Ukraińcy w Polsce: Nie wyjeżdżają do Niemiec, a chcą tu mieszkać i pracować

Czytaj dalej
Fot. Grzegorz Okoński
Grzegorz Okoński

Ukraińcy w Polsce: Nie wyjeżdżają do Niemiec, a chcą tu mieszkać i pracować

Grzegorz Okoński

Są obywatelami Ukrainy – wciąż mówią w swoim języku, dobrze wspominają ojczyznę, ale są pewni: przyjechali do Polski, by tu zostać, wykształcić dzieci, pracować i mieszkać. Nie chcą jechać do pracy do Niemiec, bo jak mówią, Polacy okazują im tyle sympatii, że czują, jakby byli w jednej rodzinie, i to zarówno w pracy, jak i prywatnie.

Lilia Herasymiec codziennie przekracza bramę Fabryki Kuchni Amica: pracuje w emalierni i jak mówi, ma jasno ustalone warunki: osiem godzin pracy, wolne soboty oraz niedziele i pewną płacę. Nie musi martwić się o mieszkanie i wyżywienie, tym bardziej, że jej mąż Igor, który jest kierowcą TIR-a, również regularnie odbiera wypłatę.

- Jestem z Doniecka, skończyłam prawo, bo bardzo chciałam być adwokatem – opowiada Lilia.

- Pracowałam w zawodzie, ale nie za długo, bo niestety nie była to praca, która zapewniałaby mi utrzymanie. Przyjechałam do Polski i tu podjęłam pracę. Jestem przekonana, że to była dobra decyzja.

Lilia mówi dobrze o polsku, nie ma kłopotów z porozumiewaniem się w sklepie, na poczcie, czy w urzędzie. W pracy tym bardziej nie ma, bo zakład zatrudnia około 400 obywateli Ukrainy, wspierając ideę „Amica for others” - współpracy bez granic. Jak mówi, ludzie tu są bardzo życzliwi. Lilia lubi gotować, piec ciasta, a gdy mąż jest w trasie, to w domu czeka na nią kotka Busieńka, czyli Koralik.

- Czuję się tu po prostu normalnie, tym bardziej, że utrzymuję stały kontakt z siostrą i rodzicami, więc nie czuję odległości, jaka nas dzieli. Chciałabym, by udało nam się kupić mieszkanie, mieć tu własny kąt, mieć szczęśliwe dzieci i zostać.

Ożywili gospodarkę

Ocenia się, że w naszym kraju pracuje już 900 tys. obywateli Ukrainy, w dużej części pracowników sezonowych, których rola w polskiej gospodarce jest istotna: aż około 10 procent wzrostu gospodarczego ostatnich lat zostało wypracowane właśnie przez nich.

- Nasze społeczeństwo w sposób naturalny przestaje być jednokulturowe. Niezależnie od narodowości, wyznania czy statusu społecznego, mamy te same uniwersalne, ludzkie potrzeby - szacunku, miłości, zdrowia, przynależności - mówi Joanna Lewandowska z marki Amica. - Uważamy, że nic tak nie zbliża ludzi, jak drobne gesty oraz inicjatywy lokalne, które sprawią, że będziemy się bliżej poznawać i wspierać.

Prowadzili własną firmę

W emalierni pracuje także Natalia Malcewa. Jej mąż Sergiej jest pracownikiem magazynu. Oboje przyjechali z Winnicy (prowadzili tam firmę, zajmującą się oknami, żaluzjami, roletami), razem z synami Kiryłem i Eugeniuszem. Wynajmują mieszkanie, za sąsiadów mają Polaków, Ukraińców i Wietnamczyka i także nie czują się tu źle.

