Joanna Krężelewska

Skomplikowany proces sądowy. Nie ma ciała, jest zarzut

Oskarżonemu Stanisławowi K. za zabójstwo grozi kara od 8 lat za kratami do dożywotniego więzienia Fot. Joanna Krężelewska Oskarżonemu Stanisławowi K. za zabójstwo grozi kara od 8 lat za kratami do dożywotniego więzienia
Joanna Krężelewska

Koszalin/Czaplinek: Nie ma ciała, nie ma zbrodni? To mit. Takie sprawy też trafiają na wokandy. Poszlakowe procesy są trudne i trwają miesiącami. Tak jak ten...

W tym przypadku - trwającego przed sądem w Koszalinie procesu dotyczącego zabójstwa z sierpnia 2014 r. w Byszkowie (gmina Czaplinek) - nie bez znaczenia dla czasu trwania postępowania są kolejne wnioski dowodowe, które tworzy oskarżony. Filarem jego linii obrony jest brak zwłok.

We wtorek, 5 września, w walce na sądowym ringu sporo punktów zdobył prokurator. Po ekshumacji i badaniu zwłok matki zaginionego Krzysztofa J., domniemanej ofiary, biegli genetycy orzekli zgodność profili ze znalezionymi przez śledczych śladami krwi. Powołany do sprawy prof. Ryszard Pawłowski, nazywany „detektywem genetyki”, dowód - w odniesieniu do liczby mieszkańców globu - określił jako „ekstremalnie mocny”.

Dlaczego w sprawie tej potrzebne są tak skomplikowane badania? To trudny, poszlakowy proces, w którym oskarżyciel postawił zarzut zabójstwa, choć ciała ofiary dotąd nie znaleziono.

Oskarżony 60-letni Stanisław K., stolarz, stanowczo jednak zaprzecza, by z tragedią miał cokolwiek wspólnego. Do zdarzenia miało dojść w nocy z 22 na 23 sierpnia 2014 r. w Byszkowie na podwórku przed posesją małżeństwa S. Stanisław K. i jeszcze jeden mężczyzna mieli odwiedzić S., by spożywać alkohol.

Mężczyzna miał opuścić libację, a K. pozostać. Miało dojść do awantury. Z aktu oskarżenia wynika, że K. miał pobić Krzysztofa J. tak dotkliwie, że bójka miała zakończyć się zgonem. Ciało K. miał włożyć do swego volkswagena, a pomóc miała mu w tym Violetta S., której mąż wszystko obserwował. Kobieta i oskarżony mieli odjechać z podwórka i udać się na posesję 60-latka, który mieszkał wioskę dalej. Ale po drodze padł akumulator. Violetta S. miała pchać auto i zgubić klapek. Ostatecznie udało się dojechać. Ciało ofiary oskarżony miał wrzucić w pobliskie zarośla. Co dalej? Tego S. już nie widziała.

To właśnie badania znalezionych krwawych śladów były przedmiotem ekspertyzy genetycznej.

Ważne dla procesu rozstrzygnięcie zapadło już w Sądzie Rejonowym w Drawsku - Violetta i Wiesław S. dobrowolnie poddali się karze. Za utrudnianie postępowania karnego, pomoc sprawcy przestępstwa w uniknięciu odpowiedzialności karnej i pomoc w przemieszczeniu i ukryciu zwłok oboje usłyszeli już wyroki: rok pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem kary.

We wtorek K. - jak określił - „wydał oświadczenie” dla mediów. Przekonywał, że sąd złośliwie odmawia przeprowadzenia dowodów, o które wnioskuje (jak na przykład badania wzroku świadka Wiesława S., czy wyprowadzenia dowodu z... różowego klapka, który zgubić miała Violetta S.). Zdaniem sądu ewidentnie wnioski te mają przedłużać postępowanie.

Joanna Krężelewska

Rocznik 1983. Absolwentka Wydziału Nauk Historycznych na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Studentka psychologi na Uniwersytecie Gdańskim. Od 2006 roku dziennikarka „Głosu Pomorza”, dziś „Głosu Koszalińskiego”. Na łamach dziennika relacjonuje przebieg procesów sądowych w sprawach karnych. Pisze o kulturze, sprawdza, co dzieje się w gminie Sianów i gminie Karlino. Na gk24.pl prowadzi magazyn poświęcony kulturze. Autorka książki „Historia pisana zbrodnią”, poświęconej najgłośniejszym procesom sądowym w sprawach karnych, które toczyły się przed koszalińskim sądem po II wojnie światowej. Nałogowo czyta, szczególnie kryminały i przepisy kulinarne. Uwielbia podróże, żeglowanie, wycieczki rowerowe, las i mokry nos psa Muffina.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.