Policyjny pościg w Słupsku. Zarzuty i areszt dla kierowcy mitsubishi

Czytaj dalej
Fot. Łukasz Capar
Aleksander Radomski

Policyjny pościg w Słupsku. Zarzuty i areszt dla kierowcy mitsubishi

Aleksander Radomski

Łącznie sześć zarzutów słupska prokuratura przedstawiła Norbertowi O., który w czwartek w Słupsku po pijanemu taranował policyjne radiowozy.

Czynna napaść na policjanta na służbie, do tego najechanie na innych funkcjonariuszy oraz spowodowanie wypadku drogowego z ucieczką z miejsca zdarzenia. To tylko połowa zarzutów, które usłyszał Norbert O., kierowca srebrnego mitsubishi, który w czwartek uciekał przed policją przez centrum miasta.

Jako wypadek słupska Prokuratura Rejonowa zakwalifikowała najechanie przez O. na leżącego pasażera. Podczas akcji na ul. Tuwima wyciągnięto go z szoferki. Mężczyzna ze złamaniami nóg trafił na oddział ortopedyczny słupskiego szpitala. Kolejny zarzut to niezatrzymanie się do kontroli.

Zarzut piąty - łączny - dotyczy używania przez 42-letniego słupszczanina słów powszechnie uznanych za obelżywe, znieważania policjantów i użycia przemocy, czyli dwukrotnego, gwałtownego ruszenia autem. Konsekwencją tego manewru było potrącenia policjanta, który - upadając - doznał obrażeń.

- Ostatni czyn to kierowanie pojazdem mechanicznym w stanie nietrzeźwości, który wynosił około 3,65 promila alkoholu - informuje prokurator Renata Krzaczek-Śniegocka, słupska prokurator rejonowa. - Z tego, co mi wiadomo, mężczyzna nie przyznał się do wszystkich zarzutów. O skrusze nie ma mowy.

Jak informuje, komisarz Sebastian Cistowski, p.o. rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Słupsku, mężczyźnie grozi kara nawet do dziesięciu lat pozbawienia wolności.

Od minionej soboty 42-letni słupszczanin przebywa w areszcie. Decyzją sądu spędzi tam następne trzy miesiące. To, że kierowca srebrnego pikapa taranował policyjne radiowozy na podwójnym gazie, jest bezsprzeczne. Badanie krwi wykazało ponad 3,6 promila alkoholu. Śledczy biorą jednak pod uwagę, że słupszczanin mógł znajdować się pod wpływem narkotyków. Odpowiedź mają przynieść badania toksykologiczne.

Przypomnijmy, że do pierwszej próby zatrzymania Norberta O. doszło na ulicy Deotymy, gdzie pijany kierowca najechał na policjanta. Następnie srebrne mitsubishi zawróciło w ul. Tuwima. Na wysokości placu Dąbrowskiego pikap wbił się w inny radiowóz, ustawiony w poprzek ulicy. Policji udało się wyciągnąć z auta pasażera. Kierowca próbował uciekać dalej. Cofał i uderzał w radiowozy. Najeżdżał na funkcjonariuszy. Jeden z policjantów wskoczył do pikapa - udało mu się wyciągnąć kluczyki i obezwładnić kierowcę.

Szefostwo słupskiej komendy dobrze oceniło działania policji, a funkcjonariusze działali profesjonalnie.

Aleksander Radomski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.