Postać księcia Ernesta Bogusława de Croy rozpadła się
Kiedy w 1977 roku specjalna komisja weszła do krypty kościoła św. Jacka, zobaczyła sarkofag księżnej Anny de Croy i drugi, jej syna Ernesta Bogusława, ostatniego z Gryfitów. Był też ten trzeci...
Wczoraj z okazji 40. rocznicy odsłonięcia krypty w kościele św. Jacka i wydobycia sarkofagów księcia Ernesta Bogusława i jego matki, księżnej Anny de Croy, muzealnicy dzielili się wspomnieniami.
– Przedstawiciele Pracowni Konserwacji Zabytków z Warszawy zapewniali, że wszystko odbędzie się sprawnie i w delikatny sposób – opowiada Stefan Wójcik, emerytowany pracownik Muzeum Pomorza Środkowego.
– Na miejscu okazało się, że przywieźli ze sobą młotki i przecinaki. Wyglądało to nieciekawie. Wrażenia? Zapamiętałem, że w sarkofagach były proste trumny z surowego drewna. Kiedy je otwarto, widać było całą postać księcia łącznie z twarzą. W pewnym momencie wszystko się rozsypało.
– Cały ten kształt pod wpływem powietrza zapadł się – kontynuuje opowieść kolegi muzealnik Alicja Konarska, która również brała udział w wydarzeniu z lipca 1977 roku, a później przygotowała wystawę. – Książę miał na piersi emaliowany krzyż i trzy pierścienie. Księżna – bransoletkę.
Czytaj także: 40 lat od sensacyjnego odkrycia w Słupsku (unikatowe zdjęcia)
Precjoza i szaty, w które ubrani byli książę Ernest i jego matka, poddano renowacji. Również cynkowe sarkofagi, które do Słupska wróciły z warszawskiej pracowni konserwatorskiej w 1982 roku. Nie mieściły się w drzwiach do zamku, od strony mostu wniesiono je więc do Młyna Zamkowego. Dopiero później wykuto kratę w oknie zamku i wprowadzono je tam przy pomocy podnośnika sprowadzonego z Famarolu. Szczątki pochowano ponownie w krypcie kościoła. Wczoraj udostępniono ją dla zwiedzających.
Ale w 1977 roku w krypcie kościoła św. Jacka znajdował się jeszcze jeden sarkofag – księżniczki Katarzyny Urszuli, krewnej Gryfitów z linii Saksońskiej. Był rozpruty i ogołocony. Również on jest dziś częścią ekspozycji w Zamku Książąt Pomorskich.