Wolontariusze z dalekich krajów o tolerancji nie tylko w Tychowie

Czytaj dalej
Jakub Roszkowski

Wolontariusze z dalekich krajów o tolerancji nie tylko w Tychowie

Jakub Roszkowski

Czym jest tolerancja? Jak walczyć ze stereotypami? Co zrobić, by żyć w zgodzie ze sobą?

- Na te, i wiele innych pytań, szukali odpowiedzi uczniowie naszego gimnazjum wraz z wolontariuszami „Fundacji Euro-week”: Mirnizami Abduladzą z Azerbejdżanu i Alokiem Pandeyem z Indii - relacjonuje dla nas ostatnie, wyjątkowe spotkanie jej gimnazjalistów z równie wyjątkowymi gośćmi, Irena Kuzyan, nauczycielka języka angielskiego w Gimnazjum im. Jana Pawła II w Tychowie. Szkoła już od czterech lat bierze udział w programie „Euroweek- Szkoła Liderów”, dzięki któremu młodzież z Tychowa szlifuje język angielski i poznaje rówieśników z całego świata.

- Mieliśmy już przyjemność gościć u nas młodych ludzi z Serbii, Litwy, Peru, Kenii i Turcji. A teraz grupa naszych uczniów uczestniczyła w zajęciach z Mirnizami Abduladzą i Alokiem Pandeyem - opowiada dalej pani Irena. Zapewnia, że nie była to tylko lekka, łatwa i przyjemna zabawa, ale naprawdę ciężka praca.

- Zaczęliśmy rzeczywiście od gier i zabaw integracyjnych, a następnie przeszliśmy do warsztatów, które pomogły uczniom zajrzeć w głąb siebie. Wolontariusze starali się pokazać, jak ważne jest, by być sobą, by przestać dopasowywać się do czyichś oczekiwań, jak zdjąć maskę, którą często zakładamy, bo boimy się braku akceptacji. Dodam, że wolontariusze są właśnie przykładami tego, że te słowa nie są tylko teorią. Oni właśnie w taki sposób podchodzą do życia - dodaje nasza rozmówczyni.

Alok Pandey jest filologiem, swobodnie posługuje się siedmioma językami, robi doktorat na uniwersytecie w New Deli w Indiach. Do Polski przyjechał, by nauczyć się języka polskiego i móc pracować z młodzieżą. Mirnizami natomiast urodził się w Baku, stolicy Azerbejdżanu i tam studiował na uniwersytecie. Do Polski przyjechał na sześciomiesięczny projekt. - I mija właśnie czwarty rok mojego pobytu tutaj - śmiał się. Zwiedził już ponad 20 krajów i cały czas szkoli się w pracy z młodzieżą.

Wolontariusze zaprezentowali uczniom gimnazjum swoje kraje. Opowiedzieli o tradycjach i obyczajach, jedzeniu, religii, życiu młodych ludzi w ich ojczyznach, nauczyli podstawowych zwrotów w ich językach. Ich doświadczenia w Polsce? Na szczęście w większości były pozytywne, narzekali jedynie na dość zmienną pogodę i bardzo małe ilości warzyw i owoców w diecie Polaków. - Dowiedzieliśmy się także, jak trudnym dla obcokrajowców jest nasz język, rzeczywiście jeden z najtrudniejszych na świecie - zauważa pani Irena.

Po prezentacji swoich krajów uczniowie wraz z gośćmi przez dwa dni pracowali w grupach, zastanawiając się jak często myślimy stereotypami, czy oceniamy ludzi ze względu na ich kolor skóry, wyznanie, orientację seksualną, płeć, pochodzenie. - Młodzież wykazała się dużą dojrzałością w swoim spojrzeniu na bardzo przecież aktualny dziś temat. Musimy się nauczyć szeroko pojętej tolerancji. Bardzo często jej brak powoduje niewiedza i strach przed nieznanym. Mieliśmy okazje poznać ludzi, którzy różnią się od nas wyglądem, swoim podejściem do wiary - Mirnizmi jest muzułmaninem - a nawet sposobem odżywiania się. Jak spora część Hindusów Alok jest wegetarianinem. Nie patrzyliśmy na nich przez pryzmat inności, nie trzymaliśmy dystansu, widzieliśmy ich chęć dzielenia się wiedzą, otwartość, ciekawość świata i szczere uśmiechy na twarzach, które nie gasły przez ich cały pobyt w naszej szkole - podsumowuje jeszcze to wyjątkowe spotkanie organizatorka. Przyjazd wolontariuszy zorganizowała razem z Violettą Andryszczuk - Wasiak, nauczycielką języka polskiego.

Warto jeszcze dodać, że wszystkie warsztaty i prezentacje były prowadzone w języku angielskim.

Jakub Roszkowski

Białogard, Mielno i okolice, ale także Koszalin i powiat koszaliński to miejsca, o których piszę przede wszystkim. Analizuję rynek paliw w regionie, trzymam rękę na pulsie w sprawie szeroko rozumianego biznesu, ale także pogody i wakacji nad morzem. Bo wiadomo, Mielno to obok Kołobrzegu i Gdańska najczęściej odwiedzana miejscowość nadmorska w kraju. 


Pod moją "opieką" są również koszalińscy, mieleńscy i białogardzcy samorządowcy. Jeśli coś zmalują, nabroją lub popsują albo wręcz przeciwnie, zrobią coś naprawdę dobrego, ja o tym napiszę. 


 


W Głosie Koszalińskim pracuję od 2000 roku. To właściwie moja pierwsza i jak na razie jedyna praca. To moja siostra chciała zostać dziennikarzem. Ostatecznie to jednak ja poświęciłem temu zajęciu już ponad połowę życia.


 


Jestem domatorem i naprawdę najlepiej czuję się w swoim domu. Może to dlatego, że po intensywnym dniu w gazecie potrzebuję wyciszenia...    


 

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.