O edukacji, polityce i konfliktach rozmawiamy z Romanem Ramionem

Czytaj dalej
Fot. Andrzej Gurba
Andrzej Gurba

O edukacji, polityce i konfliktach rozmawiamy z Romanem Ramionem

Andrzej Gurba

Rozmowa z Romanem Ramionem, burmistrzem Miastka, m.in. o edukacji, polityce i konfliktach.

Rząd przyjął projekty ustaw reformujących oświatę. Likwidacja gimnazjów i utworzenie ośmioklasowej szkoły podstawowej jest przesądzone. Jak będzie wyglądała teraz gminna oświata? Ilu nauczycieli straci pracę? Co z budynkiem gimnazjum?

Na konkretne decyzje jest przecież tylko kilka miesięcy. Być może termin na podjęcie decyzji przez gminy będzie wydłużony z końca lutego do końca marca 2017 roku. To jednak i tak mało czasu. Zakładam, że reforma wejdzie w życie. Niestety, dzisiaj nie znamy jeszcze jej szczegółów, poza ogólnymi hasłami. To przede wszystkim likwidacja gimnazjów i ośmioklasowa szkoła podstawowa. Dzisiaj nie wiem, na ile gminy będą miały wolną rękę w kształtowaniu nowej sieci szkół. Dla naszej gminy ma to kolosalne znaczenie. Najnowocześniejsza szkoła w gminie to właśnie gimnazjum, które w wyniku reformy zostanie zlikwidowane. Kilka dni temu powołany został zespół, który zajmie się wypracowaniem wariantowych rozwiązań wprowadzenia reformy oświatowej w gminie Miastko. W jego skład weszli między innymi przedstawiciele urzędu, rady gminy, związków zawodowych i dyrektorzy szkół. Wypracowane warianty przez zespół będą później konsultowane m.in. z radami rodziców szkół i nauczycielami. Ostateczne decyzje podejmie rada miejska, bo to jest jej kompetencja. Dzisiaj zastanawiamy się nad szczegółowymi rozwiązaniami wdrożenia reformy. Wpływ na ostateczne decyzje będzie miało bardzo wiele czynników. To nie tylko baza oświatowa, łącznie z obiektem, gdzie dzisiaj mieści się gimnazjum, choć to jedna z kluczowych przesłanek, ale też liczba uczniów w obwodach poszczególnych szkół, liczba uczniów dojeżdżających, liczba nauczycieli zatrudnionych w poszczególnych placówkach. Pod uwagę koniecznie trzeba wziąć także przedszkola. Dzisiaj mogę powiedzieć ze stuprocentową pewnością, że zlikwidowane zostanie gimnazjum i powstaną ośmioklasowe szkoły podstawowe. Natomiast nie jestem pewien, czy szkoły podstawowe ośmioklasowe będą mogły być zorganizowane w kilku obiektach.

No właśnie. Czy w gminie Miastko nie będzie tak, że po reformie powstaną miejskie szkoły podstawowe w kilku lokalizacjach? Na przykład w obecnych budynkach podstawówek klasy 1-4 plus zerówki i być może trafi tu część przedszkolaków, a w obecnym budynku gimnazjum klasy 5-8. Jedno z obecnych przedszkoli mogłoby być zamienione na żłobek.

Trudno mi jest odpowiedzieć na to pytanie. W mieście mamy bogactwo obiektów oświatowych. Mamy do dyspozycji nowoczesny obiekt, w którym obecnie mieści się gimnazjum, obiekt szkoły podstawowej nr 1 i nr 2 oraz dwa budynki przedszkoli. We wszystkich tych obiektach winny być realizowane zadania oświatowe, a budynki te powinny być optymalnie wykorzystane.

W budynku gimnazjum spokojnie zmieszczą się dwie szkoły podstawowe...

W tym budynku, jeśliby realizować szaleńczy pomysł, zmieściłaby się szkoła podstawowa dla całego Miastka. A wracając do realiów. Nie widzę możliwości zagospodarowania wszystkich obecnych obiektów oświatowych na inne cele niż edukacyjne.

A wracając do wcześniejszego pytania. To realny scenariusz, aby w obecnych podstawówkach były klasy 1-4, a w budynku gimnazjum 5-8?

