Vis i mauser, broń znaleziona w Słupsku trafi do muzeum

Czytaj dalej
Fot. Łukasz Capar
Aleksander Radomski

Vis i mauser, broń znaleziona w Słupsku trafi do muzeum

Aleksander Radomski

- Ja też jestem lokalnym patriotą - mówi inspektor Andrzej Szaniawski, komendant Komendy Miejskiej Policji w Słupsku.

Pod koniec stycznia słupska policja poinformowała o znalezieniu dwóch przedwojennych sztuk broni. Legendarny vis zawinięty w nasączoną olejem szmatę przeleżał za belką stropową kamienicy w centrum miasta kilkadziesiąt lat. Mniej więcej w tym samym czasie na niemieckiego mausera c96 natrafiono podczas remontu podłogi w jednym z domków rodzinnych na osiedlu Akademickim.

Trudno o bardziej metaforyczny duet, który spina ze sobą dwie tak różne, ale zazębiające się historie niemieckiego i polskiego Słupska. O ostatnich właścicielach obu sztuk broni dziś można jedynie snuć domysły. Niektórzy z miłośników historii najnowszej zabierają się jednak do odszyfrowania losów pistoletów. Jeśli choć na chwilę założymy, że mauser należał do niemieckiego oficera, a vis do powstańca warszawskiego, który w Słupsku osiadł po wojnie, to wówczas zupełnie nie powinny dziwić zabiegi miłośników historii najnowszej, aby oba pistolety pozostały w miejscowym muzeum.

Przedstawiciele kilku stowarzyszeń z regionu podpisali się pod wspólnym listem do komendanta policji. Chcą, aby broń z depozytu komendy przekazać do Muzeum Pomorza Środkowego zamiast do innej - pozasłupskiej - placówki muzealnej.

O pozostawienie broni w słupskim muzeum zabiegali lokalni miłośnicy historii

- My też zwróciliśmy się o ewentualne przekazanie, głównie z tego względu, że broń została odnaleziona na tym terenie - zaznacza Marzenna Mazur, dyrektor Muzeum Pomorza Środkowego. - Mamy dział sztuki współczesnej i techniki, gdzie pokazujemy obiekty związane z historią powojenną, ale takich artefaktów nie mamy w swoich zbiorach. Jeśli do nas trafią, to będzie to okazja, aby pokazać je w nowych przestrzeniach spichlerza, razem z innymi podarowanymi nam eksponatami.

Policja otrzymała wstępną zgodę prokuratury na przekazanie obu pistoletów do Muzeum Wojska Polskiego. Vis i mauser podzieliłyby więc losy innej broni - również visa, którego na strychu słupskiej kamienicy odnaleziono w 2013 roku. Ówczesne znalezisko nie było jednak w tak dobrej kondycji, jak to najnowsze. Tamta broń również była unikatowa, bo wyprodukowana w 1939 roku też w Radomskiej Fabryce Broni. Takie egzemplarze pozostają rzadkością na rynku kolekcjonerskim. Częściej spotykane są za to modele bez orzełka, już produkcji niemieckiej. Hitlerowski okupant doceniając walory i klasę polskiej broni, kontynuował jej produkcję już jako pistole 35. Uzbrajano w nie przede wszystkim formacje Waffen SS.

W przedwojennej Polce wyprodukowano około 50 tys. egzemplarzy. Dziś muzealnicy w Muzeum Wojska Polskiego zapewniają, że choć pistolet odnaleziony cztery lata temu w Słupsku jest poważnie skorodowany, to mimo to stanowi bardzo interesującą pamiątkę historyczną. Zresztą o jego burzliwych losach świadczą choćby ślady zużycia eksploatacyjnego i dorobiona jedna z okładzin rękojeści. - Jego odkrycie na terenie miasta może wskazywać, że należał do żołnierzy konspiracji antykomunistycznej działającej na terenie Pomorza - sugerują specjaliści.

- Ale Muzeum Wojska Polskiego ma takich eksponatów około 80 - zauważa Jacek Szuba z fundacji Indygo, jeden z pomysłodawców pozostawienia visa w mieście, prywatnie miłośnik historii i organizator słupskich inscenizacji wybuchu powstania warszawskiego.

- Szkoda, aby pistolety zostały skatalogowane i przeleżały gdzieś w magazynie w oderwaniu od swojej tutejszej historii.

- Ja też jestem lokalnym patriotą - zapewnia inspektor Andrzej Szaniawski, komendant KMP. - Jeśli muzeum ze Słupska wyraża taką chęć, to broń oczywiście może trafić do jego zbiorów.

Visa skonstruowali Piotr Wilniewczyc oraz Jan Skrzypiński i to od ich nazwisk pochodziła pierwotna nazwa „WiS”. Literę „W” wkrótce zamieniono na „V”, co dało vis (to w łacinie oznacza „siła”).

Konstruktorzy w swojej pracy wzorowali się na amerykańskim colcie, ale postawili na inny rodzaj naboju. W przeciwieństwie do pierwowzoru polska broń zasilana była dziewięciomilimetrowym nabojem parabellum. Vis miał jednak mały, ośmionabojowy magazynek. Dlatego żołnierz Wojska Polskiego obok kabury i wyciora otrzymywał też magazynek dodatkowy.

Niedawno Fabryka Broni wznowiła produkcję visów z myślą o kolekcjonerach.

Aleksander Radomski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.