Tomasz Orłowski: U nas wszyscy się znają na piłce

Czytaj dalej
Fot. Krzysztof Kapica
Miłosz Bieniaszewski

Tomasz Orłowski: U nas wszyscy się znają na piłce

Miłosz Bieniaszewski

Z Tomaszem Orłowskim, trenerem Sokoła Sieniawa rozmawiamy m.in. o rundzie jesiennej i o tym gdzie nie mógł się porozumieć z piłkarzami.

Trzecie miejsce Sokoła Sieniawa na półmetku rozgrywek to sukces?

Patrząc na to, co wydarzyło się po spadku, czyli odejście większości piłkarzy, to jest to niewątpliwie sukces. Drużynę budowaliśmy przecież niemal od zera.

Szczególnie dobrze finiszowaliście...

Zgadza się, pierwsze mecze były trudne. Czasu na wspólną pracę było mało, dopiero się poznawaliśmy. A do tego część piłkarzy dołączyła do nas w ostatniej chwili. Damian Jędryas przyszedł na dwa dni przed inauguracją, a Patryk Kapuściński już po niej. Potrzebowaliśmy więc czasu na dotarcie się.

Niewiele brakowało, a nie rozmawialibyśmy teraz, bo po meczu w Jaśle miał pan być zwolniony...

To już było postanowione. Niektórzy nie rozumieli tego, że potrzebujemy czasu. Na szczęście zaczęło nam dobrze iść i wszystko zaskoczyło. Dowodem jest siedem wygranych w ośmiu ostatnich kolejkach.

Akurat w Sieniawie cierpliwość nie bywała mocną stroną...

(śmiech) W dwa i pół roku było chyba siedmiu trenerów. W Sieniawie są ambicje i spore aspiracje, ale na wszystko potrzeba czasu i przede wszystkim spokoju. W moim przypadku, gdzie zmieniona został praktycznie cała jedenastka, tego spokoju trzeba więcej. Naszą siłą jest, że mam w zespole sporo wychowanków, a to jest dobry prognostyk na przyszłość.

Tym razem ta cierpliwość się opłaciła...

Zawsze są malkontenci, którym coś się nie podoba. Przecież u nas wszyscy się znają na piłce, polityce i medycynie.

Pana drużynę wyprzedzają jedynie Wólczanka Wólka Pełkińska i Izolator Boguchwała. Tego się akurat można było spodziewać...

Wszyscy stawiali właśnie na te dwie drużyny. To nie jest więc niespodzianką, ale mnie trochę zaskoczył fakt, że Wólczanka tak wyraźnie odskoczyła Izolatorowi.

Kogoś panu brakuje w czołówce tabeli?

Na pewno Polonii Przemyśl. Przed ligą graliśmy z nią sparing i było słychać głosy, że celem jest powrót do 3 ligi. A zapowiada się coś zupełnie innego.

A kto w takim razie zaskoczył pozytywnie?

Dobrze spisywały się beniaminki z Dębicy, Jasła i Głogowa.

Skoro latem było tyle zmian, to rozumiem, że zimą postawicie na stabilizację?

Stabilizacja jest potrzebna, ale pewne zmiany kadrowe będą.

Do których formacji wzmocnienia są potrzebne na teraz?

Potrzebny jest na pewno drugi bramkarz, bo zostaliśmy z jednym. Postaramy się też ściągnąć młodzieżowca. Mamy ich czterech, a wiosną może się to okazać zbyt małą liczbą. Żadnych rewolucji jednak nie przewidujemy.

Ma pan już kandydatów na oku?

Jeśli chodzi o bramkarza to na ten moment nie mam. Młodzieżowca mam natomiast na oku i będą go próbował.

Ma pan bogate CV. Pracę, w którym klubie wspomina pan z sentymentem?

Pracowałem na różnych poziomach, od ekstraklasy po niższe ligi. Biednie, ale fajnie było w GKS-ie Katowice. Dwukrotnie byłem w Tomasovii i trafiałem tam na świetnych ludzi. Bardzo miło wspominam też pracę w Błażowiance.

A są miejsca, o których woli pan nie pamiętać?

Chyba Kraśnik. Po raz pierwszy nie potrafiłem się dogadać z zespołem. Oby nigdy więcej coś takiego mi się nie trafiło.

Miłosz Bieniaszewski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.