Monika Zacharzewska

Rozmowa "Głosu Pomorza" z przedstawicielami organizacji pomagającym zwierzętom

Paweł Stolarski, wolontariusz, który współpracował ze schroniskiem, i Anna Podlipna, prezes fundacji "Serce na łapce". Fot. Fot. Łukasz Capar Paweł Stolarski, wolontariusz, który współpracował ze schroniskiem, i Anna Podlipna, prezes fundacji "Serce na łapce".
Monika Zacharzewska

Boją się, że na słupskie psy w Niemczech zamiast dobrych domów czeka koszmar. Słupska Fundacja na rzecz zwierząt "Serce na łapce", OTOZ Animals i wolontariusze domagają się zakazu wywozu psów do Niemiec

Na portalach społecznościowych krąży artykuł niemieckiej działaczki na rzecz zwierząt "Żądamy zakazu wywozu polskich psów do Niemiec". Wynika z niego, że do fundacji Notfelle, która ma niewłaściwie dbać o zwierzaki, trafiały między innymi psy ze słupskiego schroniska. Jak się o tym dowiedzieliście?

Niektóre z tych psów trafiły wcześniej, w czerwcu tego roku, do domu przejściowego wolontariuszy schroniska. O jednym dowiedzieliśmy się, że ma jechać do Niemiec, choć jest już bardzo stary, ślepy, w bardzo złym stanie zdrowia. Pies pojechał, ale wolontariuszka zaczęła interesować się jego losem, szukając w Niemczech kogoś, kto sprawdzi, co się z nim dzieje. Nawiązała kontakt z kobietą, Polką, która mieszka w pobliżu miejscowości Sauldorf, gdzie psy miały trafić do nowych właścicieli za pośrednictwem fundacji Notfelle. Tej, z którą współpracowało słupskie schronisko. Gdy umówiła się na spotkanie z nowymi właścicielami psów, nie zastała ich w domu. Za to ich sąsiedzi opowiedzieli jej o nocnej akcji wywożenia z domu naprzeciwko 40 zwierzaków. Dowiedziała się o tym również niemiecka policja i dotarła do psiaków uwięzionych w blaszakach przy cmentarzu. Według tych informacji, były wśród nich także psy z słupskiego schroniska. Po policyjnej akcji wszystkie miały trafić do jednego z przepełnionych niemieckich schronisk.


W jakim celu polskie psy, również te ze Słupska, miały trafiać do Niemiec, skoro tam w schroniskach jest ich pełno?

W Niemczech prawo adopcyjne psów jest bardzo restrykcyjne. Nowy właściciel musi udowodnić, że ma warunki lokalowe i materialne, by dostać psa. Przez fundację łatwiej jest otrzymać psiaka, omijając te formalności.

Tylko że i państwo, i schronisko przyznajecie, że ze Słupska do Niemiec trafiały psy stare i schorowane, bez szans na adopcję w
Polsce. Może miały być tam leczone?

Taka jest oficjalna wersja. Stare psy miały mieć w nowych domach odpowiednią terapię, specjalne warunki, dostosowane kojce. To, czego nie można zapewnić im tutaj. Tylko że nas zaniepokoiło już to, że wywożone są bardzo stare zwierzęta, ledwo żywe, które czasem mogą nie przetrwać długiej podróży. W Niemczech mówi się, że takie psy mogą być odsprzedawane za kilkaset euro do testów i badań.jest przerażające.

Państwo podpisaliście się pod petycją do pani premier, prezydenta i inspektora weterynarii, aby zakazać wywozu psów do Niemiec, a co zrobiliście lokalnie?
Chcieliśmy sprawą zainteresować prezydenta Roberta Biedronia. Byliśmy w ratuszu poprosić o zwołanie spotkania wszystkich organizacji działających na rzecz zwierząt z władzami miasta. To miasto przecież finansuje schronisko. Na razie dostaliśmy odpowiedź, że takie spotkanie być może będzie zorganizowane, gdy miasto pozna stanowisko osób prowadzących słupskie schronisko dla zwierząt.

Rozmawiała Monika Zacharzewska

Monika Zacharzewska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.