24 czerwca 1971 roku o godz. 2.40 w budynku administracyjnym wojewódzkiego oddziału PKS przy ul. Zwycięstwa w Koszalinie rozległ się huk. W niebo wystrzelił słup dymu. Część obiektu runęła. Ta misternie przygotowana eksplozja miała usunąć ślady...
W tej rodzinie działo się źle. Prokurator nie ma dziś wątpliwości. System zawiódł. Skrzywdzono dzieci.
Do dziś nie wiadomo, kto w mroźną zimę 1987 roku śmiertelnie pchnął nożem kaprala Andrzeja Mantaja, słuchacza słupskiej Szkoły Milicji, który trzymał wartę na strzelnicy sportowej. Śladów było wiele, sprawcy nie ustalono.
Stan wojenny został już w Polsce zniesiony, a Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego rozwiązała się. Do stabilizacji politycznej daleko. Wszyscy internowani zostali już zwolnieni, ale trwają procesy polityczne.
„7 października 1983 roku o godzinie 7.40 mieszkaniec Sławna Józef K. powiadomił telefonicznie dyżurnego miejscowego Rejonowego Urzędu Spraw Wewnętrznych, że na ulicy Chełmońskiego w Sławnie stoi przy krawężniku radiowóz MO, marki Nysa, wewnątrz...
Słupsk, czerwiec 1991. Tata wyjmuje z kieszeni dwa ciasteczka. - No harcerze, chcecie być silni i zdrowi? Ence-pence w której ręce? - wyciąga zamknięte dłonie do synów. A potem upewnia się, czy chłopcy zjedli markizy. Gorzkie i trujące.
Słupsk pogrążał się w mroku. Znad baszty wynurzał się księżyc, wdzierając swoją ociężałą tarczę w gwiazdozbiór Skorpiona. Czy wtedy żyła jeszcze Helena P., samotnie mieszkająca wdowa, właścicielka zakładu wyrobu trumien? Może wtedy ostatni raz...
Rok 1956. W Polsce wkrótce zacznie się gomułkowska odwilż, religia wróci do szkół, władza ogłosi amnestię dla więźniów, a na Ziemiach Zachodnich policja wpada na trop bandy Zenona W., ...wiceprzewodniczącego Miejskiej Rady Narodowej w Szczecinie....
Komunikat ukazał się w weekendowym wydaniu Głosu Szczecińskiego 3-4 października 1970 r. - Komenda Miejska M.O. w Szczecinie uprzejmie prosi kierowców samochodów osobowych, którzy w dniu 19 września 1970 roku między godziną 21.00-24.00 przebywali...
8 grudnia 1965 roku. Nieistniejąca już restauracja Wisełka, ulubione miejsce szemranej części powojennego Szczecina. Do niejakiego Jana Gulczyńskiego przysiada się 22-letni Jerzy Zieliński. Panowie poznali się w więzieniu. Według Zielińskiego to...
Takiego finału 18-letni Andrzej L. spodziewać się nie mógł. 1 maja 1967 roku w Osiekach zabił młodszego kolegę z drużyny piłkarskiej. Zbiegł do Koszalina. Tu, wsparci wielkim przypadkiem, natknęli się na niego najbliżsi zmarłego. Ból dodał im sił....
Był 13 lipca 1967 roku. Za dzień pracy w masarni Gminnej Spółdzielni w Rymaniu 29-letni Horst K. dostał kilogram mięsa i pół kilograma kiełbasy ukraińskiej. Zawinął je razem z nożem do trybowania w papier. Kilka godzin później ostrze noża zatopił...
Rok 1965. Wigilia Bożego Narodzenia. W wielu domach szczęśliwy, pełen rodzinnego ciepła dzień. I wieczór. Dla dyżurnych strażaków z Słupskich Fabryk Mebli zakończył się jednak tragicznie. W wypadku zginął jeden z nich, drugi został kaleką....
Kołobrzeg, marzec 1953 roku. Zabił. Uciekał tak szybko, że na miejscu zbrodni zostawił nie tylko scyzoryk kolegi, ale też... wizytówkę - mydełko do golenia, którego używał w codziennej pracy fryzjera.
Grudzień 1952 roku, okolice Człuchowa. - Nie martw się o dzieci. Będzie je wychowywać teść. A jak pójdę siedzieć, to będę wiedział za co – powiedział swemu podwładnemu chwilę przed zabójstwem żony 27-letni Stanisław T.
Wojewódzki Zakład Opiekuńczy w Białogardzie, rok 1946. Sześcioletniego Józia odwiedził plutonowy z Komendy Powiatowej w Białogardzie. – Gdzie jest tatuś? – zapytał milicjant. – Pojechał z tym panem na pole z gnojem. – I już go więcej nie...
Ta sprawa w 1961 roku wstrząsnęła nie tylko społecznością gminy Sianów. Wzbudziła falę sprzeciwu w całej Polsce. Setki osób podpisywały się pod listami z żądaniem jak najsurowszej kary dla sprawcy brutalnego gwałtu i zabójstwa 14-latki z...
