Szpital w Białogardzie: Sąd mówi, że ma wrócić, szef się uparł i go nie chce

Czytaj dalej
Fot. Archiwum
Jakub Roszkowski

Szpital w Białogardzie: Sąd mówi, że ma wrócić, szef się uparł i go nie chce

Jakub Roszkowski

Sądownie przywrócony do pracy w szpitalu w Białogardzie związkowiec na razie jest ignorowany.

Przyszedł do pracy tak jak przepis nakazuje, czyli siedem dni po wydaniu prawomocnego wyroku. Zgłosił się w sekretariacie, rozmawiał z menedżerem, jego sprawę - opowiada - przekazano kadrowej. Ale w zasadzie na tym się skończyło. Bo usłyszał, że decyzję w tej sprawie musi podjąć prezes. A ten jest na razie nieuchwytny. Od kilku więc dni Andrzej Lewandowski siada z samego rana na ławce przed gabinetem dyrekcji szpitala i czeka tak do godziny 15. Podbija kartkę, że był, że się zgłosił. I wychodzi. Choć od wydania prawomocnego wyroku, nakazującego przywrócenie go do pracy, minęło już 12 dni, spółka Centrum Dializa wciąż nie podjęła decyzji w tej sprawie.

A problem, wbrew pozorom, nie jest wcale zabawny. Lewandowski nie otrzymuje już zasiłku dla bezrobotnych z Powiatowego Urzędu Pracy, bo przecież pracę, zgodnie z wyrokiem, już ma, tymczasem pracodawca na razie nie wypłaca mu ani pensji, ani zaległości za ubiegłe miesiące.

- Za jakiś więc czas straci jakiekolwiek środki do życia. Co wtedy? - pyta Wiesław Haik, szef Solidarności w białogardzkiej lecznicy. - Wyrok jest prawomocny i nie podlega już zaskarżeniu. Ewidentnie więc spółka, nie wykonując tego wyroku, narusza prawo - uważa nasz rozmówca.

Andrzej Lewandowski był, a właściwie nadal jest wiceprzewodniczącym Solidarności w Centrum Dializa - spółce zarządzającej białogardzkim szpitalem. Od marca ubiegłego roku walczył w sądzie o przywrócenie do pracy. W Sądzie Rejonowym wygrał, spółka odwołała się od tego wyroku do Sądu Okręgowego, a ten apelację odrzucił. Wyrok pierwszej instancji, nakazujący przywrócenie Lewandowskiego do pracy, jest więc prawomocny. Spółka ma też zapłacić wszelkie koszty procesowe.

- Ignorowanie pracownika to kuriozalna sytuacja, o której powiadomiliśmy już Państwową Inspekcję Pracy, a inspekcja skierowała sprawę do prokuratury. Ta zabawa musi się skończyć wyrokami dla tych, którzy prawa nie respektują - podsumowuje szef związków zawodowych.

Rzecznik Centrum Dializa Witold Jajszczok kwituje sprawę krótko. - Dyrekcja zastrzega sobie prawo doboru pracowników. Sprawy pana Lewandowskiego nie komentuję - ucina.

Jakub Roszkowski

Białogard, Mielno i okolice, ale także Koszalin i powiat koszaliński to miejsca, o których piszę przede wszystkim. Analizuję rynek paliw w regionie, trzymam rękę na pulsie w sprawie szeroko rozumianego biznesu, ale także pogody i wakacji nad morzem. Bo wiadomo, Mielno to obok Kołobrzegu i Gdańska najczęściej odwiedzana miejscowość nadmorska w kraju. 


Pod moją "opieką" są również koszalińscy, mieleńscy i białogardzcy samorządowcy. Jeśli coś zmalują, nabroją lub popsują albo wręcz przeciwnie, zrobią coś naprawdę dobrego, ja o tym napiszę. 


 


W Głosie Koszalińskim pracuję od 2000 roku. To właściwie moja pierwsza i jak na razie jedyna praca. To moja siostra chciała zostać dziennikarzem. Ostatecznie to jednak ja poświęciłem temu zajęciu już ponad połowę życia.


 


Jestem domatorem i naprawdę najlepiej czuję się w swoim domu. Może to dlatego, że po intensywnym dniu w gazecie potrzebuję wyciszenia...    


 

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.