich domostw. Wilk w mieście to jednak rzadkość.

Alicja Kąckowska nie sądzi, żeby ten wyjątek przeszedł w regułę.

- Wilk nagrany przez lęborskich policjantów to zapewne osobnik, który chciał przejść od wzgórz na południu w kierunku Nowej Wsi Lęborskiej, a że miasto miał po drodze, więc został zauważony. Podobnie mogło być z łosiem: chciał po prostu przejść z jednej strony na drugą.

Wilki przestały bać się ludzi? Zdaniem Alicji Kąckowskiej nie o to chodzi. To raczej wynik tego, że coraz częściej dochodzi do konfliktu interesów człowieka i wilka.

- Po prostu wchodzimy ze swoimi siedzibami na ich teren i z tego tytułu coraz częściej je widzimy - uważa rzeczniczka nadleśnictwa. - Naruszamy ich terytorium.

Wilk nie przeżył

Wilki regularnie pojawiają się także w lasach w powiecie sławieńskim.

- Na stałe bytuje tutaj kilka wilczych rodzin - mówi Tadeusz Lewandowski, nadleśniczy Nadleśnictwa Sławno.

Niedawno doszło do potrącenia wilka przez samochód w okolicy Kwasowa (gm. Sławno). Zwierzę nie przeżyło.

- Wilk był wychudzony i to pozwala przypuszczać, że miał kłopoty ze zdobywaniem pożywienia. Czyli że nie umiał polować. Idąc dalej tym tropem, podejrzewamy, że coś się zadziało z rodzicami zwierzęcia, bo mimo że miało ono wielkość dorosłego osobnika, to było jeszcze młode - mówi Tadeusz Lewandowski.

- W tej okolicy na fotopułapkach zaobserwowaliśmy jeszcze dwa inne wychudzone wilki, a więc sądzimy, że to jedna wilcza rodzina z kłopotami - zaznacza.

Nadleśniczy mówi, że wilk, wyczuwając zapach człowieka, zwykle ucieka.

- Wilka jest bardzo trudno zobaczyć w lesie postronnej osobie - stwierdza. - Oczywiście są wyjątki. Takim może być choroba zwierzęcia i tak było też jakiś czas temu w powiecie sławieńskim, gdy kierowcy obserwowali wilka chodzącego w pobliżu szlaków komunikacyjnych. Wyjątkiem są też tzw. hybrydy. Czyli mieszańce psów i wilków. Takie potomstwo nie boi się człowieka. Dlatego apelujemy do mieszkańców wsi i osób spacerujących z psami w lasach, aby nie puszczać ich luzem, bo mogą one - mówiąc obrazowo - zasmakować wolności i nie wrócić.

Nadleśniczy dodaje, że w lasach jego pracownicy napotykają dużo śladów świadczących o bytności wilków. Są to zwykle tropy czy też resztki po upolowanej zwierzynie.

Ostrożność przede wszystkim

Pamiętajmy zawsze - wilki to drapieżniki. W przypadku, kiedy spotkamy dzikie zwierzę w mieście, nie powinniśmy więc zachowywać się tak, jakbyśmy odwiedzili zoo. Zwierzęta raczej ludzi nie atakują, chyba że poczują się zagrożone.

- Czy powinniśmy bać się wilków? Raczej nie, te zwierzęta są płochliwe, unikają człowieka. Nie zdarzyły się u nas żadne ataki. Jednak reakcja zwierzęcia, które poczuje się zagrożone, może być różna. Nawet niegroźne zwierzę jest w stanie zaatakować, kiedy uzna, że musi się bronić - mówi Alicja Kąckowska.

- Dlatego apelujemy, żeby nie zbliżać się do dzikich zwierząt, nie niepokoić ich, a jeśli je zobaczymy, pozwolić im spokojnie odjeść.

Robert Gębuś, Tomasz Turczyn

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.