Praca w czasach pandemii: Praca w domu, rodzina w domu. Jak to pogodzić?

Czytaj dalej
Fot. materiały prasowe
Maria Olecha-Lisiecka

Praca w czasach pandemii: Praca w domu, rodzina w domu. Jak to pogodzić?

Maria Olecha-Lisiecka

Jak nie zwariować prowadząc dom, pracując, pomagając dzieciom w lekcjach i rozdzielić dom od pracy w trybie home office? Po euforii, że oto nie trzeba skoro świt wstawać, aby zawozić dzieci do szkoły i przedszkola, a samemu jechać do pracy, bo można pracować z laptopem w łóżku, przyszło zniechęcenie, zdenerwowanie, frustracja. Rozmawiamy z Olgą Kostrzewską-Cichoń, prezeską firmy z branży PR Open-Mind z Katowic, która od lat pracuje zdalnie.

Rozmowa z Olgą Kostrzewską-Cichoń

Home office to bardziej praca czy jednak dom?

Praca, to trzeba rozdzielić, najlepiej na samym początku. To nie jest łatwe, wiem, bo sama to sobie musiałam ułożyć, kiedy moja druga córka była mała. Zanim poszła do przedszkola, pracowałam i zajmowałam się nią jednocześnie. Kiedy Kalinka poszła do przedszkola, home office udało mi się naprawdę uporządkować.

Jak to zrobić? Wiele osób mówi, że pracując zdalnie, ma poczucie, że jest cały czas w pracy. No i faktycznie - nie wychodzi się z home office, zwłaszcza teraz, podczas pandemii.

Praca zdalna wymaga dużej samodyscypliny, bo w domu bardzo łatwo zatracić granice, kiedy się pracuje, a kiedy się robi coś w domu: gotuje obiad, robi dzieciom kanapki, nastawia pranie itd. W domu bardzo dużo rzeczy nas rozprasza, teraz szczególnie, bo dzieci też są w domu i dodatkowo nie można swobodnie wychodzić, więc całe życie zawodowe ludzie przenieśli do internetu, a życie rodzinne toczy się w domach.

To jak się nie rozpraszać, pracując w domu?

Trzeba wyeliminować to, co nas rozprasza. Po prostu. Nie ma nastawiania pralki, gotowania zupy albo szybkich porządków. Tutaj nie ma kompromisów, że może jednak skoro pracuję w domu, to coś w tym domu zrobię. Inaczej praca będzie od rana do wieczora, ucierpi na tym rodzina i praca też, bo nie będziemy skupieni, więc trudno o dobre wykonywanie obowiązków, kiedy jest się zdekoncentrowanym.

Łatwo powiedzieć, ale teraz wielu ludzi siedzi w domach z dziećmi. I muszą pracować.

Wiem, to szczególnie trudny czas. Ja z mężem i dziećmi też siedzimy w domu. Mój mąż ma pracę zdalną, co dla niego jest nowością, dostaje zupełnie nowe zadania. Z kolei starsza córka uczy się w domu, a młodszej muszę jeszcze przypilnować i pomóc w zadaniach z przedszkola. Ten czas przypomina mi trochę okres, kiedy dzieci są chore. Bo normalnie starsza córka jest w szkole, młodsza w przedszkolu. Starszej pilnować nie muszę, robi zadane przez nauczycieli materiały w swoim pokoju, ale Kalina siedzi ze mną w pokoju.

Wie, że mama pracuje?

Tak, ona ma to przećwiczone ze mną, a ja z nią (śmiech). Kalinka jest nauczona, zresztą starsza córka też, że jak mama jest w pracy, to musi się skupić.

To chyba nie takie proste wyjaśnić dziecku, zwłaszcza małemu, że rodzic jest w domu, ale pracuje.

Z dziećmi trzeba otwarcie rozmawiać i im tłumaczyć. Ja z moim córkami rozmawiam bardzo dużo. Wiedzą, że pracuję w trybie home office, ale to nie znaczy, że jestem dla nich cały czas.

O tym wywiadzie córki też wiedziały?

Tak, oczywiście, powiedziałam, że o 18 będę rozmawiać przez telefon i udzielać wywiadu. Karola zabrała Kalinę i bawią się, więc możemy spokojnie rozmawiać.

No dobrze, a jeśli dziecko przychodzi i mówi, że chce kanapkę, a my mamy akurat wideokonferencję?

Ważne jest, aby z dziećmi o takiej pracy też porozmawiać i ustalić zasady. Ja mówię moim córkom: słuchajcie, dzisiaj mama ma ważne spotkanie i musi się skupić. Na początek może pomóc wywieszenie planu dnia. Co robimy od danej godziny do innej godziny. Ważne, aby tego planu trzymali się dorośli, nie tylko dzieci. To pomaga. Początki są trudne, ale z czasem można ułożyć życie rodzinne i zawodowe, pracując zdalnie. Naprawdę!

Jak wygląda dzień pracy zdalnej Olgi Kostrzewskiej-Cichoń? O której godzinie się zaczyna?

