Przyleciał balonik życzeń
Pan Tadeusz na łąkach w okolicy Objazdy znalazł balonik, który mógł przelecieć kilkaset kilometrów.
Jule i Freddy, którzy są adresatami liściku przyczepionego do balonika, mieszkają w niemieckiej Tybindze. Tak przynajmniej wynika z informacji, która jednocześnie jest prośbą do znalazcy balonika, aby odesłać przyczepioną karteczkę pod wskazany adres.
Zaś znalazcą niecodziennych życzeń jest pan Tadeusz Goworek z Objazdy, który kilka dni temu natknął się na znalezisko na łąkach w okolicach podsłupskiej Objazdy. - Szedłem w kierunku jeziora Gardno, wypatrując ptaków i oznak wiosny. Na wysokości około metra nad ziemią dostrzegłem białą, lekko świecącą kulę - opowiada. - To był ten balonik, z którego już na tyle uleciał hel, że dryfował nad ziemią.
Do balonika dołączona była karteczka, a na niej niecodzienne życzenia po niemiecku do wspomnianych Jule i Freddy’ego. Prawdopodobnie nowożeńców, bo ich treść brzmi: Kochani J. i F. Życzę wam ośmiorga radosnych, zdrowych dzieci. Wasza Ester.
Na drugiej stronie jest właśnie prośba do znalazcy o odesłanie życzeń do Tybingi. Razem z panem Tadeuszem spełnimy je.
Jeżeli balonik został wysłany właśnie z Tybingi, to mógł przelecieć kilkaset kilometrów. W Niemczech takie wysyłanie życzeń jest ostatnio w modzie.