Taki scenariusz jest możliwy. Całe gminne oświatowe gospodarstwo w mieście to trzy szkoły i dwa przedszkola. Musimy wykorzystać optymalnie wszystkie te obiekty. Przedszkola nie mogą być wyłączone z tej analizy. Dla dzieci starszych z przedszkoli możemy
wygospodarować miejsca w obiektach szkolnych. Wówczas otwierają się większe możliwości na przyjęcie dzieci młodszych do przedszkoli czy też nawet utworzenie żłobka, o którym się mówi. Uważam, że żłobek jest potrzebny. Jest chętna grupa rodziców. Teraz nie mamy wolnego obiektu na żłobek.

A jest możliwy scenariusz, że na przykład formalnie przestają istnieć SP nr 1 i SP nr 2 i w to miejsce powstaje miejski Zespół Szkół Podstawowych?

Generalnie powiem, że wprowadzenie reformy w gminie Miastko będzie bardzo trudnym procesem i na pewno wzbudzi wiele kontrowersji, ponieważ nie ma możliwości łagodnego wprowadzenia zmian. Musimy się do nich odnieść, proponując rozwiązania, które będą realne, optymalnie wykorzystają gminną bazę oświatową, spełnią oczekiwania uczniów, rodziców i nauczycieli oraz zapewnią optymalny poziom finansowania przez samorząd tych zadań, w tym celu powołano zespół, którego zadaniem jest wypracowanie wariantów poddanych analizie.

Będą zwolnienia nauczycieli?
Będziemy starali się, aby nie było terapii szokowej dla nauczycieli. Jest mowa na przykład o tym, aby część nauczycieli znalazło zatrudnienie w szkołach średnich. Na dzisiaj jest za mało szczegółowych danych, aby się na ten temat wypowiadać.

Zmieńmy temat. Dwa lata temu w gminie doszło do zmian organizacyjnych, kadrowych. Jak je pan sam ocenia?

Oceniam je dobrze, jako trafione. To nie była rewolucja, choć może się jej ktoś spodziewał, ale przecież Miastko nie jest kuźnią kadr we wszystkich dziedzinach. Nie ma tu dziesiątek specjalistów, którzy mogliby zastąpić osoby na stanowiskach. Jestem zadowolony z pracy mojej zastępczyni Ewy Kapłan, ponieważ właściwie nadzoruje wydział rozwoju gospodarczego, referat pozyskania funduszy zewnętrznych, jest kompetentna i zajmuje się wyłącznie pracą, a nie lokalną polityką. Jeśli chodzi o referat pozyskiwania funduszy zewnętrznych, to po efektach widać, że spełnia swoje zadania. Nakreślony plan jest bardzo ambitny i jest realizowany. Stworzenie tego referatu to była dobra decyzja. Chcę podkreślić, że od początku tej kadencji nie dochodzi do zwiększenia zatrudnienia w urzędzie, choć obowiązków nie ubywa, a przybywa. Jestem zadowolony z pracy spółek: ZWiK, ZEC, Szpital Miejski. Są samodzielne i to się sprawdziło. Za bardzo dobry krok uważam przekazanie z urzędu do Zarządu Mienia Komunalnego takich zadań, jak np. utrzymanie terenów zielonych, drobnych remontów dróg gminnych, wykaszania itd.

Radni niedługo zajmą się projektem budżetu na 2017 rok. Jakie są wiodące inwestycje?

Mamy rozpisane inwestycje na najbliższych kilka lat. Wiemy, gdzie i o ile pieniędzy będziemy się starać. Wymienię ogólnie: termomodernizacja obiektów, oświatowy projekt Eduko. Porozumienia są już podpisane. Jesteśmy tuż przed podpisaniem umów na stworzenie dwóch pomorskich szlaków kajakowych. Będziemy starali się o pieniądze na budowę punktu selektywnej zbiórki odpadów, rozbudowę sieci ciepłowniczej w mieście, rewitalizację części miasta, budowę kanalizacji w zlewni Wałdowo, zagospodarowanie przestrzeni publicznej w sołectwach, udrożnienie przesmyku między jeziorami w Bobięcinie, dalsze zagospodarowanie terenu przy jeziorze Lednik, dokończenie budowy świetlicy w Węgorzynku, zagospodarowanie terenu przy jeziorze w Piaszczynie, modernizację oświetlenia zewnętrznego, projekty związane z odnawialnymi źródłami energii. Mamy podpisane umowy na modernizację ulicy Jodłowej, drogi gminnej w Słosinku. Trwają prace przy adaptacji budynku dawnego liceum na mieszkania. Są też wspólne projekty drogowe z powiatem, zadania z budżetu obywatelskiego na pół miliona złotych. Te projekty to nie tylko 2017 rok. Razem wartość zadań wynosi około 46 mln zł. Umowy mamy podpisane już na 8 mln zł. Na realizację tych projektów musimy zabezpieczyć wkład własny. To ponad 14 mln zł. Priorytetem będą wydatki, na które możemy dostać dofinansowanie.