Wcześnie, bo o 7. Wstaję, robię sobie kawę, siadam przy stole w kuchni, otwieram laptopa i planuję dzień dla siebie i moich współpracowników, bo mam graficzkę i stażystę. To jest najlepszy czas, kiedy najwięcej rzeczy „pcham” do przodu, w ciszy i skupieniu. Kiedy dzieci wstają, robię przerwę, zamykam laptopa. Robię im śniadanie. Potem starsza córka idzie do swojego pokoju i tam odrabia zadane przez nauczycieli zadania i prace. Ja przenoszę się do pokoju z laptopem, a obok mnie mąż i Kalinka.

A obiad?

Jak skończę pracę. Nie ma gotowania w trakcie pracy. Samodyscyplina!.

Przerwy są przewidziane?

Tak, jasne. Przerwy w pracy są wskazane. Ale trzeba o nich poinformować współpracowników lub przełożonego. Tak jak w biurze nie wychodzimy, nie mówiąc nikomu gdzie i na ile, tak pracując zdalnie dobrze jest komunikować się i powiedzieć: słuchaj, potrzebuję pół godziny przerwy. Komunikacja między ludźmi pracującymi zdalnie w jednej firmie, a jeszcze nad wspólnym projektem, jest bardzo ważna. Każdy musi wiedzieć, co ma robić.

Szef rozdzieli zdalnie zadania, zleci ich wykonanie, ale nie widzi, jak pracownicy pracują i ile pracują.

Widzi po efekcie końcowym, po szybkości i jakości zrealizowanego zadania. Ja zawsze widzę doskonale, kiedy ktoś był rozproszony i popełnił proste błędy. W ogóle uważam, że w pracy zdalnej zadaniowość jest bardzo ważna, bo pozwala się skupić. Zacząć i skończyć projekt. Home office to nie bezproduktywne siedzenie przed laptopem.

No dobrze. A jak skończyć pracę zdalną? To problem wielu osób, zwłaszcza teraz, kiedy nie można wyjść do parku, restauracji, spotkać się z rodziną, znajomymi, nawet do fryzjera nie można iść, albo do dentysty na umówioną wizytę.

Jak mówiłam: ważne jest, aby trzymać się umówionych godzin. I zamknąć laptopa, odstawić go - dosłownie. Mnie dodatkowo pomogło odinstalowanie poczty służbowej w telefonie. Nie odbieram mejli po pracy, kiedy spędzam czas z mężem, dziećmi, nie zajmuję się pracą po prostu. To bardzo potrzebne dla higieny psychicznej. Jest to potrzebne szczególnie teraz, aby spędzić czas z rodziną, poczytać dziecku, zagrać w coś razem, pośmiać się.

Na ile pandemia koronawirusa wpłynęła na pracę w Open Mind? Co się zmieniło?

Całą pracę przeniosłam do internetu. Wcześniej odbywałam bardzo dużo spotkań z klientami. W każdym tygodniu miałam umówione spotkania i odwiedzałam swoich klientów, bo bardzo cenię kontakt bezpośredni. Teraz to wszystko odbywa się podczas wideokonferencji i rozmów online, ale bardzo szybko się wdrożyłam. Ostatni tydzień miałam bardzo intensywny, wielu klientów potrzebowało konsultacji online, co mnie bardzo cieszy, bo mam co robić.

Wielu przedsiębiorców obawia się, czy przetrwa czas koronawirusa.

Wierzę, że moja firma przetrwa. Uważam, że mamy taki czas, który porównałabym do sztormu, a ja jako kapitan muszę przejąć stery, aby nie doprowadzić do rozbicia statku. W tym trudnym czasie szczególnie ważne jest, aby ludzie wiedzieli, jakie są ich zadania, co mają robić. W Open Mind zrobiliśmy burzę mózgów i zaczęliśmy nowe rzeczy, na które nie było czasu z różnych powodów. Praca zdalna uwalnia energię, może być źródłem inspiracji i nowych pomysłów, ale ważna jest komunikacja między szefem a pracownikami. Ja moim współpracownikom otwarcie powiedziałam, że jeśli skupimy się na zadaniach, to się nie rozbijemy po drodze i damy radę, przetrwamy. Staram się być dla nich oparciem w tym trudnym czasie.

W pracy zdalnej dobrze jest mieć swoje biuro, albo chociaż przestrzeń do pracy.

Tak, idealnie jest wtedy, kiedy można wygospodarować gabinet dla siebie albo chociaż kawałek pokoju. Ja akurat nie mam takiej przestrzeni na stałe tylko dla siebie, ale znowu - ważna jest samodyscyplina i rozmowa z rodziną. Kiedy domownicy wiedzą, że mama czy tata pracują np. w kuchni albo w salonie, to w końcu też się nauczą, czym jest home office.

A jak ze strojem w pracy zdalnej? Podomka, dresik albo piżama i szlafrok czy raczej strój normalny?

Rano, zanim dzieci wstaną, rzeczywiście jest to podomka, ale od momentu śniadania przebieramy się wszyscy. Nawet starszej córce mówię: „Karola: łazienka, ubierz się, śniadanie, a potem lekcje”. (śmiech).

Słucha?

Tak, też zauważyła, że jak wykona poranne wszystkie czynności, tak jak przed wyjściem do szkoły, to łatwiej jej siąść do zadań, które dostaje od nauczycieli. W piżamie jest trudniej. Ubiór to też element samodyscypliny, o której mówiłam. Dress code jest wyrazem szacunku wobec siebie i domowników. Moje dzieci też po stroju widzą, czy ja pracuję, czy skończyłam.

Maria Olecha-Lisiecka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.