Osiedle opóźnione inwestor wini władze
Osiedle Zachodnie w Słupsku powstaje z wielkim opóźnieniem. Deweloper uważa, że prezydent i jego zastępca utrudniali mu budowę.
Na osiedle Zachodnie w Słupsku, które powstaje po zachodniej stronie ulicy Zaborowskiej, składają się dwa projekty: budowa dziewięciu bloków z ośmioma mieszkaniami każdy oraz budowa 34 domków. Trwająca od stycznia 2016 roku inwestycja spółki Vincenzo Eco opóźnia się. A części osób, które wykupiły lokum, kończy się cierpliwość. Działalnością spółki zainteresowaliśmy się, gdy z naszą redakcją skontaktowali się jej trójmiejscy klienci.
– Zgodnie z umową spółka miała nam wydać mieszkanie, za które już zapłaciliśmy, we wrześniu ubiegłego roku. Od tego czasu minęło już pół roku, a teraz mamy kłopot ze skontaktowaniem się ze spółką. Co się dzieje? Sprawdźcie – alarmowali. – Czekałem na was. Myślałem, że będziecie szybciej, bo zdaję sobie sprawę, że niektórzy klienci są już bardzo nerwowi – powiedział nam na powitanie Krystian Olszewski, współwłaściciel (razem z Jakubem Gierszewskim) spółki Vincenzo Eco, gdy się spotkaliśmy w jego biurze. Miał już przygotowane segregatory z dokumentami.
– Mam opóźnienie, gdyż prezydent Robert Biedroń i jego zastępca Marek Biernacki utrudniali działalność – tłumaczy Krystian Olszewski, dodając, że to był rezultat polityki obu panów, którzy nie chcieli, aby miasto rozwijało się za linią ulicy Zaborowskiej. Jak mówi nie mógł zacząć i skończyć budowy, bo w ratuszu odwlekano wydawanie pozwoleń.
Krystian Olszewski twierdzi, że może udowodnić na sali sądowej, że do opóźnień w inwestycji doprowadziły działania władz miasta
Współwłaściciel spółki Vincenzo Eco twierdzi, że ma wiele dowodów na to, że Robert Biedroń, a przede wszystkim Marek Biernacki działali na niekorzyść jego firmy.
– Dowody na to wszystko mam w segregatorach z dokumentami, które leżą przed panem. Tu jest zapis naszej drogi przez mękę, aby uzyskać pozwolenia na budowę, a potem na wszystkie przyłącza. Wielokrotnie musieliśmy się odwoływać. Pisaliśmy skargi do wojewody, a potrzebne decyzje otrzymywaliśmy po długim okresie oczekiwania – wylicza Olszewski.
Cztery hektary gruntu, które teraz kończy zabudowywać, kupił w 2014 roku. Budowę rozpoczął w styczniu 2016 roku.
– Mogłem to zrobić tylko dlatego, że skorzystałem z drogi alternatywnej. Np. w czasie budowy byłem zmuszony do korzystania z agregatów prądotwórczych, bo nie dostałem zgody na doprowadzenie prądu, ale ponieważ czas mijał i umowy z nabywcami mieszkań były zawarte, to musieliśmy budować, ponosząc duże dodatkowe koszty – zdradza Olszewski.
Musiał też czekać na pozwolenia związane z przyłączami różnych mediów.
– Dopiero po roku prezydent pozwolił przejść Enerdze przez miejskie działki. Inwestor, czyli Energa nie mogła zrobić przyłączy, bo nie dostawała zgody na użycie terenu miejskiego. W rezultacie budynki stały, a ja musiałem czekać z budową dróg, bo aby to zrobić, musieliśmy najpierw wykonać inne instalacje: wodną, energetyczną, kanalizację, światłowodową. Teraz już wszystko jest, ale rok później niż powinno być – przekonuje Olszewski.
Twierdzi, że wcześniej nie mówił o tym głośno, bo nie chciał zniechęcać klientów. Teraz, gdy sprzedał mieszkania, upublicznia sprawę. – Nie mam nic na sumieniu, bo pieniądze od klientów są w banku. Chcę jednak, aby wszyscy wiedzieli, skąd się wzięły opóźnienia – dodaje.
Na koniec rzuca oskarżenie, że wie od pracowników ratusza, że byli przymuszani do pisania niekorzystnych decyzji i mogą to zeznać w sądzie.