Pacjentka: Lekarz powiedział, że moje dziecko nie żyje. Lekarz: takie słowa nie padły

Czytaj dalej
[email protected]

Pacjentka: Lekarz powiedział, że moje dziecko nie żyje. Lekarz: takie słowa nie padły

[email protected]

Pani Kamila z bólem brzucha i skurczami pędziła do bytowskiego szpitala. Jak twierdzi, lekarz podczas badania USG powiedział, że dziecko nie żyje. Widząc reakcję kobiety, zaśmiał się i odparł: Żartuję.

Fala oburzenia wylała się na bytowski szpital. A to za sprawą jednego wpisu na stronie Hejted Bytów - dotyczył on wizyty pacjentki na oddziale: pielęgniarki były, lekarz, o ile można tak go nazwać, powinien dostać w japę. Kobieta z silnym bólem brzucha i skurczami, a ten wyskakuje z „żartem” cytuję: płód jest martwy. Po czym wybucha śmiechem i rzuca tekst: „żartowałem”.

Niemal natychmiast zareagował Leszek Waszkiewicz, starosta bytowski, który chciał wyjaśnić sprawę. Poprosił pacjentkę o kontakt, skontaktował się też z szefostwem szpitala. - Mógłbym pewnie w tym wątku przytoczyć wiele słów podziękowań czy nagród i wyróżnień za pracę dla personelu szpitala - napisał starosta. - Nie oznacza to jednak, że bagatelizuję zgłaszane uwagi czy nieprawidłowości. Każdemu z Państwa przysługuje prawo do skargi na personel szpitala w Bytowie złożonej bezpośrednio do prezesa. Każda z nich zostanie wnikliwe rozpatrzona na podstawie dokumentacji medycznej, którą szpital dysponuje, monitoringów czy rozmów z personelem. Jest to jedyna droga, która umożliwi zweryfikowanie takich spornych spraw. Zdrowie jest zbyt ważne, żeby bagatelizować jakiekolwiek nieprawidłowości zwłaszcza w tak ważnej placówce, jaką jest szpital. Szpital w Bytowie to nasza rodzima placówka zapewniająca podstawową opiekę zdrowotną. Zniszczyć jej dobre imię można bardzo łatwo. Na jej dobre imię wiele osób pracowało latami. Skorzystajcie Państwo z prawa do skargi, zawsze wtedy, kiedy uważacie, że jest to zasadne. Pozwoli to na jeszcze lepszą weryfikację świadczonych usług w tej placówce. Ta sprawa zostanie wyjaśniona.

Zbulwersowana pacjentka skontaktowała się ze starostą. My również dotarliśmy do niej. Tak relacjonuje zajście w szpitalu. - 27 lipca pojechałam do szpitala wraz z narzeczonym - opowiada Kamila Drozdowska z Niedarzyna. - Około godziny drugiej w nocy dostałam silnych skurczów i bólu brzucha, a jako że jestem w szóstym miesiącu ciąży i od dziecka choruję na epilepsję, postanowiłam tego nie lekceważyć. Panie położne wypełniające dokumenty były nieuprzejme. Po dłuższej chwili pojawił się doktor [dane do wiadomości redakcji - dop. red.] i robiąc badanie USG, powiedział: Płód jest obumarły! Następnie po chwili dodał z uśmiechem: Żartowałem! Włączając dźwięk bicia serca dziecka. Nawet dla zdrowej kobiety taki „żart” byłby co najmniej nie na miejscu. Od początku ciąży mam świadomość, że jest ona zagrożona, a stres wywołany niewybrednym żartem doktora mógł spowodować u mnie napad padaczkowy, który to z kolei mógł się dla mnie skończyć tragicznie. Z oddziału wypisałam się na własną odpowiedzialność, gdyż nie mam zaufania do lekarza i całego tego oddziału i z pewnością nie będę rodzić w tym szpitalu.

Szpital odpiera zarzuty i zapewnia, że sprawę wyjaśnia. Jak sami twierdzą, zależy im na dobrym wizerunku placówki, który w ostatnim czasie został mocno nadszarpnięty.

- Przyjście do szpitala rzadko wiąże się z przyjemnymi odczuciami - przekonuje Ewa Czechowska, rzecznik prasowy bytowskiego szpitala. - Nawet tak radosne chwile jak narodziny potomka są obarczone dużym stresem i lękiem. Zdenerwowani jako pacjenci jesteśmy wyczuleni na każde słowo czy zachowanie. Tymczasem pracownicy szpitala muszą dochować wymagających procedur, zapamiętać i spisać bardzo wiele informacji wymaganych przez NFZ i wykonać wiele czynności, których pacjent i jego rodzina nie widzą. To czasem rodzi napięcia. Wyjaśnienie ich jest bardzo ważne dla zarządzających szpitalami. Na wielu forach internetowych pacjenci skarżą się na oschłość czy niewłaściwe uwagi lekarzy lub innych pracowników szpitali. Na wielu forach medycznych czytamy skargi na to, jak zachowują się pacjenci czy - nawet częściej - ich rodziny. Zdarzają się nieporozumienia.

- Mamy świadomość, że empatia wobec pacjenta, dla którego szpital jest stresujący, bo nie przebywa w nim na co dzień, jest podobnie ważna jak samo leczenie - mówi Beata Ładyszkowska, prezes szpitala. - I w znakomitej większości przypadków tak jest. Z drugiej strony prosimy o wyrozumiałość dla pracowników szpitali. To ciężki chleb - ogromna odpowiedzialność o życie i zdrowie ludzi i do tego ogromna liczba procedur, których pacjent nie widzi, a instytucje wymagają. Wymarzonym stanem byłaby empatia po obu stronach - dodaje prezes szpitala.

Prezes szpitala podkreśla, że ważne są dla niej informacje zwrotne od pacjentów, dlatego na stronie Szpitala Powiatu Bytowskiego sp. z o.o. w zakładce Prawa Pacjenta jest informacja o przyjmowaniu skarg i wniosków. - Bardzo zależy nam na wyjaśnianiu sytuacji, które mogły spowodować dyskomfort pacjentów i w związku z tym ważna jest rzeczowa informacja - zaznacza Ładyszkowska. - W kwestii wpisu w profilu Hejted Bytow dotyczącego pacjentki w ciąży, to 30 lipca wpłynęła oficjalna skarga, którą wyjaśniamy zgodnie z obowiązującą procedurą „Postępowanie z opiniami klientów”. Odpowiedź zostanie udzielona bezpośrednio pacjentce w ciągu 7 dni.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.