Zmieńmy temat. Jak ocenia pan swoją koalicję w radzie? Widać w niej kilku solistów. Największym jest Radosław Wójtowicz, szef komisji rewizyjnej, który zdaje się uprawiać własną politykę. Skarży na urzędników, jak i innych radnych do prokuratury. Publicznie kwestionuje wiele decyzji. Soliści to także, ale na innej płaszczyźnie, np. radni Marek Klepczarek i Witold Zajst. To przewodniczący komisji. Jak to jest więc z pana koalicją?

Trudne pytanie. Praca w koalicji wymaga ode mnie dużo pracy, dyskusji, przekonywania radnych do realizacji wielu zadań. To zajmuje dużo czasu i pochłania wiele energii. Odnoszę wrażenie, że nowi radni na początku myśleli, że działamy ad hoc. Dzisiaj pomysł, jutro realizacja. Nie jest tak, że wszystko można załatwić na skróty, z dnia na dzień. Żeby była jasność. Ja sobie bardzo chwalę solistów, jeśli z tej indywidualności tworzą się ciekawe pomysły i rozwiązania. Dla mnie rada to nie maszynka do głosowania i ocena tego, co przygotował burmistrz. To także prezentowanie swoich rozwiązań. Natomiast bardzo utrudnia pracę brak globalnego spojrzenia na gminę, a ograniczanie się do własnego okręgu wyborczego, jest niedobre, często utrudnia wypracowanie kompromisu.

Okręgiem wyborczym każdego burmistrza jest cała gmina...

Zdecydowanie tak, dlatego mówię o globalnym spojrzeniu na gminę, a nie skupianiu się na jej części.

Wróćmy jeszcze do radnego Radosława Wójtowicza. Niektórzy pytają, co on jeszcze robi w koalicji. Czy chodzi o to, że brakuje panu głosów w radzie?

Takie jest jego prawo (chodzi o doniesienia do prokuratury - dop. redakcji), taki jest styl jego działania. Nic z tych zgłoszeń, jak na razie, nie wynika.

Bycie w koalicji nie oznacza utraty samodzielności, ale oznacza także pewne ramy, poza które się nie wykracza. To kwestia tego, czy radny Radosław Wójtowicz wykracza poza te ramy.

Koalicja to decyzja wszystkich radnych koalicji. Oczywiście nie jest tak, że koalicja rządzi bez mojego udziału, ale też nie jestem dyktatorem. Każdy ma swoje zdanie.

Inny temat. W Szkole Podstawowej nr 1 ciągle podsycane są niezdrowe emocje. Ostatnio pracownicy podpisali list-apel, aby zaprzestać szkalowania placówki poprzez donosy i anonimy. Co pan sądzi na ten temat? Będzie jakaś reakcja?

Podzielam to, co poruszają autorzy tego listu, bo ciągłe szukanie dziury w całym jest totalnie niedobre. Donosy, anonimy są często nieprawdziwe, wyolbrzymione. W każdej szkole, zakładzie zdarzają się trudne sytuacje, ale to co innego. Co ja mogę zrobić? Poproszę dyrektora, abym mógł uczestniczyć w najbliższym posiedzeniu rady pedagogicznej, gdzie po raz kolejny zaapeluję do świadomości nauczycieli. Niektórzy nauczyciele być może zapomnieli, jaka jest podstawowa funkcja szkoły, jakie zadania każda szkoła winna realizować, kto jest najważniejszym podmiotem w szkole.

I na koniec. Jak to jest z tym pana kandydowaniem za dwa lata na stanowisko burmistrza?

Wybory za dwa lata. Nie wiem, czy dożyję... Nic nie wskazuje na to, żebym nie kandydował. Nikogo nie namaszczałem na swojego następcę ani nie namaszczę. Zajmuję się teraz pracą. Czuje się pan wypalony na tym stanowisku? To już 16 lat... Nie czuję się wypalony jako samorządowiec, choć zdaję sobie sprawę, że można po takim czasie popaść w pewne schematy, rutynę. Ostatnia kampania wyborcza dała mi wiele do myślenia. I dobrze. Dodam jeszcze, że praca w samorządzie jest dla mnie satysfakcjonująca. Dziękuję za rozmowę.

ROZMAWIAŁ ANDRZEJ GURBA

Andrzej Gurba

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.