Zbigniew Marecki

Wyjaśniła się sprawa tajemniczych dziur pod Domaradzem

Wyjaśniła się sprawa tajemniczych dziur pod Domaradzem
Zbigniew Marecki

Takie tajemnicze dziury bywają rezultatem działań poszukiwaczy bursztynu – twierdzi czytelnik.

O problemie dziwnych dziur pisaliśmy w miniony piątek. Temat podjęliśmy po telefonie od pana Jacka Wiśniewskiego ze Starej Dąbrowy, który opowiedział nam o dziurach, które wraz z kolegami odkrył na skraju lasu i pola w Domaradzu. – One są bardzo dziwne, bo wokół nich nie ma śladu, że ktoś je wykopał. Mają natomiast regularne kształty. Przypominają głębokie walce o średnicy od 30 do 50 centymetrów.

Gdy z kolegą sprawdzaliśmy ich głębokość, nie udało się nam tego zmierzyć. Usłyszeliśmy tylko dźwięk, który słychać w głębokiej studni – opowiadał pan Wiśniewski. W sobotę razem z panem Jackiem zmierzyliśmy kilka dziur w miejscu, które nam wskazał. Miały prawie 5 metrów głębokości lub trochę więcej. Kilka godzin później odezwał się do nas Michał Pytlak, który twierdzi, że opisane przez nas dziury mają być efektem działań poszukiwawczych osób lub firm, które próbują namierzyć nowe złoża bursztynu.

– Takich dziur w Polsce jest już dużo. Bardzo dużo wykopano ich między innymi w okolicach Władysławowa. One mogą mieć nawet 15 metrów głębokości. Rzeczywiście wokół nich nie widać wykopanej ziemi, ponieważ kopanie odbywa się metodą pompową. Odwiert wykonuje się zwykle pompą, która przy pomocy wody wysysa ziemię z dziury. Dlatego wokół dziury nie widać urobku. Sam w okolicach Domaradza zasypałem największą dziurę – powiedział nam Michał Pytlak.

Potem dodał, że należy się skontaktować z geologiem wojewódzkim, bo osoby, które wykonują takie odwierty, powinny mieć stosowne zezwolenie. Inaczej ich działania są nielegalne. Michał Kowalski, geolog wojewódzki z Gdańska: – Kiedyś, aby robić takie wykopy, trzeba było mieć specjalną koncesję. Teraz w imieniu marszałka zatwierdzam rozpoznawcze projekty geologiczne. Dopiero po uzyskaniu decyzji administracyjnej, zatwierdzającej taki projekt, firma może przystąpić do działania w terenie – wyjaśnia Kowalski. Jeśli natomiast poszukiwania są nielegalne, to wtedy takie sprawy bada policja i Okręgowy Urząd Górniczy, który mieści się przy ulicy Białej w Gdańsku. – Jeśli ktoś ma wątpliwości, to może się kontaktować ze mną w Urzędzie Marszałkowskim w Gdańsku lub z Okręgowym Urzędem Górniczym – dodaje Kowalski.

Zbigniew Marecki

Jestem dziennikarzem "Głosu Pomorza". Mieszkam w Słupsku. Zajmuję się codziennymi sprawami mieszkańców Słupska i regionu słupskiego. Interesują mnie ludzie, życie społeczne i polityczne, gospodarka, samorząd i historia regionalna.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.