- Poprosił mnie, abym pojechał do Słupska, odkopał zwłoki i wyrzucił do rzeki. Z wyjątkiem czaszki, którą miałem pozostawić w ogrodzie rodziców zamordowanego, umieścić na kiju i doczepić do niej kartkę z napisem, że jak będą dociekać, kto to...
Czaplinek, grudzień 1975 roku. „Wiadomo mamusi, że ja zamordowałem dziewczynę i trzy stodoły spaliłem. Więcej zrobić nie zdążyłem. Bo mnie zamknęli. Ale bym zrobił więcej” – napisał później o tej feralnej nocy w liście do matki 18-letni Janusz G.
Ustronie Morskie, lipiec 1961 roku. Bolesław P. zginął we śnie, uderzony w głowę betonową płytą. Dla pewności, sprawca poderżnął mu jeszcze żyletką gardło. Cena jego życia była wyjątkowo niska. 100 złotych i para butów.
Słupsk, wrzesień 1973 roku. Żelazny płaskownik niósł zawinięty w „Głos Słupski”. Kazimiera próbowała przed kolejnymi ciosami osłonić głowę. Uderzenia były tak silne, że napastnik złamał jej kości obu rąk. Potem zabił. Zrabował prawie 73,5 tys....
Sarbinowo, sierpień 1967 roku. Wiesna - żółty zegarek z czarnym paskiem, kiedy odnaleziono zwłoki 17-letniej Krystyny B., mieszkanki Gąsek, wskazywał godzinę 1.25. O tej właśnie godzinie niespełna dwa tygodnie wcześniej została zamordowana.
Przez pół roku przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości nie mogli dotrzeć do zabójcy gajowego. Zuchwały Polikarp W. był przekonany, że nigdy nie odpowie za swą zbrodnię, ale... wygadał się żonie.
20-letni Joachim K. uznał, że dla niego jeszcze nie czas na ojcowskie obowiązki. Kiedy jednak Herta nie zgodziła się usunąć ciąży, zaplanował zbrodnię. I był przekonany, że zabił.
Jerzy miałby dziś 57 lat. Mógłby mieć, gdyby nie okrucieństwo jego 20-letniej matki. Trzytygodniowego malca wrzuciła do stawu. Chłopczyka skazała na pewną i okrutną śmierć.
15 maja 1952 roku przed sądem w Koszalinie stanęła Stefania D. Prokurator zarzucił jej zabójstwo maleńkiego synka. Sprawa z Bielska-Białej trafiła aż do Koszalina.
Pijani kierowcy są zmorą nie tylko naszych czasów. 60 lat temu pod Białogardem doszło do tragicznego wypadku. Zginęło dwóch z aż... dziewięciu pasażerów traktora, który prowadził Henryk C. Prowadził, choć nie widział drogi.
Rok 1952. 23-letni Marian C. wyszedł z więzienia na przepustkę. Uciekł do Drzewian. Schronienia szukał u matki i wuja, który kryminaliście powiedział: nigdy w życiu. Za to młodzieniec spalił im gospodarstwo, a wuja próbował zabić.
W 1965 roku Państwowy Dom Dziecka w Darłowie był miejscem okrutnej zbrodni. Marian M. zadał tam śmiertelne ciosy nożem swojej byłej żonie. Wszystko na oczach ich synka.
Andrzej Z. nie miał szczęścia w miłości. Po rozstaniu z żoną wyjechał z Połczyna Zdroju. Nowe życie chciał zacząć w Karlinie. Chorobliwie zazdrosny o Teresę, nową damę serca, popełnił straszną zbrodnię.
Rok 1948. Rodziny przyjeżdżają na tzw. tereny odzyskane, by dostać swój kawałek ziemi. O grosz jest ciężko, są rodzinne konflikty. Jeden doprowadził do okrutnej zbrodni.
Styczeń roku 1946. Sąd Okręgowy w Koszalinie zajmował budynek przy ul. Matejki. Sędziowie czekali, aż zlikwidowany zostanie szpital radziecki, po którym otrzymali dzisiejszą siedzibę. Na wokandę trafiła sprawa okrutnego mordu.
To ostatnie słowa, jakie wypowiedziała Stanisława P., kiedy zabijał ją świeżo upieczony 20-letni mąż.
Miłośnicy przyrody biją na alarm – nie mamy skutecznej broni do walki z kłusownikami, którzy wciąż czują się bezkarni. Trzebią lasy, zagrażają niektórym gatunkom ryb.
29 października 1946 roku na posterunek milicji w Dzegowie, dzisiejszym Dygowie w granicy powiatu kołobrzeskiego wkroczyła przerażona i wściekła jednocześnie 24-letnia Helena T. Przerażona, bo miała już nie żyć.
Zginęła z ręki brata we własnym domu. Tuż przed śmiercią chciała 20-letniego mężczyznę uratować przed karą. Kłamała, że sama się postrzeliła. Wszystko widzieli jednak świadkowie. Kara była więc nieuchronna.
Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.
Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.
© 2000 - 2022 Polska Press Sp. z o.o.