Zwierzęta za płotem znalazły obrońców

Czytaj dalej
Fot. pixabay.com
Zbigniew Marecki

Zwierzęta za płotem znalazły obrońców

Zbigniew Marecki

Warszawskie stowarzyszenie chce poprzez ambasadę USA pomóc zwierzętom zamkniętym za płotem amerykańskiej bazy w Redzikowie.

Sprawa zrobiła się głośna, gdy w ubiegłym tygodniu napisaliśmy o uchwale sejmiku pomorskiego, który zgodził się na odstrzał 132 zwierząt zamkniętych za płotem otaczającym amerykańską bazę w Redzikowie. Ich odstrzał ma być zakończony w marcu 2020 roku.

Wczoraj dowiedzieliśmy się także od Rafała Gawła, przedstawiciela ekologicznego stowarzyszenia Trzyrzecze z Warszawy, z którym związany jest m.in. portal „Ludzie przeciw myśliwym”, że jego przedstawiciele rozpoczną akcję interwencyjną poprzez ambasadę USA w Warszawie.

- Mamy już tam wydeptane swoje ścieżki. Zamierzamy z nich skorzystać, aby doprowadzić do tego, aby zwierzęta były wyłapane, a nie wystrzelane. Będziemy także pisać protesty do władz samorządowych województwa pomorskiego, choć z doświadczenia wiemy, że tego typu działania nie są zbyt skuteczne - mówi Rafał Gaweł.

Udało się nam także skontaktować z Eugeniuszem Safaderem z Koło Łowieckiego „Wilk”, od dawna współpracującym z polskim batalionem pilnującym amerykańskiej bazy, który wystąpił z wnioskiem o dokonanie odstrzału.

- Gdy budowano płot, próbowaliśmy wygonić zwierzęta z tego terenu. To jest dość rozległy teren, więc nie wszystkie zwierzęta wyszły, a na przykład dziki to nawet wracały - mówi w rozmowie z „Głosem” Safader.

Wg niego obecnie wypędzenia już nie da się przeprowadzić, bo teren jest podzielony trzema płotami, a zwierzęta są między nimi.

- Trzeba je stamtąd zabrać, bo inaczej wyzdychają. Część, np. dziki, z pewnością uda się odłowić, ale część trzeba zabić, bo gdybyśmy je gonili, rzucałyby się na ogrodzenie. Trudno byłoby także strzelać do nich zastrzykami usypiającymi, bo to trzeba by zrobić z bliska, a tam jest to prawie niemożliwe - mówi Safader.

Po naszych publikacjach Robert Biedroń, prezydent Słupska, zapowiedział, że wystąpi z protestem.

Zdaniem łowczego

Marian Wilczewski, łowczy okręgowy w Słupsku, przypomina, że zgodę na strzelanie przez myśliwych w obrębie amerykańskiej bazy w Redzikowie musi wydać on.

- Żaden wniosek w tej sprawie jeszcze do mnie nie trafił. Nawet jeśli dowódca jednostki, która pilnuje bazy, już wyznaczył myśliwych, którzy mają strzelać do zwierząt na terenie bazy, to muszą oni dostać moje pozwolenie - wyjaśnia łowczy Wilczewski.

Łowczy zapoznał się dokładnie z tekstem uchwały sejmiku pomorskiego, z którego wynika, że tam przewiduje się także odławianie zwierząt, a nie tylko ich odstrzeliwanie. Z tego względu chciałby, aby dowódca jednostki, gdy zacznie rozwiązywać problem, zaczął od wyłapywania zwierząt, bo łowczy zgadza się, że myśliwi nie powinni strzelać do zwierząt, które nie mają szans na ucieczkę z terenu otoczonego płotem z wysokiej siatki.

Do sejmiku pomorskiego do wczoraj wpłynęło 8 skarg na uchwalę. Będzie je rozpatrywał Departament Rolnictwa w Urzędzie Marszałkowskim.

Zbigniew Marecki

Jestem dziennikarzem "Głosu Pomorza". Mieszkam w Słupsku. Zajmuję się codziennymi sprawami mieszkańców Słupska i regionu słupskiego. Interesują mnie ludzie, życie społeczne i polityczne, gospodarka, samorząd i historia regionalna.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.