Państwo z papieru i mgły. Felieton Zbigniewa Bartusia

Czytaj dalej
Zbigniew Bartuś

Państwo z papieru i mgły. Felieton Zbigniewa Bartusia

Zbigniew Bartuś

Gdyby Józef Piłsudski żył, mógłby mianować marszałkiem Sejmu swoją Kasztankę. Klacz urodzona w Czaplach Małych (pow. miechowski), była wprawdzie niewysoka i płochliwa, ale za to silnie przywiązana do Piłsudskiego, w zasadzie tylko jemu ufała - i ulegała. Idealna kandydatka na Stanowiska.

Mimo to Naczelnik nie uczynił jej marszałkiem Sejmu, premierem, ani nawet szefem narodowego banku. Przeciwnie do Kaliguli, który zamierzał mianować konsulem swego rumaka (nie zdążył, bo umarł), Józef Piłsudski nigdy nie planował rzucić konia na front dyplomatyczny (dajmy na to, w roli ambasadora) lub też dać mu szansy „sprawdzenia się w gospodarce” (w fotelu prezesa państwowej firmy). A to z tej prostej przyczyny, że Piłsudski nie mylił osobistych uczuć z patriotyzmem. Że kierowała nim odpowiedzialność za państwo.

Niestety, żyjemy w czasach, w których Kasztanki, Incitatusy i Bucefały zasiedlają państwowe i okołopaństwowe posady. Dlaczego?

Z punktu widzenia obywatela-państwowca najbardziej optymistyczna byłaby klasyczna odpowiedź działaczy PSL-u: „A niby gdzie mamy zatrudniać rodzinę?!”. Ta odpowiedź jest, oczywiście, smutna. Wynika z niej bowiem, że politycy PiS, tak ostro piętnujący przez lata nepotyzm, instalowanie niekompetentnych pociotków na eksponowanych stanowiskach, sami robią to samo. Trudno nie zauważyć, że część kadr rzuconych na przeróżne fronty i odcinki mogłaby się wiele nauczyć nie tylko od poprzedników, ale i od Kasztanki.

Druga odpowiedź, gorsza i smutniejsza, jest taka, że partia Jarosława Kaczyńskiego, pod szumnym hasłem wzmacniania państwa, tak naprawdę to państwo osłabia, i to z premedytacją - po to, aby wzmocnić siebie. Jedyną słuszną partię. To coś, czego Piłsudski nigdy by nie zrobił. Owszem, czynili to pod koniec jego życia i po jego śmierci związani z nim politycy. Ale taki proceder prowadził nieuchronnie do osłabienia państwa polskiego. Jego struktur i instytucji.

Nie inaczej jest z rzekomo silnym państwem PiS. Czy mamy sprawniejsze sądownictwo i prokuraturę? Armię? Policję? Lepszy system edukacji? Czy „silne państwo” ujawniło swe wybitne zdolności organizacyjne i logistyczne podczas trzyletnich (!) przygotowań do świętowania 100-lecia niepodległości? Mieliśmy do czynienia z farsą jakąś, niezborną próbą ratowania twarzy - i to w sytuacji, gdy panowanie nad zbiorową pamięcią, a właściwie jej pełne zawłaszczenie, jawi się jako naczelny cel tej władzy.

Dostaliśmy na stulecie wysłużony album sklecony z chaotycznych fotek z przeszłości. I żadnej wizji przyszłości. Nijakiej trampoliny, od której moglibyśmy się odbić - na kolejne stulecie.

Jak jest na innych ważnych frontach? Polacy przepisują dzieci do prywatnych szkół, na prywatne leczenie i medykamenty wydają już prawie tyle, ile wynosi budżet NFZ… Trudno o lepszy dowód na to, że publiczne instytucje działają źle. I nie będą lepiej! A to dlatego, że PiS, miast je wzmacniać - co zawsze robią państwowcy - postawił tylko na wymianę kadr.

Owszem, jest sporo nowych zdolnych menedżerów. Są znakomici urzędnicy, zwłaszcza w ministerstwach odpowiedzialnych za gospodarkę i rynek pracy. Ale dominują Kasztanki i Bucefały. Te zrobią zawsze to, co każe Naczelnik. Ale każdy państwowiec wie, że nie na tym polega siła państwa.

Zbigniew Bartuś


Dziennikarz, publicysta, felietonista Dziennika Polskiego (na pokładzie od 1992 roku) i mediów Polska Press Grupy, współtwórca i koordynator Forum Przedsiębiorców Małopolski, laureat kilkudziesięciu nagród i wyróżnień dziennikarskich (w tym Wolności Słowa, Dziennikarz Ekonomiczny Roku, Nagroda Główna NBP, Nagroda Grabskiego, Nagroda Kwiatkowskiego, Grand Prix Dziennikarzy Małopolski, nominacje do Grand Press).


 

Komentarze

4
Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

pułkownik K.

Komuchy i socjalizm to najlepsza rzecz jaka spotkała Polskę i Polaków. Gdyby nie zmasowany atak bandyckiego " wolnego świata " by inne narody nie zaczęły gonić wyzyskiwaczy, bandytów i pasożytów mielibyśmy normalne życie zamiast tej niewyklętej zbrodniczej solidarnej patologii.

sikornik

Wierną Kasztankę też nerwową i pobudliwą (jajecznica, jajecznica, kotleciki smakują? Do ponad metra z nadzwyczajną starannością, itp.), ale wierną (co najlepiej obrazuje zdjęcie na którym oddaje swemu panu mandaryński ukłon), wprowadził onegdaj do władz państwowych może nie Naczelnik ale raczej Statthalter. Kasztanka owa z dokooptowaną ze swojej stajni chabetą znaną z rozważań o bezgłowych samolotach, z cienkoszyim wałachem i bachmatem strojnym jak ruski sołdat w zegarki, rozpoczęli likwidację armii, policji (likwidacja posterunków), poczty (wezwania w sklepikach papierniczych), kolei (likwidacja szlaków , kradzieże mostów), LOT-u (miał upaść przez dumping za pieniądze wyłudzone Polakom), o szalejących złodziejskich mafiach nie wspominając. Podobno Statthalter ma powrócić by dokończyć dzieła.

Liczyrzepa

Kiedy się POPiS narodził to całą Polskę zasmrodził!

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.