Pacjenci mówią OK, panowie chirurdzy, operujcie tak dalej!

Czytaj dalej
Fot. Szpital Pomorzany
Leszek Wójcik

Pacjenci mówią OK, panowie chirurdzy, operujcie tak dalej!

Leszek Wójcik

Nie życzymy nikomu, aby musiał przejść operację zastawki serca. Jeżeli jednak zdarzy się taka konieczność, szukajcie pomocy na Pomorzanach. Tutaj lekarze idą z postępem.

Najpierw dokładnie mierzy się średnicę ujścia aorty, czyli największej tętnicy naszego ciała. Potem na osierdziu chorego (w nim znajduje się serce) precyzyjnie odwzorowuje wielkość potrzebnego płatka zastawki, a następnie wycina z niego zaznaczony fragment materiału. To z niego buduje się nową zastawkę. Proste? Nie.

- To bardzo trudna technicznie operacja - mówi kardiochirurg Jerzy Pacholewicz, który wspólnie z Jaroslavem Benedikiem z Niemiec przeprowadził w klinice kardiochirurgicznej SPSK-2 w Szczecinie trzy podobne zabiegi.

Z Japonii przez Niemcy do Polski

Do tej pory w Szczecinie podobnych operacji jeszcze nikt nie wykonywał. Wszczepienie choremu płatka zastawki aortalnej wykonanej z jego własnego osierdzia, czyli worka, w którym znajduje się serce, jest niezwykle skomplikowane i wciąż jeszcze nowatorskie. Zdaniem lekarzy z kliniki kardiochirurgii szpitala na Pomorzanach, zastawki z ludzkiego osierdzia są szansą przede wszystkim dla ludzi młodych i aktywnych fizycznie. Nie wymagają bowiem późniejszego leczenia przeciwzakrzepowego.

Metodę takiego leczenia zastawek serca wymyślił japoński profesor Ozaka. Szczecińskich kardiochirurgów zapoznał z nią dr Jaroslav Benedik z niemieckiej Helios Klinikum w Krefeld. Podczas warsztatów zorganizowanych z okazji jego przyjazdu do Szczecina przeprowadził wspólnie z nimi trzy operacje. A będzie ich więcej.

Dwa płatki to za mało

Wyjaśnijmy, kiedy takie operacje są konieczne. Zdrowy człowiek ma w sercu szczelnie zamykającą się trzypłatkową zastawkę aortalną. Jednak u około 10 procent osób ma ona tylko dwa płatki. Lekarze diagnozują u nich niedomykalność zastawki aortalnej. Ta wada powoduje zaburzenia przepływu krwi - krew z aorty cofa się do lewej komory serca, zamiast płynąć do dalszych naczyń krwionośnych w ciele. Do tego taka dwupłatkowa zastawka szybciej się degeneruje i ulega zwapnieniu.

O wyższości zastawki własnej nad innymi

Tradycyjnie w takich przypadkach wszczepia się właściwie zbudowane, ale sztuczne zastawki trzypłatkowe. Protezy mechaniczne mogą działać bardzo długo (znacznie dłużej niż człowiek żyje), ale są one obarczone ryzykiem wystąpienia powikłań zakrzepowo-zatorowych. Jest ono spore, bo w ciągu 10 lat po operacji dotyka co piątego pacjenta. Automatycznie więc od razu po zabiegu wdrażane jest leczenie przeciwzakrzepowe, które trwać będzie do końca życia.

Niestety, leki obniżające krzepliwość krwi znacznie zmniejszają aktywność pacjenta. Powinien on uważać na przykład na urazy czy siniaczenie. Ponadto kobiety z zastawką mechaniczną muszą się liczyć z tym, że w czasie ciąży mogą wystąpić u nich krwotoki i poronienia.

- Związane to jest też z innymi powikłaniami, które towarzyszą braniu leków przeciwkrzepliwych, jak krwawienie śródmózgowe czy do przewodu pokarmowego - dodaje szef kliniki Jerzy Pacholewicz.

