Szpital leczył, NFZ nie płacił. Teraz musi oddać
Słupski szpital wygrał przed sądem z NFZ. Odzyska ok. 6 mln zł za tzw. nadlimity.
Narodowy Fundusz Zdrowia został pozwany jeszcze przez poprzedniego dyrektora słupskiego szpitala Ryszarda Stusa. Szef słupskiej lecznicy domagał się wówczas zapłaty za tzw. nadwykonania procedur medycznych w szpitalu za rok 2009. Chodziło o dopłatę około czterech milionów złotych za leczenie, które lekarze w szpitalu przeprowadzili, a którego nie można było sfinansować z pieniędzy z kontraktu, bo tych było za mało.
Sprawa toczyła się przez kilka lat i choć sąd w niższych instancjach oddalał żądania szpitala, teraz Sąd Apelacyjny w Gdańsku przyznał, że pieniądze za wykonane zabiegi się mu należą i NFZ ma je wypłacić z odsetkami. Dyrekcja słupskiego szpitala była jedyną w regionie, która wówczas zdecydowała się na sądową batalię o pieniądze.
- Jesteśmy przygotowani na ich zapłatę, choć czekamy jeszcze na uzasadnienie wyroku - mówi Mariusz Szymański, rzecznik NFZ w Gdańsku.
Sprawę do sądu za zaniżenie wyceny ponadlimitowych zabiegów i procedur złożył jeszcze poprzedni dyrektor wojewódzkiego szpitala specjalistycznego w Słupsku Ryszard Stus. Domagał się on około czterech milionów złotych za nadwykonania w 2009 roku.
Był wówczas jedynym szefem szpitali w regionie pomorskim, który zdecydował się na taki krok. - To był pierwszy rok obowiązywania nowych umów ze szpitalami - przyznaje Mariusz Szymański, rzecznik prasowy Pomorskiego Wojewódzkiego Oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia w Gdańsku.
- My jako fundusz byliśmy w tamtym czasie w dość trudnej sytuacji finansowej i proponowaliśmy szpitalom niższe stawki finansowe za nadwykonania.
Dyrektor słupskiego szpitala na to nie przystał i złożył sprawę w sądzie. Teraz, po sześciu latach od jej złożenia Sąd Apelacyjny w Gdańsku uznał roszczenia słupskiego szpitala i nakazał funduszowi zwrot czterech milonów złotych plus odsetki, w sumie to prawie sześć mionów złotych.
Rzecznik NFZ w Gdańsku przyznaje, że fundusz jest gotów na wypłacenie tych pieniędzy, choć czeka jeszcze na pisemne uzasadnienie wyroku i nie wyklucza wniosku o kasację.
Były dyrektor słupskiego szpitala Ryszard Stus nie ukrywa, że ma satysfakcję, iż sprawa zakończyła się tak, jak kilka lat temu tego oczekiwał.
- To bezprecedensowa sprawa. Kilka lat temu nie ugięliśmy się i nie zrezygnowaliśmy z roszczeń. Jak widać było warto - mówi.
Natomiast aktualny zarząd słupskiego szpital nie chce sprawy komentować. - Zapadł wprawdzie korzystny wyrok dla szpitala, ale póki co wyrok Sądu Apelacyjnego może być zaskarżony przez Narodowy Fundusz Zdrowia do Sądu Najwyższego. Nie otrzymaliśmy jeszcze wyroku wraz z uzasadnieniem na piśmie – trudno zatem go komentować. Sprawę uznamy za zakończoną dopiero gdy ewentualna skarga kasacyjna złożona przez NFZ zostanie oddalona przez Sąd Najwyższy - czytamy w komunikacie przesłanym nam przez zarząd szpitala.