Trzy Fale, czyli kukułcze jajo znowu podrzucone słupskim radnym

Czytaj dalej
Grzegorz Hilarecki

Trzy Fale, czyli kukułcze jajo znowu podrzucone słupskim radnym

Grzegorz Hilarecki

Prezydent Robert Biedroń zrzucił decyzję w sprawie kończenia akwaparku na radnych. Radni stają przed dokładnie tym samym problemem, co w lutym 2014 roku. Taka to historia.

Kończę akwapark - już dawno te słowa prezydenta Roberta Biedronia, jako dowód odniesionego w Słupsku sukcesu, cytowały ogólnopolskie media. Tymczasem w poniedziałek okazało się, że budowa Trzech Fal jest na tym samym etapie, co za poprzedniego prezydenta. Nie wierzycie? To wróćmy do historii. W listopadzie 2014 roku, czyli przed ostatnimi wyborami samorządowymi, napełniono wodą akwaparkowe niecki, a wiceprezydent i kandydat na najwyższy urząd w Słupsku Andrzej Kaczmarczyk tłumaczył w lokalnej telewizji i wskazywał winnego: - Na dokończenie nie dostaliśmy zgody, a właściwie dodatkowych pieniędzy ze strony rady. W tle woda, zjazdy rurami, słowem zdjęcia z udanego odbioru urządzeń. W zamyśle pewnie to miało dać wyborcze zwycięstwo, tym bardziej że padły takie jeszcze słowa: -Prezydent i ja jako praktycznie jedyne siły dążymy do tego, by wybudować na gotowo ten obiekt - mówił wiceprezydent o ojcach sukcesu. Sukcesu, do którego i dzisiaj daleko, ale że za rok kolejne wybory, dokończenie parku wodnego znowu stało się „pilnym problemem władz”. Jednak jedyna chętna do budowy firma chce aż 32,2 miliona złotych, a miasto wyceniło dokończenie tylko na 22 miliony.

Trzy Fale, czyli kukułcze jajo znowu podrzucone słupskim radnym
Łukasz Capar W 2014 roku nawet władze oprowadzały po akwaparku wycieczki, by wymóc na radnych zgodę na dodatkowe miliony na budowę.

Skąd ma pochodzić brakująca kwota? Z kredytu. Prezydent Biedroń postanowił w poniedziałek, że na nadzwyczajnej sesji rady miejskiej, która odbędzie się jeszcze w sierpniu, wystąpi o zgodę rady na dodatkowe osiem milionów złotych kredytu. Skąd my to znamy, można by zażartować, gdyby nie to, że poprzednie władze Słupska też stawiały radnych pod ścianą w sprawie dodatkowych milionów na dokończenie tej sztandarowej inwestycji słupskiego samorządu.

Kto pod kim dołki w akwaparku kopie

Podczas poniedziałkowej konferencji Robert Biedroń przyznał, że znalazł się w akwa parkowej pułapce, ale jego zdaniem tę pułapkę dla miasta przygotował jego poprzednik Maciej Kobyliński. Tak jednak obecny prezydent, a na początku 2014 roku poseł Biedroń, mówił na schodach ratusza podczas specjalnie zwołanej konferencji: - Nie zgadzajcie się na zwiększanie wydatków związanych z dokończeniem budowy parku wodnego w Słupsku. Takimi słowami Biedroń, poseł Twojego Ruchu, apelował do radnych Rady Miejskiej w Słupsku, którzy wtedy po raz kolejny mieli pochylić się nad projektem uchwały w sprawie dokończenia budowy Parku Wodnego Trzy Fale. W lutym 2014 roku, jeszcze przed wyborami, poprzednik podjął na specjalnie zwołanej sesji ostatnią swoją próbę dokończenia nieszczęsnej budowy. Projekt dotyczył zmian w budżecie. W praktyce zmiana polegać miała na zwiększeniu wydatków Słupska o 17 mln zł (14 milionów z kredytu już czekało). Tyle bowiem trzeba było na dokończenie budowy. Zwiększenie wydatków oznaczało jednak, że akwapark będzie dokończony w sumie za 72 mln zł, a nie 57,7, jak pierwotnie planowano. Na takie zwiększenie nie zgodzili się radni. Ich zdaniem miasto powinno dokończyć budowę za 57 mln zł. Problem polegał na tym, że firma wyłoniona w przetargu dotyczącym dokończenia budowy parku wodnego chciała za prace aż 33 mln złotych.

Powtórka z akwaparkowej historii

W 2014 roku radni się nie zgodzili i wbrew krążącej wśród mieszkańców miasta legendzie, nie dlatego, że nie chcieli parku wodnego, lecz dlatego, że nie było żadnej gwarancji, że za te pieniądze budowę da się dokończyć. Po prostu chcieli, by prezydent budowę dokończył w ramach 57,7 mln złotych, na które miał zgodę. Teraz zaś mamy analogiczną sytuację. Robert Biedroń i jego ekipa wyliczyli koszty dokończenia parku wodnego, powołali do tego celu specjalną spółkę. Dostali na to zgodę radnych i zgodę na potrzebne im, jak zapowiadali, 26 milionów złotych. Teraz zaś mówią, że to za mało. Chcą dodatkowych ośmiu milionów. Analogia jest tym większa, że ponownie radni nie otrzymają gwarancji, że za tyle zostanie dokończony akwapark. Potrzebny jest przecież kolejny przetarg na wyposażenie gotowego już obiektu. Celowo podzielono inwestycję na dwa przetargi. Nie wiadomo, ile ostatecznie zapłacimy za samą budowę. Przyznał to podczas konferencji prezydent, mówiąc też, że akwapark to nieracjonalna inwestycja. - Ale co mamy zrobić? - zapytał retorycznie.

Władze się zmieniają, problem pozostaje.

Po niemal trzech latach rządów Roberta Biedronia samorząd nie znalazł żadnego innego rozwiązania problemu akwaparku, jak budować na kredyt za miejskie pieniądze, bez względu na to, ile to będzie kosztować. Różnica z poprzednikiem jest jednak widoczna, już nikt nie oszukuje, że obiekt będzie dochodowy. Ale zbudowanie go na warunkach Biedronia mo - cno finansowo zdołuje miasto. Stąd zrzucenie problemu na radnych.

Grzegorz Hilarecki

Mieszkam w Słupsku i o nim piszę. Samorząd, inwestycje nie mają dla mnie tajemnic. Pasje mam trzy: rodzina, sport i historia.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.