Alternatywnie stosowane są zastawki biologiczne - z osierdzia wołowego lub świń. Jednak typowa biologiczna zastawka może ulegać degeneracji. Specjaliści nie ukrywają, że okres prawidłowego funkcjonowania protezy zastawkowej może być w tym przypadku krótszy niż spodziewane 8-10 lat.

- Jeżeli natomiast zastosujemy zastawkę zrobioną z osierdzia leczonego pacjenta, degeneracja zachodzi znacznie rzadziej - tłumaczy orędownik leczenia wad zastawki aortalnej metodą Ozaki, Jaroslav Benedik. - Odsetek pacjentów wymagających reoperacji z powodu dysfunkcji w ten sposób skonstruowanej zastawki jest znacząco mniejszy, bo cały mechanizm jest naturalny i elastyczny.

Zdaniem dr. Benedika, najtrudniejszym elementem zabiegu jest prawidłowe wymiarowanie płatków zastawki konstruowanych z osierdzia.

- Decyduje ono, czy zastawka po implantacji będzie domykalna i czy zacznie prawidłowo funkcjonować - tłumaczy. - Tego przede wszystkim musimy się nauczyć: konstruowania zastawek odpowiedniej wielkości.

Nitinol z pamięcią kształtu

Lekarze ze szpitala klinicznego nr 2 na szczecińskich Pomorzanach zapewniają, że będą się starali wdrożyć metodę prof. Ozaki w Szczecinie na większą skalę. Tłumaczą, że nie jest ona stosowana w żadnym innym polskim ośrodku, bo (oprócz wysokiego stopnia trudności) do wykonywania operacji potrzebne są specjalne narzędzia. Wyjątkowe. Różnej wielkości miarki i pęsety dr Jaroslav Benedik skonstruował sam. Powód jest prozaiczny: przepisy uniemożliwiły sprowadzenie oryginalnych narzędzi z Japonii.

Miarki są wykonane z nitinolu, stopu niklu z tytanem wykazującego efekt pamięci kształtu. Można je więc wyginać w dowolny sposób, dzięki czemu łatwo je dostosować do wymiaru potrzebnej protezy zastawkowej. Potem metal (po ogrzaniu np. w ciepłej wodzie) wraca do swojego pierwotnego kształtu. Dzięki temu miarkę można wykorzystywać wielokrotnie przez rok, potem trzeba ją wymienić.

Szczecińscy lekarze mają już podobne zestawy narzędzi. Szacują, że w klinice na Pomorzanach będą dzięki temu wykonywać metodą Ozaki przynajmniej kilkanaście operacji rocznie.

- W miarę nabywania doświadczenia będziemy mogli rozszerzać grupę chorych kwalifikowanych do zabiegów - zapewnia prof. Pacholewicz.

A co na to pacjenci?

Jednym z operowanych przez dr. Benedika i szczecińskich kardiochirurgów pacjentów był pan Paweł ze Szczecina. Na drugi dzień po wybudzeniu przyznał, że czuje się świetnie.

- Odczuwam lekki ból, ale samopoczucie jest OK - cieszył się.

Wcześniej, nie wiedząc o wadzie, normalnie pracował, chodził na siłownię.

- O tym, że mam tylko dwa płatki w zastawce, dowiedziałem się bardzo późno, kiedy doszło już u mnie do zagrożenia życia - dodaje.

Operacja była dla niego jedynym ratunkiem.

Jak się dowiedzieliśmy, wszyscy operowani podczas warsztatów z dr. Benedikiemtrzej pacjenci mogą już wyjść do domu.

- Są w dobrym stanie - mówi Bogna Bartkiewicz, rzeczniczka prasowa SPSK-2 PUM. - Przebywają na oddziale Kliniki Kardiochirurgii i pracują z fizjoterapeutami nad swoją kondycją.

Leszek Wójcik

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.