Lilja i Jurij są dumni z Filipa - chłopiec dobrze się uczy i chce być w przyszłości informatykiem. Chłopiec opanowuje język polski najszybciej i nieraz
Grzegorz Okoński Choć Natalia i Sergiej są zadowoleni, lubią swoją pracę, znaleźli wielu przyjaciół, a w wolnym czasie mogą pojechać na ryby (co oboje lubią) lub po prostu na zakupy (co lubi Natalia) – to mają dwa marzenia, wokół których kręci się teraz ich życie: chcą, by synowie zdobyli jak najlepsze wykształcenie, tak samo dobrą pracę i założyli szczęśliwe rodziny, a także – by udało się im kupić mieszkanie i w pełni zasymilować się z wronieckim środowiskiem, które tak bardzo przypadło im do gustu.

- Starszy syn ma 21 lat, studiuje w Polsce stosunki międzynarodowe, a marzy o prawie, a młodszy, 14-latek, uczy się w szkole; już po dwóch miesiącach pobytu tutaj mówił i pisał po polsku lepiej ode mnie – opowiada Natalia.

- Tu jest najlepiej – twierdzi Sergiej.

- Ludzie są inni niż np. w Niemczech, ot tacy jak u nas. Można z nimi szczerze pogadać, wyjść na grilla, wypić piwo.

Kibicują biało-czerwonym

Do Polski trafili także Lilja Jakowlewa i Jurij Horbenko. Dla naszego kraju zostawili pracę w sklepie – Lilia – i niezłą, specjalistyczną pracę elektryka – Jurij. Obie profesje nie dawały jednak w Dniepropietrowsku, skąd przyjechali, zarobków dających szansę na normalne życie. Wraz z nimi przyjechał syn Filip, który podjął naukę w polskiej szkole. Trzynastolatek uczy się też języka angielskiego – z którym dobrze sobie radzi – i niemieckiego. Chce w przyszłości być informatykiem. Jego siostra Nadia została na Ukrainie – tam studiuje farmację.

- Chcemy poznać lepiej Polskę – zapewnia Lilia. - Kibicujemy piłkarzom, zarówno przed ekranem w pubie we Wronkach, gdzie trzymaliśmy kciuki za biało–czerwonych w meczu z Kolumbią, jak też byliśmy na meczu Lecha w Poznaniu. Oczywiście widzieliśmy też panoramę racławicką, byliśmy w Warszawie, Kołobrzegu, Karpaczu, uczestniczymy w lokalnych imprezach, takich jak np. Dzień Wronek. Odwiedziliśmy też rodzinę w Niemczech, ale wolimy być tu, w Polsce. Gdy już przekroczyliśmy zachodnią granicę wracając do Polski, to już poczuliśmy ulgę, że wracamy do domu. Bo czujemy, że nasz dom jest tutaj...

Ukraińcy poszukiwani

Jak podają raporty Personnel Service i Workport, tylko w styczniu pracodawcy z Polski opublikowali na Ukrainie prawie 2 tys. ogłoszeń o pracy w naszym kraju. Szukali nie tylko pracowników na produkcję czy do magazynów, ale coraz częściej – do obsady wyspecjalizowanych stanowisk, m.in. spawaczy czy murarzy, którzy mogli liczyć na atrakcyjne stawki zaczynające się od 20 zł netto na godzinę. Tym samym miesięczny zarobek mógł dojść do ok. 3,2 tys. zł, co pięciokrotnie przewyższa pensję minimalną na Ukrainie, wynoszącą ok. 670 zł miesięcznie.

Ukraińcy, którzy postawili wszystko na jedną kartę i wybrali życie w Polsce, chcą być członkami polskiego społeczeństwa. Nie powinni być dla nas niezauważeni, czy lekceważeni tylko dlatego, że nieraz oceniamy ich według schematów związanych z pracą typu „Ukrainka-sprzątaczka”, czy „Ukrainiec- budowlaniec”. Jak mówi Stepan Rudik, współautor wystawy fotograficznej „Niewidzialni”, dotyczącej Ukraińców w Wielkopolsce - są to ludzie nieraz pracujący znacznie poniżej swoich kwalifikacji, nieraz mający wyższe wykształcenie, ludzie po prostu tacy jak my...

Grzegorz Okoński

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.